[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On natomiast chciał właśnie wtargnąć do mojej sypialni, aby mnie skłonić dowyczarowania z powrotem przegranej za pomocą mej rzekomejumiejętności robienia złota, zbliżał się bowiem już koniec karnawału,a tym samym koniec możliwości gry na Ridotto.Okólnymi drogami wykradłem się z domu i powlokłem ulicamiWenecji niepocieszony i z głuchym żalem w sercu.Jakiś szczęśliwyzbieg okoliczności kazał mi  absolutnie wbrew moimprzyzwyczajeniom  wstąpić w południe do kawiarni.Czekała tamna mnie wiadomość, że przed godziną był tu gondolier, który zanastępną godzinę powróci z posłaniem do mnie.Może pan sobie wyobrazić, jak bardzo wiadomość ta podniosłamnie na duchu! Zniecierpliwiony czekałem, żeby wreszcie upłynęła tagodzina.A potem punktualnie wszedł znany mi gondolier, z radościąwypatrzył mnie i poprosił, abym udał się za nim.Powiedział mi, żejuż mnie wczoraj szukał i dziś znów oraz że nieznajoma dama prosimnie, abym przyszedł do pewnego domu w Guidecca, gdzie dyskrecjajest zapewniona.Kazałem mu tam się zawiezć.Przyjęła mnie ona; po raz pierwszy ujrzałem ją bez maski.Oczekiwałem najbardziej gwałtownych wyrzutów, ona jednak okazałami tyle serdeczności, nawet tkliwości, że poczułem się zupełniezawojowany.Ani jednym słowem nie wspomniała o moimwczorajszym postępku, który musiał przecież wydać jej się wyrazemobojętności albo nie- uprzejmości, a w każdym razie był obrazliwy.Robiła obecnie wrażenie, że dręczy ją jakiś wielki kłopot i wielki nie-pokój.Zdusiłem w sobie całą moją niecierpliwość, aby odwzajemnićjej czułe słowa, i poprosiłem ją, aby mi powiedziała, co ją takprzygnębia. Nie mogę tego zrobić  odparła  jeszcze nie mogę.Ale nie bezprzyczyny kazałam pana tu wezwać.Tyle tylko mogę rzec: jestem wnajokrutniejszy sposób prześladowana. Jedno skinienie, jedno słowo jakiegoś szpiega może stać się mojązgubą.Nie jestem pewna żadnej godziny, czy nie pochwycą mniesiepacze i gdzieś nie zawloką.Zapewniłem ją, że nic jej się stać nie może, dopóki ja jestem przyniej, mówiłem też inne głupstwa, jakie się plecie w takichokolicznościach.Ona zaś ciągnęła dalej:  Muszę stąd uciekać.Skądprzybywam, już pan odgadł.Nie wolno mi panu zdradzić, dlaczegowłaśnie tutaj, właśnie do tego miasta uciekłam, gdzie panują mrocznearmie krwiożerczych intrygantów i samowola, gdzie denuncjacja iszpiegowanie jest zródłem utrzymania połowy ludności.Być może założywszy, że zgodzi się pan na mój plan  powiem to panu kiedyśpózniej, jak również całą smutną i osobliwą historię mojego jakbyklątwą napiętnowanego życia.Obecnie jeszcze tylko to: przybyłam tu,aby spotkać się z pewnym człowiekiem, ze strony któregooczekiwałam ratunku.To właśnie z jego emisariuszem pomylił panamój gondolier.Lecz człowiek ten zawiódł mnie, muszę więc przyjąć,że przeszedł na stronę moich wrogów  a najokropniejsze jest to, żezupełnie się nie orientuję w mroku niebezpieczeństw.Rozpłakała się, a ja spróbowałem ją pocieszyć.Akając żałośnie,ciągnęła dalej: Nie wiem, dlaczego powzięłam do pana zaufanie.Wydaje mi się,że jakiś dobry duch mi pana zesłał.Niech mi pan pomoże.Niech panucieknie ze mną; jeśli nie uważa mnie pan za odpychającą, niech pansię ze mną ożeni.Wszystko, co posiadam  niewiele jest tego więcejniż moje nieszczęsne życie  niech do pana należy.Aby ją uspokoić, zacząłem natychmiast rzeczowo rozważać, któreby miasto jako cel ucieczki należało wziąć w rachubę.Zdecydowałemsię na Genewę, w odwodzie pozostawiając Londyn.Lecz w tymsamym stopniu, w jakim udało mi się ją uspokoić, mnie samegozaczął przenikać niepokój.Miałżebym uciec z nią? Ożenić się z nią? Czyż nie byłoby tooszustwo w stosunku do i tak nieszczęśliwej, gdybym ją wziął z sobąpo to, aby następnie w obcym kraju byłamoże jeszcze bardziej osamotniona i wcale nie bezpieczniejsza niż wWenecji, gdzie przynajmniej mówi się jej mową ojczystą? Czy nielepiej wyznać jej, że nigdy, przenigdy nie możemy zostać parąmałżeńską, ponieważ jestem księdzem?.Jak i z czego mielibyśmy żyć? Nie posiadałem ani solda i nie umiałem ani po angielsku, ani pofrancusku.Czy miałem jej pozwolić chodzić w łachmanach, tam, naobczyznie? Dostrzegałem cały łańcuch nieprzezwyciężonychprzeszkód, które oboje nas, tak myślałem, niechybnie musiałybydoprowadzić do zguby.Nie podzieliwszy się ze Stellidaurą wynikiem tych roz- trząsań wymieniła mi teraz swoje imię, które już pan zna  poprosiłem ją oczas do namysłu do godziny jedenastej wieczorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed