[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obecny fałszywy wpoprzedniej Grze mógł być prawdziwy! Wstała i wyszła przez okno. Cześć, Dug  przywitała go zgodnie z wymogami Gry. Postaram się byćdobrym Towarzyszem  skłamała.Musiała łgać, dopóki nie uda się jej go zdradzić.Fałszywym Towarzyszom nie wolno było za wcześnie szkodzić Graczom, gdy\ w tensposób mogliby się ujawnić, nim Gracze znajdą się w odpowiednio trudnej sytuacji.Albo te\ niejako im podpowiedzieć, jak ma sobie z nimi poradzić.Miała odczekaćswoje i w momencie, gdy będzie bliski wygranej, wykombinować coś takiego, byprzegrał.By było mu trudniej zacząć od nowa i wygrać.Im częściej grał, tym więcej ryzykował.W ka\dej następnej grze musiał uporać sięz przeszkodami, których poprzednio nie udało mu się pokonać.Dlatego zawszezaczynał z coraz gorszej pozycji.Wymyślono to po to, by Gracze rozmyślnie niewycofywali się, sądząc, \e w przyszłości trafią na lepszy układ. Miło cię znowu widzieć  zawołał ucieszony. Właśnie przestroiłem oczy.Za chwilę powinienem wrócić do Gry.Gdy mówił, jego obraz rzeczywiście wyostrzył się, natomiast ekran zbladł.Szłomu niezle.Zapragnął uwierzyć w magię, więc robił to, co nale\ało. Cieszę się, \e znów jestem twym Towarzyszem  kłamała.Och! Po có\ mniewybrał, dodała w duchu.Nie pozostało jej jednak nic innego, jak grać tę odmienną rolę.Gdyby ją zapytał,czy się coś zmieniło, musiałaby go oszukać.Gdyby uciekła czy zaraz spróbowała sięujawnić tak, by fałsz poczynił jak najmniejsze spustoszenie, sama dostałaby pogłowie.Grossclout natychmiast by się o tym dowiedział i pokrzy\ował jej plany.Niemogła te\ niby przypadkiem pokazać mu majtek.I wcale nie miała zamiaru tegorobić.To byłoby nie po ksią\ęcemu. Có\, chodzmy!  krzyknął uszczęśliwiony. Teraz ju\ sobie z nim poradzę.Nie dam się wystrychnąć na dudka!Nada powstrzymała westchnienie. Ale\ mało wie, pomyślała.Ruszyli ście\ką. Pójdziemy po zakupy do Międzymorskiego Przysiółka, dobrze? Nie chciałbymgo omijać.Nie było tam tak zle.Pomogliśmy im co nieco, obaliliśmy cenzora.Tymrazem postaram się go skuteczniej załatwić! Ha! Ha! Dostaniesz inne zadanie  przypomniała mu Nada. I bez względu na to jakpostąpisz, nie uda ci się uniknąć spotkania z Pluterem.On bowiem, podobnie zresztąjak ja, wszystko dokładnie pamięta.Była Fałszywym Towarzyszem, lecz zachowywała się jak prawdziwy.A to właśniepowiedziałby Prawdziwy Towarzysz.Prawdę mówiąc, miała grać swą poprzedniąrolę, dopóki nie dojdą do groty Plutera.Nie było sensu podstawiać mu nogi, gdy mógłsię sam wyło\yć.Jej misja nie polegała bowiem na tym, by w ogóle przegrał, ale natym, by przegrał wtedy, gdy będzie bliski wspaniałego zwycięstwa.By go jaknajbardziej rozzłościć i sprawić mu przykrość.Zatem powinna być doskonałymPrawdziwym Kompanem i czekać na odpowiedni moment, w którym mogłabyudowodnić, i\ jest znakomitym fałszywym. Okey!  rzucił w swoim mundańskim stylu. I tak zamierzałem się z nimzmierzyć.Miał szczęście, \e mnie pokonał.Udało mu się! Ale tylko dlatego, \eniezbyt dobrze znam Xanth.Zauwa\yła, \e jest zbyt pewny siebie.To mogło mu zaszkodzić. Czy powinnam go ostrzec  dumała. Prawdziwy Towarzysz nie zechciałbygo urazić.Fałszywy by się cieszył, gdy\ oznaczało to, \e łatwiej mu będzie zdobyćswoją ofiarę. Nie odezwała się.Wziął to za dobrą monetę.Dró\ka zawiodła ich do jakiejś dziwnej osady.Le\ała gdzie indziej.Domkizupełnie nie przypominały poprzedniej zabudowy.A ludzie& Nada odkryła, \e nigdy przedtem kogoś takiego nie widziała.Wyglądali jak Mundańczycy, ale byli czarni.No, powiedzmy ciemno brązowi. Co to?  spytał tak samo zdziwiony Dug. Jak zwykle zmieniono topografię.Ale nie przypuszczałam, \e a\ tak! Tozupełnie inne miejsce! Właśnie.To czarni. Znasz ich? Osobiście nie.W encyklopedii wyczytałabyś, \e to Murzyni, mieszkańcyAfryki.W Mundanii obeszliśmy się z nimi dość okrutnie.Sprowadziliśmy ich dosiebie jako niewolników.Po wojnie zostali uwolnieni, lecz biali nigdy tak do końcaich nie zaakceptowali.Teraz niby nie ma dyskryminacji, ale z tym jest podobnie jak zcenzorem.Nada nic z tego nie rozumiała. Biali sprowadzili do siebie czarnych i ich nie zaakceptowali? Nie jako wolnych ludzi.Nie jako równych sobie.Nie takich, obok którychmogliby zamieszkać.Wynikło z tego wielkie nieporozumienie.Nie pozwolili swoimdzieciom chodzić razem z ich dziećmi do szkoły. Dostrzegł, \e Nada dalej nic niepojmuje. Wierz mi, jestem biały, ale wcale nie jestem dumny z tego, co zrobilimoi.Jednak nie tak łatwo to zmienić.Kiedyś na lekcje matematyki chodziła ze mnąpewna czarna dziewczyna.Bardzo mi się podobała.Była prawie tak ładna jak ty i naswój sposób mądra [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed