[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Idąc w stronę szkieletu, grzmiał swym niskim głosem, przyzywając moc Heironeusa.Błyskawica zalśniła złotym blaskiem, wypełniona boską energią.Szkielet zatrzymał się i odwrócił do kapłana.Majandrze zdało się, że Vaxor rośnie z każdymkrokiem.Potwór cofnął się i zasłonił ramieniem.Nagle w pomieszczeniu z siłą burzy ryknął zimny wiatr.Bardka poczuła mróz, przesączający sięprzez jej skórzaną zbroję niczym igły lodu.Nie wierząc własnym oczom, zobaczyła, że blasksymbolu Vaxora zamigotał i zgasł, a słowa modlitwy zamarły na jego ustach.Szkielet opuścił ramię i znów zaatakował, otwierając i zamykając paszczękę.Potwór śmiał siębezgłośnie!Nie chcąc przeszkadzać w obronie organizowanej przez jej towarzyszy, Majandra wyciągnęłaskórzany futerał z harfą, szybko go otworzyła i wyjęła instrument.Nie tracąc czasu na strojenie,uderzyła durowy akord i zaczęła śpiewać starożytną elfią pieśń wojenną, każdym słowem i nutą starając się dodać odwagi i sił członkom drużyny.Dwaj najemnicy padli szybko pod ciosami potwora, zostawiając na polu walki tylko Bredetha,Kaeriona i Vaxora.Kiedy Majandra zaczęła się zastanawiać, gdzie może być tropiciel, z tunelu nadnią wyleciała strzała.Pomknęła nieco chwiejnie do celu i trafiła szkielet, gruchocząc mu kilkażeber.W ślad za nią poleciała następna i Majandra zobaczyła, że zamiast grotu strzała ma metalowąkulę, czyniącą z niej latający buzdygan.Ta trafiła stwora w bark, roztrzaskując cienki obojczyk.Podniesiona na duchu sukcesami Gerwytha bardka przeszła do durowej tonacji i wplotła w pieśńuczucia, których nie miała okazji wyznać Kaerionowi.Kilko kroków dalej wojownik zasłonił się tarczą i odbijając nią szybki cios szkieletu, pochwyciłz podłogi upuszczony przez jednego z powalonych najemników młot.Bredeth i Vaxor podwoiliwysiłki, osłaniając Kaeriona, który poprawił uchwyt na nowej broni i dwoma potężnymi ciosamizdruzgotał grubą jak pień drzewa goleń potwora, który opadł na kolano.W tym momencie Gerwyth wypuścił kolejne dwie strzały.Jedna oderwała lewe ramię bestii,druga zaś trafiła ją pro- sto w szczękę, z obrzydliwym chrzęstem zdejmując czaszkę z ramion.Potwór machnął kilka razy pozostałą mu ręką i runął na podłogę, rozsypując się z głośnymtrzaskiem na kawałki.Majandra przestała grać i przysunęła do ust piekące palce.Ze zdumieniem poczuła na wargachmiedziany smak krwi.- Dobra robota, przyjaciele! - powiedział Phathas, badając uważnie rozrzucone po komnacieszczątki szkieletu.- Bardzo dobra, w rzeczy samej.Vaxor i Landra zajęli się rannymi, a Majandra z ulgą zobaczyła, że żaden z powalonychżołnierzy nie jest martwy.Ulżyło jej jeszcze bardziej, kiedy okazało się, że rany Kaeriona, choćobficie krwawiące, nie zagrażają jego życiu.- To był prawdziwy popis strzelania, Gerwycie - powiedziała, widząc, że jeden z najemnikówopatruje rozdarcie na ramieniu Kaeriona.- Dziękuję - odparł tropiciel, zeskakując lekko z otworu tunelu.- Te strzały zrobił dla mniepewien stary przyjaciel.Latają fatalnie, ale po trafieniu sieją spustoszenie.Elf odwrócił się do Phathasa i Vaxora.- Mam już dość tej komnaty - powiedział głośno.- Chyba czas wracać.Majandra zgadzała się z nim całym sercem i zaczęła zbierać swój ekwipunek, kiedy usłyszałacienki głos.- Zaczekajcie.Chyba coś znalazłem.Wygląda jak jakaś klapa w podłodze.Bardka obejrzała się i zobaczyła Adrysa, stojącego obok olbrzymiej czaszki szkieletu.Podeszłado niego szybko i zbadała fragment podłogi, na który wskazywał.Faktycznie, kamienna płytazapadła się na kilka cali. - To na pewno klapa - powiedziała Majandra.- Wygląda na to, że siła upadającej na podłogęczaszki jakoś ją otworzyła.Masz dobre oko, Adrysie.Odsunięcie czaszki i dokończenie tego, co zaczęła, zajęło tylko kilka chwil.W otworze ukazałysię nierówne, kamienne ściany kolejnego tunelu.- Znowu kolej na nas, Gerwycie - powiedział Kaerion, kiedy wszyscy zaczęli szykować się dozejścia.- Ja też chcę iść - oznajmił Bredeth.- Zawsze przyda wam się jeszcze jeden miecz.Majandra usłyszała w jego głosie znajomą ochoczość i zawahała się, nie wiedząc, coodpowiedzą dwaj towarzysze.Miała nadzieję, że Kaerion zgodzi się na tę propozycję.Szlachciczawsze był znośniejszy, kiedy było tak, jak chciał.- Nie ma sprawy - powiedział w końcu Gerwyth, klepiąc go po ramieniu.- Jeszcze jeden mieczna pewno się przyda zwłaszcza, że Kaerion wymachuje swoim jak uczeń rzeznika ganiający indykiz tasakiem do mięsa.Zmiech Majandry zagłuszył odpowiedz czarnowłosego wojownika, po jego uśmiechu poznałajednak, że się nie obraził.Chwilę pózniej wszyscy trzej zniknęli w tunelu.To najtrudniejsza część poszukiwania przygód, pomyślała Majandra - patrzenie, jak robi to ktośinny.Fakt, że tym kimś była osoba, na której jej zależało, tylko pogarszał sprawę.Bardcewydawało się, że minęły wieki, zanim zobaczyła w otworze zbliżające się światło.Chwilę pózniejusłyszała głos Kaeriona.- Przejście jest bezpieczne - powiedział.Jego głos odbijał się echem od ścian tunelu.- Aleprowadzi z powrotem do pierwszej komnaty, w której byliśmy.Wszyscy zaklęli, słysząc tę nowinę i zaczęli wciągać ekwipunek do pierwszego korytarza,Majandra jednak się nie ruszyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed