[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego rozmówca pokiwał głową na znak, że w pełni podziela ten pogląd, i z ukłonem wręczyłgościowi szklaneczkę.Wino było dojrzałe i bardzo szlachetne.Rozpływało się wprost najęzyku, ale w tak arystokratycznym domu należało się tego spodziewać.Z pewnością nigdynie pijano tu byle czego.Jonasz z każdą chwilą czuł się swobodniej.Don Berengario niezadawał mu żadnych kłopotliwych pytań.Po wyczerpaniu kwestii medycznych konwersacjazaczęła się obracać wokół kartografii, rodzinnej profesji nobliwego gospodarza.- Mój dziadek, Blas Bartolome, pierwszy sporządziłnaukowe mapy przybrzeżnych wódcałej Hiszpanii - wyznał z nie tajoną dumą.- Mój ojciec poświęcił się rzekom,ja zaśupodobałem sobie góry.Oznaczam ich wysokość, nanoszę również na mapy wszystkieprzełęcze i szlaki.Mapy były tak ciekawe, a gospodarz tak interesujący i sympatyczny, że Jonasz, rozgrzanywyśmienitym winem, zupełnie zapomniał o swoich obawach.Rozochocił się tak dalece, żenawet zaczął opowiadać, jak to w młodości był prostym majtkiem, pokazując kolejno namapach trasy swych podróży po rzece i morzach.Czuł, że z tym człowiekiem mógłby sięzaprzyjaznić.Rozdział 33ZwiadekNa początku kwietnia posłaniec sędziego Saragossy przyniósł Jonaszowi wiadomość, żewzywa się go do sądu w charakterze świadka."Rozprawa odbędzie się w czwartek za dwatygodnie."Jonasz wspomniał o tym Reynie dopiero w przeddzień rozprawy.Siedziała akurat w kąpieli,on zaś zszedł na dół dolać jej gorącej wody.- Chodzi o tych dwóch chłopców - wyjaśnił w odpowiedzi na jej pytanie.Sprawa była już głośna w całym mieście i okolicy, a zaczęło się od błahostki.Dwóchczternastolatków, Oliverio Pita i Guilłermo de Roda, poróżniło się o zwykłą drewnianązabawkę - małego konika.Od dzieciństwa bawili się nim wspólnie, byli bowiem najlepszymiprzyjaciółmi.Konik przebywał na przemian to w jednym, to w drugim domu i nigdy niewywoływało to sporów, aż nagle wybuchła zaciekła kłótnia o to, kto jest jego właścicielem.Jak to często bywa wśród chłopców, sprzeczka przerodziła się w bijatykę.Gdyby przeciwnicybyli nieco starsi, skończyłoby się pewnie krwawym pojedynkiem.Guilłermo i Oliveriopoprzestali na kilku kuksańcach, lecz ich wieloletnia przyjazń ustąpiła miejsca wzajemnejniechęci.Sprawa uległa znacznemu zaostrzeniu, gdy wmieszali się w nią ojcowie: każdyutrzymywał z równą stanowczością, iż doskonale pamięta, że owa drewniana zabawka zawszenależała do jego rodziny.Przy następnym spotkaniu wyrostków poszły już w ruch kamienie.Oliverio nie odniósłżadnych obrażeń, lecz Guiller-ma dosięgło kilka celnych pocisków przeciwnika, z których jeden uderzył go w prawą skroń.Na widok zakrwawionej twarzy syna przerażona matkaposłała po Jonasza.Skaleczenie nie było grozne i cały incydent zostałby może z czasemzapomniany, gdyby nie fatalny zbieg okoliczności: kilka tygodni pózniej poszkodowanychłopiec dostał nagle gorączki i umarł.Jonasz wyjaśnił zrozpaczonym rodzicom, że ich syn zmarł wskutek złośliwej infekcji, nie zaśpowierzchownego zranienia skroni, lecz ojciec, Ramiro de Roda, poszedł do sędziego i podprzysięgą oskarżył Oliveria Pite o spowodowanie śmierci swego chłopca, twierdząc, iżchoroba wywiązała się w następstwie odniesionej rany.Sędzia zarządził zatem przesłuchanie,które miało ustalić, czy Oliverio Pita zostanie oskarżony o zabójstwo. Prawdziwa tragedia - westchnęła Reyna.Czuła, żecała ta sprawa bardzo niepokoi Jonasza,nie rozumiałajednak dlaczego.- Niedobrze się stało, że wmieszalii ciebie w to wszystko, aleprzecież nie masz się czegoobawiać. Słyszałem, że do Saragossy ma przybyć nowy inkwizytor, który pewnie zechce się zarazwykazać.Ja tymczasem, jeżeli chcę być uczciwy, muszę zaprzeczyć oskarżeniu Rody.Mojesłowa przeciwko jego słowom, a to bardzopotężna familia.A jeśli ze złości doniesie na mnieInkwizycji?.Oboje wiemy, jak łatwo oskarżyć medyka.Można to uczynić anonimowo.Wcale mi się nie uśmiecha robić sobie wroga z Ramira de Rody. Cóż, zlekceważyć wezwania nie możesz. Nie mogę.Również dlatego, że bez moich zeznańmógłby zapaść bardzo niefortunnywyrok, a to znaczy,niestety, że pozostaje mi tylko jedno wyjście. Jakie? - spytała Reyna, wodząc kawałkiem mydła po ramieniu. Stanąć przed sądem i powiedzieć prawdę.Kiedy Jonasz przybył do ratusza, niewielka sala na piętrze była już pełna po brzegi.Zaledwieprzekroczył próg, rodzice oskarżonego, Jose Pita i jego żona Rosa Menendez, spojrzeli naniego z nadzieją, spodziewając się pewnie, że zezna to samo, co powiedział im wcześniej: żeich syn nie ponosi winy za śmierć kolegi.Oskarżony siedział sam, wlepiwszy w sędziegookrągłe ze strachu oczy.Sędzia tymczasem z bardzo urzędową miną bez zwłoki ogłosiłpoczątek rozprawy, stukając swym wielkim pierścieniem o blat stołu.Oskarżyciel królewski, Alberto Porreńo, nie odznaczał się wysokim wzrostem, miał za tobardzo dużą głowę, która wydawała się jeszcze większa z powodu niezwykłej obfitościkruczoczarnych włosów.Jonasz znał go tylko z widzenia- spotykając się na ulicy, wymienialiuprzejme ukłony.Napierwszego świadka Porreńo powołał ojca zmarłego chłopaka. Seńor de Roda, czy prawdą jest, że syn wasz,Guillermo de Roda, lat czternaście, odszedł ztego świataw dniu czternastym lutego roku pańskiego 1508? Tak, seńor. Jak to się stało? Ktoś w gniewie uderzył go kamieniem w głowę,wskutek czego wywiązała się strasznachoroba, medyk zaś- mówiąc to, Roda poszukał wzrokiem Jonasza - niepotrafił uratowaćmego jedynaka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed