[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Smętnie skierował głowę w stronę Lucjana. No niech pan tylko sam powie, jakie to człowiek ma życie? Ta cholera zwariowała chy-ba, tyle mi strachu narobić! I co za cel w tym miała? Nic zupełnie nie rozumiem.A com sięwycierpiał przy tym piekielnym płukaniu, jakieś gumy mi do gęby pakowali.Wiem dobrze,że Bednarczyk wyprawia coś po nocach, ale żebym ja go miał tego uczyć, starego chłopa.Mówię panu, że tu się robi dom wariatów! Wie pan, że mnie się ta cała historia bardzo dziwną wydaje.Chłopka, orientując się wtym, wykazała pewną dozę jeśli już nie inteligencji, to przynajmniej fantazji.Wymyślić cośtakiego, to przecież nie jest takie zwykłe.W ogóle ta baba jest niezwykłą postacią, wątpię,czy jest przy zdrowych zmysłach.Po całym tym epizodzie teraz dopiero nastąpiło odprężenie.Siedzący na kanapie studentmiał minę człowieka wpatrzonego w swoje wnętrzności.Jego mgłą podejrzenia i lęku prze-pełnione oczy ułożone były tak, jak gdyby chciały zajrzeć do nieszczęsnego żołądka, w któ-rym, prócz żałosnej pustki, śladów jakiejś szkodliwej substancji nie było.Niemrawo bawił siępuklem swych włosów.Teodozja sterczała w oknie, wpatrzona w szarzejącą w mroku ulicz-kę.Stukonisowa wróciła z pracy.Gderała, jak zwykle, krzątając się po mieszkaniu.Uciskstraszliwej nudy dręczył Lucjana.Była to jakaś stężała reakcja na cały szereg ponurych zda-rzeń, jakie się od pewnego czasu obok jego łóżka rozgrywały.Korciło go, żeby wstać z tegoprzeklętego barłogu, na siłę podnieść się, ubrać i pójść między ludzi, w to normalne życiekawiarniane, gdzie wszystko nie jest tak wstrętnie obnażone, jak tu, w tym wspólnym pokoju.Wypiłby sobie, pogawędził z kimś.Był to jednak pomysł wariacki, niedorzeczny! Przecieżledwo zipał, tu, leżąc.W nogach zamiast mięśni miał watę, kilka kroków powodowało za-dyszkę.Leżał więc jak kloc próchniejący, całe życie uciekło do głowy i tam jej omal nie roz-sadzało.Ach, jakże nędznie zanikało to wszystko, co było kiedyś jednym pociskiem energii iszaleńczych ambicyj.Właśnie Stukonisowa wysłuchała skargi studenta.W głowie jej się to wszystko pomieścićnie mogło, więc zażądała, aby jej to powtórzył raz jeszcze.Głupi człowiek jął więc wykrztu-szać z siebie niedołężne zdania niby kawałki solitera.A że go przestraszyła, a że myślał, że toprawda, a płukanie, a nigdy Bednarczyka nie uczył i tak dalej.Stukonisowa rzekła więc dochłopki: Coś pani narobiła? Jeszcze mi pani policję do domu sprowadzi!Ale widziadło nic nie odrzekło, tylko odwróciło się do okna i tam kiwając się milczało.Rozpoczęła się najnudniejsza dyskusja.Student i Stukonisowa to przeczyli sobie, to znówprzyświadczali.Rozważali wszystko od początku do końca, czasem padło ostre słowo, jakiśubożuchny komentarz zatrzepotał niezdarnie w mroku pokoju.Lucjan miał uczucie, jak gdy-by mu ktoś wlewał całe kwarty zepsutej oliwy do gardła.Przy tym gorączka zaczęła pastwićsię nad nim.105 Dziadzia i Zygmunt przyszli.Znów rozpoczęto omawiać sprawę studenta i chłopki.Młodziludzie szybko pojęli, iż rzecz cała opiera się na jednym z dziwacznych przejawów codzienne-go życia.Dziadzia powiedział: Na pewno babie nudziło się, więc chciała się jakoś rozerwać.Po czym temat ten wyczerpał się zupełnie.W pokoju zrobiło się weselej.Dziadzia przebrał się we flanelową kurtkę, włożył miękkiepantofle na nogi, zapalił papierosa i usiadł obok Lucjana.Zygmunt wykłócał się o coś z mat-ką, w przerwach żartując z Teodozją.Zapalono światło.Student doprowadzał kotka do silne-go podniecenia, masując palcami jego mizerny zad.Z drugiego pokoju dolatywały słowa: Mieciek zgnije w więzieniu ,  A niech zgnije, wysiedzi się, to się wysiedzi ,  I ciebie toczeka ,  Niech mama uważa lepiej na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed