[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To wdowiec - sprostował Griff.- Ma troje dzieci.Najwyrazniej moja żona sądzi jednak, że Juliet powinnaskorzystać z szansy odziedziczenia częściowo odchowanejrodziny.- Nie chodziło mi o dzieci - Juliet wbiła nóż w soczystejabłko.- Bardzo je lubiłam.Markiz wydał mi się jednakraczej.odstręczający.- Odstręczający? - warknęła Rosalind.- A to dlaczego?- Wolałabym o tym nie mówić - mruknęła Julieti nadgryzła kawałek owocu, modląc się w duchu o zmianętego krępującego tematu.- Tak jakby nie znała swojej własnej siostry.- Zaczekaj, chyba wiem! - zawołała Rosalind.Z powodu cygar.Nie lubisz palących mężczyzn.- Nie to nie dlatego - zaprotestowała Juliet, choćrzeczywiście palacze mocno ją irytowali.Dym wnikał w zasłony, meble, nawet w pościel.Trudnosię go było pozbyć.- Chyba nie zaprzeczysz.Zawsze coś staje ci naprzeszkodzie.Jak nie palenie, to tabaka albo ogryzaniepaznokci.- Naprawdę nie na tym polegał problem!Dlaczego siostra uważała ją za najgłupszą istotę naświecie?- No to na czym? Juliet rzuciła serwetkę na kolana.- Zawsze zaglądał mi za dekolt, gdy tańczyliśmy.Chyba nawet nie wiedział, że mam twarz.Zadowolona?Gdy przy stole zaległa cisza, a Rosalind oblała sięrumieńcem, pożałowała natychmiast tego wybuchu.- Och Juliet, tak mi przykro - szepnęła Rosalind.- Niewiedziałam.- Mogłaś się poskarżyć - dorzucił Griff. Już ja bymmu pokazał, gdzie raki zimują.Sądząc z wyrazu twarzy Templemore'a, jego lordowskamość podzielał oburzenie Griffa.Zważywszy jednak nasposób, w jaki on sam na nią patrzył było to oburzeniewstrętnego hipokryty.- A co wam miałam właściwie powiedzieć? -Popatrzyła znacząco na Templemore'a.- Nie był anipierwszy, ani ostatni.- On jednak na nie usiłował sięz tym kryć - dodała, widząc uniesione brwi lorda.- Myślałwyraznie tylko o jednym.- Widząc, że Griff nabierapowietrza w płuca, by zaprotestować, nie dopuściła go dosłowa.- A ty nie udawaj niewiniątka.Widzę, na copatrzysz, gdy Rosalind wkłada jedną ze swoich sukieno francuskim kroju.Napotkawszy surowe spojrzenie męża, Rosalindstłumiła uśmiech, udając, że kaszle.Lord Templemore skrył usta za serwetką.- Doprawdy, Knighton.Naprawdę dopuszczasz dotego, by wszyscy starzy głupcy zabiegali o względy twojejszwagierki?- Czy dopuszcza? - syknęła Juliet, zanim Griff zdołałwyrzec, choć słowo.- Proszę zatem przyjąć dowiadomości, że sama świetnie sobie radzęz mężczyznami. - Naprawdę? - Jego ton świadczył wyraznie o tym, iżpamiętał ich rozmowę, podczas której Juliet przyznała siędo braku wyczucia w sprawach męsko-damskich.Pomijając już nawet fakt, że pozwoliła się namiętniecałować.Objął ją spojrzeniem.- Skoro pozwala pani na zaloty Kingsleya i księciaMontforta, śmiem wątpić.- Montforta? - powtórzyła.- Skąd pan o nim wie?- Chyba napomknęłam coś na ten temat - wymamrotałaRosalind.- Cudownie - powiedziała sarkastycznie Juliet. No tokontynuuj, moja droga.Dlaczegóż nie miałabyśopowiedzieć obcemu mężczyznie wszystkiego na tematmoich niepowodzeń z konkurentami do mojej ręki?Możesz jeszcze wzbogacić te anegdotki o historyjkiz dzieciństwa: o tym, jak utknęłam w misie do ubijaniamasła, lub o tym, jak.- Przecież pani siostra stwierdziła tylko, że odmówiłapani Montfortowi - wtrącił Templemore podejrzaniełagodnym tonem.- A ja odparłem, że miała pani rację.Juliet poczuła się od razu odrobinę lepiej.- Zatem zna pan Montforta?Wzruszył ramionami.- O tyle, o ile.Spędził tu jedno lato, gdy obaj mieliśmypo czternaście lat, a nasi ojcowie się przyjaznili.Czynadal uchodzi w towarzystwie za wzór cnót, podczas gdyjego życie prywatne świadczy o czymś wręczprzeciwnym?- Doskonała charakterystyka - powiedział Griff. Choćdziwi mnie ona nieco w pańskich ustach.Nawet ludzie,którzy znają go bardzo dobrze, nie są świadomi jego.hmm.skłonności. - Co masz na myśli? - spytała Rosalind.- Coś, o czym nie wypada mówić w obecności dam -stwierdził stanowczo Templemore, zerkając na Juliet.-Nie są to fakty powszechnie znane, kochanie - wyjaśniłGriff.- Choć jednak Montfort zachowuje sięw towarzystwie jak uosobienie dżentelmena, to.no cóż,wystarczy stwierdzić, że choć wszystkie matki uważają goza świetną partię, dla swych pociech, a damy marzą, byskraść mu serce, nie jest on jednak tym, za kogo siępodaje.- Dlaczego zatem nie trzymaliście go z dala od Juliet? -spytała wyraznie zaintrygowana Rosalind.- Griff naprawdę nie musi odstraszać moichkonkurentów - oburzyła się Juliet.Nikt nie zwrócił na nią uwagi.- Przejrzałem go na dobre, dopiero gdy mu odmówiła -powiedział Griff.- Dopiero wtedy dowiedziałem się odDaniela, że Montfort odwiedza.pewne instytucje.Rosalind popatrzyła z przerażeniem na Juliet.- Wiedziałaś o tym?- Po prostu mnie drażnił.Raz przyłapałam go nakłamstwie.Kiedyś jechałam na bal i dostrzegłam jegopowóz w podejrzanej części miasta.Montfort przysięgałpózniej na wszystko, że się pomyliłam.- Wzruszyłaramionami.- Przecież nie jestem ślepa.Rosalind nie kryła zdenerwowania.Aączyła poważnenadzieje z małżeństwem Juliet z księciem.- Podobno nawróceni grzesznicy to najlepsi mężowie.- To oni tak twierdzą, próbując uwieść ostatnią ofiarę -odparł zgryzliwie Griff.- A kobiety, które im wierzą,mogą sobie tylko narobić kłopotów. Lord Templemore skinął głową.- Równie dobrze można by stwierdzić, że nawrócenizłodzieje to najlepsi bankowcy.Ja jednak uwierzę w ichprzemianę dopiero w dniu, gdy dostaną pracę w BankuAnglii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed