[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zrujnowałeś mi życie, dlaczego więc ja mam ci coś ułatwiać? Nie przeszkadza mi to, jakżyjemy.Lubię widzieć, jak cierpisz.Jesteś zbyt honorowy, żeby mnie zostawić.Gdybyś mniewyrzucił, czułbyś się winny.Nie masz wyjścia, kochanie.Jesteś uwięziony, jak mucha w pułapce namuchy.Zmiała się jeszcze głośniej.Odepchnął ją i poszedł do dużego pokoju, w którym mieszkał odurodzenia Scottiego, czyli od szesnastu lat.Kiedy zamykał za sobą drzwi, ciągle jeszcze się śmiała.Następnego dnia w pracy Ward starał się ominąć jakoś Amandę, aż udało mu się w końcuzamienić kilka słów z Dorą.- Możesz dziś zostać? - zapytał ją.Wygięła dolną wargę. - Nie wiem, Edgarowi nie podobają się te moje nadgodziny.Nie, niczego nie podejrzewa -mówiła cicho.- Ale martwi się, że coś może mi się stać.- I ma rację - powiedział, dotykając jej pełnych piersi.- Przestań! - zrzuciła jego dłoń.- Zostanę, ale o siódmej muszę odebrać chłopców z zajęćpiłki nożnej.- W porządku.Wyszedł szybko.Po drodze zauważył, że Amanda zle wygląda.Zastanawiał się, czy się zkimś spotyka, ale to nie była jego sprawa, Jeżeli tylko nie będzie zanadto mieszać się w prowadzeniegazety lub jego stosunki z Dorą, niech sobie robi, co chce.Amanda podeszła z powrotem do swojego biurka, patrząc obojętnie na promieniejącą Dorę.Zagłębiła się w kartotece, chcąc rozliczyć ogłoszenia.Podniosła ceny ogłoszeń i druku, niekonsultując się z Wardem.Zrobiła po prostu nowy cennik i dała go Lisie do przemycenia.%7ładen zestarych ogłoszeniodawców się nie skarżył, a Ward oczywiście nie zauważył.Zastanawiała się, czy w ogóle cokolwiek zauważa.Przez większość czasu pochłonięty byłpodziwianiem Dory i pracą do pózna, chociaż Amanda mogłaby się założyć, że wcale nie pracował.Jego rozkojarzenie pomogło jej wprowadzić wiele drobnych zmian.Pracując za jego plecami - mimoże tego nienawidziła - zdołała podnieść wydajność firmy.Nie powiadomiła go o zmianach, jakiewprowadziła w produkcji.Zmiała się tylko leniwie, udając, że nic się nie zmieniło.Zauważyła, żeLisa szybko wyszła z pokoju, ukrywając uśmiech.Pózniej Amanda poszła z Bradem na kawę.Właśnie wrócił z Las Vegas, gdzie doszedł doporozumienia z Donnerem.- Udało mi się wyjść z opresji - westchnął, śmiejąc się głośno, jak dawniej.- Donner zgodziłsię, żebym mu spłacał trzy i pół tysiąca miesięcznie w dowód jego  sympatii dla LawsonCorporation.Nasz rewident księgowy dopilnuje, żeby pobierać raty z mojej pensji.- Widzisz! - wykrzyknęła Amanda.- Wiedziałam, że sobie poradzisz.- Cieszę się, że wiedziałaś, bo ja nie byłem pewien.- Wahał się przez chwilę.- Amando,ostatnio dużo się zastanawiałem nad uzależnieniami.Chyba miałaś rację.Nie uda mi się rozwiązaćtego problemu, udając, że w ogóle nie istnieje.Rozmawiałem już z Jakiem o klinikach.Powiedział,że Josh przeznaczył już na ten cel pieniądze, więc zdecydowałem się na kurację.Wiedziała, ile musiało go kosztować przyznanie, że w ogóle ma jakiś problem.Jej oczybłyszczały dumą i zadowoleniem.- Jestem taka dumna z ciebie, że chyba - zaraz pęknę - powiedziała.Zaczerwienił się,zmieszany.- Przynajmniej byłaś po mojej stronie.Josh nigdy nie był - dodał gorzko.- Jak to nie? Chodziło mu tylko o to, żebyś się przyznał, że potrzebujesz pomocy.Zmuszając cię, żebyś stanął a własnych nogach, sprawił, że stałeś się silny, nie widzisz tego? Nigdy już niebędziesz od nikogo zależny.- wzruszyła ramionami.- No, może od elektrowni - żartowała.Zmiał się.Od dawna już tak się nie czuł.- Chyba będę musiał pogodzić się z Joshem.- To nie będzie trudne.- Nie miała od Josha żadnych wiadomości i bardzo za nim tęskniła.-Czy u niego wszystko w porządku? - zdobyła się na pytanie.Ton jej głosu zdradzał, że wcale nie chce przestać o nim myśleć.Brad wiedział, że nie możenic poradzić na to, co czuje.Wiedział też, że to ją upokarza.- Oczywiście, że w porządku.Jest samowystarczalny aż do bólu - odpowiedział krótko.- Tedpowiedział, że jest w Europie na konferencji.Miał nieszczery wyraz twarzy.Może gdyby Amanda się zezłościła na Josha, byłaby zdolna onim zapomnieć.- Słyszałem, że Terri się rozwodzi - skłamał łatwo.Amanda poczuła się, jakby miała za chwilę umrzeć.Na myśl o tym, że Josh mógłby być terazz Terri, zrobiło jej się niedobrze.- Czy pojechała z nim do Europy? - Zmusiła się do uśmiechu.- Tak? Jak to miło z jej strony.Opowiedz mi o tej klinice, Brad.Opowiadał, nienawidząc się za to, że ją okłamał.Milcząc - potwierdził jej przypuszczenie.Wierzył jednak, że wszystko to zrobił dla jej dobra [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed