[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie miałem co do tego najmniejszych wątpliwości, już nie.— Cóż, myślę, że teraz wszystko zależy od nas —stwierdziłem.— Starczy już chyba tych przykrych niespodzianek.Patrząc na leżącego Finna, który krwawił i stękał,zauważyłem zimno, że chyba trochę za mocno oberwał,ale oczywiście nie gorzej, niż sobie zasłużył.To samodotyczyło oficera Scarydow, który wyniósł daleko pozaswe normalne horyzonty pojęciowe niebezpieczne i niedorzeczne przekonanie, że można dostać, co się chce, grożąc ludziom bronią.Nadchodzi kiedyś taki czas, że nie294wystarczy tylko być żołnierzem.Żarliwie pragnąłem, aby pojęli to jego przełożeni, aby nie trzeba było im tego takdobitnie uświadamiać.Jak się okazało, pojęli to w końcu.Odkryli jedynymożliwy rodzaj obrony przed górującym nad nimi technicznie przeciwnikiem.Skapitulowali.Następnie zasiedli wraz z Tetrami i Isthomi, by spróbować przezwyciężyć wszelkie istniejące przeszkody utrudniające porozumienie, by zobaczyć, co mogłoby stać się przedmiotem ich wspólnej rozsądnej dyskusji.Co uchodzi za szczęśliwe zakończenie w sytuacjach,jak ta, w której znaleźliśmy się wszyscy.32Później, oczywiście, zaczęły wkradać się wątpliwości.Te cudowne chwile całkowitej pewności nigdy nietrwają długo.Jak zauważyłem wcześniej, prawdziwa pewność jest nieosiągalna, trzeba zadowolić się tym, co jest.To zaś, co jest, to, niestety, świadomość własnej ułomności.Tak naprawdę, człowiek nigdy właściwie nie wie, czego chce, pomijając kwestię, dokąd wyruszyć.Po raz pierwszy, odkąd zakończyłem spisywanie pierwszego tomu wspomnień, sprawy przez jakiś czas toczyły się gładko.Naczelne Dowództwo Scarydów opamiętało się.Isthomi wyrwali Tulyara-994 i Myrlina z objęć śmierci,we wszechświecie, jakiego miałem zaszczyt doświadczać,przywrócono równowagę.295Nie trzeba było wiele, by przekonać mego dowódcę, że w naszym najlepiej pojętym interesie leży pozostanie tam,gdzie byliśmy.Wiele można było się nauczyć od Isthomi,co potem mogło okazać się niezmiernie cenne dla MatkiZiemi i ludzkości.Susarma szybko spostrzegła, że całkowite zdanie współpracy z Isthomi w ręce Tetrów zakrawałoby na intelektualną zdradę.Dała się przekonać, że konieczność maksymalnego wykorzystania okolicznościznalezienia się tu, gdzie przez przypadek rzucił nas los,z nawiązką wynagradzała takie drobne „ale", jak jejirytacja na wieść, że pamięć ją zawiodła i Myrlin żyje,i ma się dobrze.Liczyłem na to, że z czasem może nawet go polubić,kiedy pogodzi się już z tym, że nie powinna po raz drugipróbować go zabić.Ja też musiałem ponieść pewne ofiary.Nawet JohnaFinna trzeba było zaprząc do pracy.Wiedziałem dobrze,że gdy tylko wchłonie cząstkę tej nowej wiedzy, leżącejtu przed nami otworem, w swym zadufaniu znowu staniesię nieznośny.Nieuchronnie zacząłem żałować, że złamałem mu nos.Wspomnienie tego wciąż dawało mi pewną satysfakcję,jak również poczucie wniesienia własnego wkładu w zachowanie równowagi moralnej we wszechświecie.Wiedzia­łem jednak, że muszę się mieć na baczności, aby przypadkiem nie utkwił mi między łopatkami jakiś zabłąkany sztylet.Mimo tych drobnych przykrości, wkrótce zacząłemdobrze się bawić.Na powrót w swym żywiole, mogłem dowoli szperać w dziwnych miejscach w poszukiwaniu nie-296znanego.Obecność innych już mi nie przeszkadzała —w gruncie rzeczy byłem samotny ze swą nienasyconąciekawością, jedyną panią mego serca.Nie znaczy to, oczywiście, że zupełnie nie obchodziłymnie polityczne wydarzenia najwyższej rangi, jakie wokółsię zarysowywały.Z należytym entuzjazmem przyjąłemfakt, że po raz pierwszy Asgard i wszechświat zgodzilisię ze sobą rozmawiać.Napełniła mnie optymizmem wieść,że Scarydowie i społeczność galaktyczna uznali, że muszęjeszcze wiele się nauczyć i że obie strony mogą dużozyskać z wzajemnej wymiany.Tetrowie (w imieniu całejgalaktycznej społeczności) przyrzekli wprowadzić Scary-dów w rozkosze cywilizacji, Scarydowie obiecali udostępnić Tetrom wszystkie poziomy Asgarda, nad którymi sprawowali pieczę.Dziewiątka, mimo że czekała ją syzyfowa praca odbudowania swej dawnej świetności, zgodziła się nie odcinać od obu stron i postanowiła utrzymać trójstronne porozumienie w mocy.Wszystko to, moim zdaniem, bardzo piękne.W ten oto sposób zostały rozwiązane wszystkie ogólneproblemy, w których kontekście rozpoczął się ten rozdziałhistorii mego życia.Niestety, bardziej osobiste problemy,jakie w trakcie wyrosły, pozostały nietknięte.Podobnienie udzielono też odpowiedzi na odwieczne pytania będąceWielką Niewiadomą, jeszcze zanim ja wkroczyłem doakcji.Wyszedłszy cało z przygód, jakich doświadczyłem wwyobraźni, nawiązując łączność z obcymi umysłami, mia­łem wszelkie powody do zadowolenia, i w pewnym sensiebyłem z siebie zadowolony.Przez jakiś czas wypełniał297mnie żarliwy zapał i uczucie ogromnej dumy.Przekonany byłem, że dokonałem czegoś wielkiego przez to, iż spotkanie to przeżyłem, a także z powodu znaczenia, jakie jemu nadawałem.To sam Asgard zawezwał mnie, bym go ocalił.Jednak kiedy spadł mi poziom adrenaliny, nie mogłemopędzić się od podejrzeń co do znaczenia i własnej roli,jaką miałem w tej sytuacji odegrać.Wtedy naprawdę zaczęły zżerać mnie wątpliwości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed