[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzy razy.Mimo to, a może właśnie dlatego uwielbiał rozmowy o jedzeniu, knajpach itrunkach.Kiedy przejeżdżaliśmy przez Kraków  zwykle w marcu, w drodze do Zakopanego zapraszał nas na kolację.Któregoś roku była to prywatna knajpa, położona dobry kawałza miastem.Marian długo wybierał dla nas dania z karty, długo i serdecznie naradzał sięz właścicielem.Jak fachowiec z fachowcem.Dla siebie poprosił o kaszkę mannę na rosolei angielkę wódki.Miał niezachwianą wiarę w jedną dobrze zamrożoną czystą.W jejzbawienny wpływ na stan zarówno ducha, jak i ciała.Gdy jedliśmy, przyglądał się nam z ojcowską satysfakcją.Zasmuciło go, że odmówiłam deseru. Zauważyłem  rzekł z namysłem  że prawie nigdy nie starcza ci już apetytu nasłodkie.Coś w tym jest.A po chwili dodał: Wiesz, mogłabyś coś napisać o jedzeniu.Nie na serio, bo tak zupełnie na serio toty o niczym napisać nie potrafisz.Pomyśl o tym.Więc pomyślałam o tym.No i napisałam.I tym razem doszłam do deseru.A tak w ogóle to na deser proponuję melbę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed