[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Erin?Jego zimne palce musnęły jej policzek.Drżała z zimna i samotności, trawił ją ból wszystkiego, co utraciła.- Erin.Sangwinista uniósł kobietę i położył na swoich kolanach.Kołysał ją, głaszcząc jej włosy i plecy.Zmusiła się do podniesienia powiek i spojrzenia mu w oczy.Przyszło jej wypowiedzieć słowo,które zdawało się niemożliwe do wypowiedzenia.- Idź.Ściskał ją tak mocno, że czuła ból.- Idź - powtórzyła nagląco.- Dasz sobie radę?Słyszał bicie jej serca i wiedział, że to niemożliwe.- Nie zmarnuj mojej krwi, Rhunie.Niech to nie będzie na próżno.- Wybacz - powiedział.- Nie mogłem…- Wybaczam ci - wyszeptała.- Idź już.Zerwał z szyi krzyż pektoralny i położył na jej piersi.Poczuła jego ciężar na sercu.Był ciepły.- Niech Bóg cię ochroni - szepnął.- Ja nie zdołałem.Opuścił ją na brudną kamienną posadzkę, przykrył sutanną i odszedł.6128 października, 17.44 Nekropolia pod Bazyliką Świętego PiotraRhun pomknął za uciekającą zwierzyną.Ciepła krew Erin pulsowała w jego ciele mocnym, równym rytmem.Śpiewała w nim pieśń jejżycia.Nigdy nie czuł w kończynach takiej mocy.Mógł biec bez końca, mógł pokonać każdego wroga.Buty śmigały po kamiennej posadzce, jakby jej wcale nie dotykały.Prędzej, coraz prędzej.Powietrze pieściło jego twarz, smugi wiatru głaskały go po włosach.Mimo uniesienia przepełniał go żal z powodu Erin.Oddała wszystko dla Ewangelii.I dla niego.Jej wiedza, współczucie gasły tam, w ciemności.To wypełniająca Rhuna ciemność powinna konaćna kamieniach, a nie blask, który ona miała w sobie.Nie zmarnuje jej poświęcenia.Na żałobę przyjdzie czas później.Piżmowa woń wilkozora znaczyła szlak.Rhun wyczuwał każde miejsce dotknięte ciężką łapą,każdą kroplę krwi, mimo że rany stwora goiły się i krople krwi były coraz mniejsze.Nie zdoła ujść pogoni.Rhun znajdzie oboje i odzyska księgę.Odda w ten sposób cześć poświęceniu Erin.Ona nigdy nie zostanie zapomniana, będzie o niej pamiętał każdego z niezliczonych dni życia,które go czekały.17.55Jordan biegł tunelem, rozglądając się za Erin.Leopold trzymał się tuż za nim.Wspólnie przebili się przez pierwszą falę strigoi i dotarli do korytarza.Jordan miał nadzieję, żeErin i Rhun dopadli Bathory i zdobyli księgę.Po straszliwym przelewie krwi i tym całym koszmarze marzył tylko o tym, by wrócić do domu.A wyobrażając sobie dom, widział twarz Erin.- Tam! - zawołał Leopold i wskazał ręką.Jego bystre oczy wypatrzyły ciało zwinięte przy ścianietunelu.Oby to nie była Erin.Oby to nie była ona.Sierżant wyrwał przed siebie, jeden jedyny raz wyprzedzając sangwinistę.Biegł, kierując światłolatarki na leżącą postać.O nie…Uderzenia serca dudniły mu w uszach, kiedy rzucił się obok niej na ziemię.Błyskawiczniesprawdził jej puls na szyi.Skóra była zimna, lecz krew pulsowała ledwo wyczuwalnie.- Żyje - powiedział do Leopolda.- Trzyma się życia ostatkiem sił.Młody mnich uklęknął i rozerwał płaszcz ze skóry wilkozora.Biała koszula była zakrwawiona dosamego dołu.Leopold wyjął z sutanny balsam.Kiedy go otwierał, Jordan wyczuł ten sam odór, którywydzielała maść użyta przez Nadię do leczenia jego ran po ukąszeniach.Ale czy to wystarczy?Smarując rany Erin, sangwinista nucił modlitwę po łacinie.Jordan patrzył, wstrzymywał oddech i cały się trząsł.Po kilku sekundach krwawienie się zmniejszyło, a potem całkowicie ustało.Mimo to Erin leżała nieprzytomna na ziemi; jej pobladła twarz bieliła się na tle ciemnych kamieni.Leopold oglądał jej ręce i nogi, zapewne szukając innych pokąsanych miejsc.- Tylko na szyi.Jordan zdjął płaszcz i przykrył nim archeolożkę.Potarł jej zimne dłonie.- Erin?Powieki kobiety zadrżały, jakby coś jej się śniło, a następnie powoli rozwarły.- Jordan?- Jestem tutaj.- Pogładził ją po lodowatym policzku.- Dojdziesz do siebie.Kąciki jej ust leciutko się uniosły.- Kłamczuch.- Ja nigdy nie kłamię - odparł.- Należałem do skautów orląt, pamiętasz?A jednak skłamał.Wiedział, że Erin nie dojdzie do siebie.Leopold dotknął ręką ukąszenia na jego ramieniu, z którego sączyła się krew.Ugryzł go jeden zpachołków Rasputina, rana otworzyła się ponownie w czasie walki w bazylice.- Jaka jest twoja grupa krwi?- Zero minus, jestem uniwersalnym krwiodawcą.- Serce sierżanta drgnęło i odwrócił się domnicha [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed