[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hacon pił tak chciwie, że dwie strużki płynęły mu z kącików ust.Kiedy zdyszanyprzerwał, Asta, kręcąc głową, zauważyła:- Pijesz jak mały chłopczyk, choć zrobiłeś się silny jak mężczyzna.Z szerokim grymasem oddał jej kubek, machnął ręką i ze skupioną miną pomacałswoje mięśnie.Z radosnym zdumieniem stwierdził, że siostra ma rację, całe godzinywiosłowania nie pozostały bez efektów.- Daj pomacać - zażądał Candamir, który akurat w tej chwili podszedł.- Zawszechciałem się dowiedzieć, jak się odczuwa w dłoni takie nic.Hacon pospiesznie szarpnął ręką, ale Candamir był szybszy Jego dłoń wciążjeszcze bez trudu obejmowała biceps brata.- Hm.- mruknął z dezaprobatą.Zauważywszy jednak proszący wzrok Asty,puścił Hacona, zdecydowanym ruchem poczochrał go po czuprynie i powiedział: - Dwarazy większe niż przed naszym wyjazdem.Nie jest to dużo, ale robisz postępy, braciszku.Zeszłej jesieni nie dałbyś rady zrobić tego, co dzisiaj tak łatwo ci poszło.Hacon wpatrywał się w trawę, ale i tak widać było, że promienieje.Jegoprzyjaciel Wiland podszedł do nich wolnym krokiem.- Chodz, Haconie, wdrapiemy się na to drzewo.Hacon zapalił się do tego pomysłu, najwidoczniej zapominając zupełnie ozmęczonych rękach.Asta chciała zaprotestować, ale Candamir powstrzymał ją ruchemgłowy Potem poszedł z chłopcami pod ogromne drzewo i pomógł im dosięgnąćnajniższej gałęzi.- Rozmiękczasz go takim rozczulaniem się - powiedział jeszcze Candamirsiostrze, gdy znów przyszedł do niej.Przyjęła jego wyrzuty jak zwykle bez sprzeciwu ipodała mu kubek świeżego krowiego mleka, które było tak wspaniale słodkie i tłuste, żezaspokoiło jego dotkliwy głód.To nastroiło go ugodowo i powiedział cicho:- Wiem przecież, że chcesz dobrze.Ale w ten sposób nie oddajesz mu przysługi.Asta, nadal milcząc, nakarmiła mlekiem synka, który niecierpliwie ciągnął ją zasuknię.Natomiast Siglind nie ceniła wysoko powściągliwości, która jednak, jak uznał Candamir, jest piękną cechą u kobiety Podeszła do nich z pełnym naręczem chrustu,rzuciła go niedbale na ziemię i zauważyła:- Jakkolwiek byś brata nie żyłował, nie będzie z niego taki twardziel jak ty.- Nie? Dlaczego tak sądzisz?- Jest na to za mądry.Candamir nawet nie starał się szukać kontrargumentów.- Ach tak? Wielkie dzięki - odparł kwaśno.- Mój ojciec zwykł mawiać, że siłarozumu rośnie wraz z siłą mięśni.Był to bardzo mądry człowiek, który nawet kiedyśułożył pieśń, a i tak najczęściej to on wygrywał świąteczne zawody w strzelaniu z procy- Pieśń? - zapytała ciekawie.- Jaką?- Och.- Candamir nagle się speszył.Schylił się i zaczął układać chrust, żebyzająć czymś ręce i nie musieć już patrzeć w te niepokojące błękitne oczy.- O czynachprzodków.O bogach.O wszystkim.- Była bardzo piękna - wtrąciła Asta.- Zaśpiewaj! - Siglind bez zastanowienia poprosiła Candamira.- Może po jedzeniu - odparł wymijająco.Tak jak na to liczył, udało mu się wykręcić, ponieważ przy jedzeniu i pózniejistniał tylko jeden temat: ognista góra.Nie tylko Hacon i Wiland, ale także kilkumężczyzn wdrapało się na wysokie drzewo, aby obejrzeć dalszą okolicę, i wszyscydostrzegli w oddali czerwony żar.Teraz siedzieli w dużych grupach przy ogniskach iopowiadali sobie ściszonymi głosami wszystko, co słyszeli o takich górach.- Jedno jest pewne - rzekła Brygida, siedząca między Osmundem a swoim tępymsynem Hafladem.- Taka góra zawsze oznacza niebezpieczeństwo.Od przybycia do Catanu ludzie przysłuchiwali się Brygidzie z większą uwagą niżdawniej, a przede wszystkim z większym szacunkiem.W starej ojczyznie nikt nieodczuwał potrzeby pośrednika między sobą a bogami, ale tutaj świat bogów i pieśni stałsię bardziej realny, niż kiedykolwiek sobie wyobrażali, bardziej, niż niektórzy mogli tospokojnie przyjąć.W jednej chwili nauczyli się Brygidę doceniać.Mimo to Inganieśmiało zapytała: - Czy jednak Tanuri nie miała racji, Brygido? Ogień jest jednym z czterechżywiołów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed