[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.a za nim daleko czerni się kruk, to dla ciebie Kruku, i Kamieniu, Skało również, to dla was staję się, wszystkich was narówni chłonę! tacy jak wy najwięcej przecież korzystają z Miejsca! bądzcie wy i mnie ciekawi, i dla mnie uważni! choć tu i w roztargnieniu warto być,szeroko rozdziawić oczy!  bo to jest wysokość, nie dla psów szczekania! az sie nachylo do ty prożni hań, grań kołyse sie popod, drga i tyka grań, pod Ziemiomsytko jesce! i wysed ras cłek, co to i w njebo wjiść chcioł! bo tutok ludzkości nijak! i posed cłek, a znim nie ostało sie wiele! a jo myślołek ze uz pona nie beńdzie tuka!tak mu się raz po raz głos dziwny opowiadał.Aż się nawracać zamierzył, lecz już nie ruszy się stąd.Wrona jeno spokojnie go ogląda,zamachał jej na znak porozumienia, my tu społeczność stanowić będziem, chronić się możemy razem!  namawiał Tamt;na co ona odleciała; może i zleci niebawem. Hej wy, co mnie słyszycie, uskładałem ja coś i dla was! To jest złożona z tego, czegokażdemu brakowało wciąż, Symfonia czyli jedność z wszelkiego bogactwa!.i z dookolności jok tutek, z przypadku w Nieprzypadku! składałem ją dla wszystkichco się i rozpierzchli w drodze, niewidzialni już są, zbyt długo szli zapewne! nawet i z popiołuwstaną, czasem i pragnieniem swoim dawnym silni! także ja sam dziesiątki lat musiałembiegać, usłuchiwać, sklejać, aż wspólne dzieło nasze pozwoli się złożyć! a naprzeciw trupy jak żywe się bronią, świadkowie martwi, głusi, co żyją jak dawniej, okomornem tylko i podwyżkach gwarząc, w leniwej wygodzie aż do mdłości! nawet tam wdole salę chcieli mi dać wreszcie, na koncert! tam na widowni teraz garstka, emeryci,gimnazjalista jeden, dwóch, orkiestra się stroi, maestro Starszy nie pofatygował się zjawić,nie sprawdzi, jakie popełniłem błędy!- - to lepiej już tu: hej, Wrony, a Kruki jako basy, czekajcie na mój znak! nie, Wrony wejdąjako barytony, a basem zawtóruję sam; Nodze zaś mojej rola cantus firmus przypadnie,najważniejsza ona!! a gałązka jaka jeśli zechce zerwać się i poleci na razie nie wiadomo dokąd, to niechpotem do nas dołączy! zatem na mój znak gotowość miejcie jak na wietrze liść, kiedy zalotnieci się nasunie na Twarz człowieku, to jest prawdziwy cień twojego blasku! i Niespełnienienasze! bez niego, ach, jak nieprawdziwa, jak niepełna byłaby Reszta! i życie nasze, takierazem, jak już wiele mówiliśmy! i pani doktor niech przybędzie także, choć i nie musi, partięswoją wyrecytowała raz już ( bo atak trwa od dwóch dni do dwóch tygodni czasem! ), onazawsze mądra i dobra, ach, jeśliby tu była!I na Jodły Maestro Tamt podniósł wzrok, tam Wrona jedna na gałęzi siedzi, a Gałęzielekko się słaniają, ni ziąb ni silny wiatr im nigdy nie szkodzą  bo ku Górze lubią piąć sięzawsze! człowiek pośród nich tylko wyrasta nie wiedzieć kiedy; a kiedy Gałąz ułamie się ispadnie  człowiek i z drzew Muzykę powinien znosić sam! czas zacząć, na mój znak!! zapowiada Maestro  jeśli tylko ciekawość w sobie macie,jeśli się wspierać będziemy wszyscy, to niech chociaż krzyk wasz jeden słyszę - - tak, wdrgawkach rodził się świat kiedyś, do dziś nie spełniony! lecz dzięki zaciekawieniu waszemu ja tu i śpiew komara słyszę  jeszcze-wam, jeszcze-wam! ośle, bębniaste Ucho świata gousłyszy  a więc zaryczmy razem!!odfrunęły nagle Wrony, niewidzialnym poderwane hasłem, para nowo przybyłych zaczęłana chropawym pniu ostrzyć dzioby 105  jak Burza dla nich wszystkich będę! Skałą się stanę, Zawieją w lecie! choć narazieniemym Drzewem wolałbym zostać, uciszyć się, ustanąć i bez powiewu wiatru, choć przezchwilę się nie trząść, z przyczyny tych nóg1988 2001106 JACEK PANKIEWICZ (ur.1935) debiutował w prasie jako poeta (1953).Zrealizowałkilka filmów dokumentalnych, pracował jako nauczyciel, wydawca, najdłużej jakodziennikarz, m.in.w latach 1974 - 80 w popularnym piśmie  Magazyn Rodzinny prowadziłstałą prezentację muzyki poważnej, a także współczesnej poezji i prozy.Wydał: Nos pod cios,opowiadania (MAW 1988); następnie tom pt.Franciszek Schubert idzie do czubków (PIW1990), tom składający się z trzech mikropowieści: Klaustrofobia (portret epokigomułkowskiej), Bycza niemowność (gierkowskiej), ostatnia część, tytułowa dzieje się zarządów Jaruzelskiego.RECENZJE:Pan Jacek Pankiewicz należy do trudnych autorów.Owa trudność nie polega nakomplikowaniu czy wymyślności stylistycznej, pisze prosto, językiem jasnym, stylembieżącym.Trudność polega na niemożności porozumienia z drugim człowiekiem.Autor Byczej niemowności jest jakby programowo nietaktowny, jakby mu nie zależało,przynajmniej w pierwszej kolejności, na zdobyciu czytelnika, skąpi akcji, dziania się.W Klaustrofobii wszystko gdzieś się stało czy staje, a w pisanej prozie sączy się cieniutkąstrużką owa esencja.Kto się potrafi jej doczytać, ma satysfakcję obcowania z poważnymzamierzeniem pisarskim.Znam szerzej twórczość pana Pankiewicza, jego opowiadaniauderzyły mnie mistrzostwem chcianego, zamierzonego niedopełnienia.Treścią ich jestniemożność zrealizowania się obiektywnie, spełnienia się bohatera w drugiej, obcejświadomości.Ten sam wątek widzę w  Byczej niemowności , mam szacunek dla tego utworu, który jestmoże przede wszystkim terenem porozumiewania się autora.P [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed