[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.czyniła.Naszematki lekceważą sobie znaczenie matek-wychowawczyń.Tymczasem uroóić óiecięto wielka i cudowna sprawa natury, ale znowu nie dyplom na wychowawczynię.Po-trafi to samo byle obywatelka z rodu Kaówu v czy Papuasówu w.Może popełniamherezję wypisując tutaj to zdanie, ale je uważam za słuszne.Myśl moja jest taka: naświecie pełno jest kobiet niemądrych i niedobrych, ale za to pięknych i zdrowych.Są to Sabinkiu x , które na pewno zostaną porwane.Nie wynika jednak z porwania,ażeby każda Sabinka stawała się przez to skarbnicą wieóy.Obowiązek (ale już wtedyi prawo) wychowywania pokoleń coraz lepszych, jeżeli ióie o to, ażeby pokoleniabyły coraz lepszymi, musi być odjęty niemądrym i niedobrym Sabinkom i oddanybrzydkim pannom L.28 listopada.iś w myśl powziętych zasad zrobiłam obrachunek dochodów i wydatków.Tomaterialistyczne pojmowanie óiejów mego życia z ostatnich trzech miesięcy i jeszczebaróiej materialistyczne wysiłki przewióenia przyszłości okazały, że prawie dwa razywięcej wydaję, niż zarabiam.Kupiłam wprawóie bieliznę dla W.i posłałam H.nadwa miesiące, a co najważniejsza, spłaciłam ze starego długu ciotki Ludwiki 40 rubliSiapsi Bożęckiemu, ale znowu zaciągnęłam u samej Marynki długów na 100 rubliz czubem.Przeraziłam się tą moją rozrzutnością, a właściwie nęóą, i postanowiłamu v o ie  nazwa nadana przez Arabów pd.i wsch.aykańskim ludom Bantu.u w u i  tubylcy Nowej Gwinei oraz innych wysp Oceanii.u x bin i  Legenda o porwaniu Sabinek związana była z podaniem o założeniu Rzymu.Gdyz pierwszymi jego budowniczymi, werbującymi się z zab3aków i awanturników, kobiety sąsiednichplemion nie chciały wchoóić w związki małżeńskie, Romulus, założyciel miasta, sprosił okoliczną lud-ność na wielki festyn, podczas którego gospodarze uroczystości uprowaóili podstępnie swoje partnerkii pojęli je za żony.Luóie bezdomni om ie z 86 do minimum ograniczyć wydatki.Zaczęłam od tego, że razem z Marynką kupiłambilet do teatru.Grano Moliera o e o z u o eni.Obydwie z M.przyszłyśmy dojednego wniosku& Częstokroć daje się czytać, a szczególniej słyszeć, zdanie, że naświecie  wszystko już było.Na tym fundamencie, że wszystko już było, rozmaicipanowie i damy pozwalają sobie na takie rzeczy, które istotnie możliwe były tylkow przeszłości.Przypatrując się takiej sztuce Moliera wiói się dopiero, jak luókośćpostąpiła naprzód, i to nie tylko w zakresie medycyny, ale przede wszystkim w óie-óinie etyki.Taką óicz, jaką wióimy na tej scenie, z pewnością może, kto zechce,zobaczyć jeszcze w Radomskiem, Kieleckiem, a nawet w Sandomierskiem, a niewąt-pliwie wszystko to należy już przecie do epoki, którą opisuje Molier.Małe to i już osobiste spostrzeżenie.Jestem niby to zgnębiona śmiercią pannyL.i innymi okolicznościami, a przecie potrafię pękać ze śmiechu za lada konceptem.Zawsze miałam to pochlebne o sobie mniemanie, że jestem lekkomyślna.Teraz tenprzymiot zdaje się wzmagać.Nic we mnie stałego, niezmiennego.Gotowam jak naj-swobodniej się bawić, i to nie tylko w teatrze, ale z pierwszym lepszym knotkiem nalekcji, pomimo że niby to mam swoje smutki.Jakże wobec tego można sobie ufać,gdy w człowieku jest jakieś licho ukryte, nie dające chwycić się za uszy.Musi to być,widocznie, siła tej ziemskiej powłoki, siła zwierzęca, dla której śmiech jest konieczny,jak targanie przez wicher dla roślin.Należałoby umartwiać to mieszkanie ducha&30 listopada.Nazywa się: doktór Judym.1 grudnia.SenNie jestem wcale przesądna, nie wierzę w znaki, a swoją drogą, gdy się coś ta-kiego zdarzy, jest mi baróo przykro.Teraz szczególniej, po óisiejszej nocy.Zdajemi się, że stoję wobec jakichś brutalnych i potężnych osób, które mię skrzywóą.Usnęłam pózno, w znużeniu i smutku.Ujrzałam we śnie salę ciemną, coś jakby sądw Zurychu, góiem nigdy przecie nie była.Wprowaóiły mię tam osoby w ciem-nych, skromnych uniformach.Szczególniej jeden& Skąd taka twarz?& Wióę gojeszcze.Osoby te rzekły do mnie, że Henryk popełnił zbrodnię morderstwa.Ogarnąłmię przestrach, jakiego nigdy w życiu nie doświadczyłam.Zarazem uczułam w so-bie decyzję tak przejmująco silną jak ta wiadomość: nie pozwolę! Stałam przy okniewpuszczonym w gruby mur, które prowaóiło do groznej izby złote i jasne światłosłoneczne.W dali było granatowe, faliste jezioro i białe góry.Wtem dał się słyszećgłos:  przyprowaóić!Henryk wszedł do sali.Na jego twarzy bladej i wychudłej był uśmiech, ale jakiżstraszny! Czułam się tym uśmiechem na wskroś przeszyta.Gdy chciałam zbliżyć się,wszedł człowiek pospolitego wyglądu, ze stalowymi nożyczkami w rękach.Henrykusiadł na krześle i wtedy jego uśmiech stał się jeszcze baróiej, jeszcze baróiej&podłym.Felczer strzygł włosy, piękne, jasne włosy mojego drogiego braciszka.Pukleich toczyły się po czarnym ubraniu i spadały na brudną ziemię.Ktoś mię wtedy ująłza rękę& Ale któż to był& O, Boże!Usiłowałam przemówić, krzyczeć, ale ani jednego dzwięku nie było w mojej gar-óieli.Nawet płacz nie mógł się z piersi wydobyć.Guepe zawołała na mnie.Obuóiłam się i usiadłam pełna jakiegoś strasznego uczucia.Nie mogę tego wy-powieóieć& Ten ból senny, stokroć boleśniejszy niż jakikolwiek za dnia, i owo ta-jemne a samo z siebie wióące przeczucie& Może, ach, najpewniej  wieszczba nieznanych mi cierpień przyszłych, a tak głębokich, że objąć je  już jest boleść& NieRoóinamogłam poruszyć ani ręką, ani nogą.Z wolna odlatywała od mojego serca zmora,i cicha radość, że to był sen, radość jak święty promień słoneczny sączyła się do jegogłębi.Cóż by kto mógł tak na świecie kochać, jak ja tej nocy mojego brata? Zdaje się,Luóie bezdomni om ie z 87 że luóie najsilniej kochają swoją familię.Ja nie lubię tych moich uczuć roóinnychani je cenię, a nic nie ma nade mną takiej okrutnej, takiej niezgłębionej właóy, jakone.I co to jest?Czy należy mieć takie uwielbienie dla osób, które może tego nie są warte?Przecie tyle zjawisk, osób i spraw na ziemi& Jakież to zdanie wypisałam tutaj?&udni Henia ma odrę, a ja goóinę wolną.Wpadłam do domu i sieóę sama.Ach, jak niemiło& Mgła o barwie śniadej wlała się w zaklęsłe podwórza.Dopierogoóina czwarta, óień jeszcze, a nie widać odległych wieżyc dachów, które zawszerysują się na moim horyzoncie.Tylko bliższe kominy, zarówno kwadratowe, ceglane,jak wąskie, okrągłe, z blachy, odb3ają się w zmoczonych, oślizgłych płaszczyznachswych dachów, jak pale i słupy w woóie stojącej.Co óień szare i żółtawe murysą teraz jakieś sine, przeziębłe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed