[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.LRT  Temu dżentelmenowi mogła stać się krzywda  wtrącił się surowopastor Harbottom. Też się o to oczywiście martwiłyśmy. Rose obdarzyła go aniel-skim uśmiechem. Papa jednak zapewniał, że w tym czasie powóz byłpusty. Zegar był, naturalnie, francuski  powiedziała z powagą Fanny.Mały Horacy był w siódmym niebie. Czy to znaczy, że zegary włoskie, angielskie i francuskie różnią sięmiędzy sobą?  spytał jak pilny uczeń. Wybijają godziny w różnychjęzykach?Olśniewająca ciocia Rose znów się roześmiała, odrzucając do tyłu wło-sy. Właśnie tak mi się kiedyś wydawało, Horacy.Rzeczywiście wydająinne dzwięki.Kiedy odwiedzisz mnie w Londynie. W Londynie? W Londynie.Pokażę ci angielski i francuski zegar.Sam ocenisz. Zwykłe angielskie zegary doskonale odmierzają czas i w zupełnościnam wystarczą  burknął pastor. Nie zaprzątaj mu głowy kobiecymigłupstwami.Jedzmy.Zapewniam cię, że nie puszczę go do Londynu dodał. Arcybiskup Canterbury urzęduje w Londynie, czyż nie?  spytałaRose bardzo rozsądnie. Zwiatem mego syna jest mój dom.Oraz przyszłych synów, o którychsię modlę  spojrzał znacząco na Fanny. Jeszcze długo tak pozostanie.Skończyli jeść, zaczęło się ściemniać, dzieci wysłano do łóżek.LRT Po drodze do kościoła wstąpili do szopy.Horacy chciał się pochwalićmartwym jeleniem.Zwierzę wisiało głową do dołu na haku zawieszonym ustropu, miało ciemne, szkliste oczy, krew ściekała na podłogę i zasychała.Rose odwróciła wzrok.Przypomniała sobie martwą sarnę i jej młode zabitegołymi rękoma przez George'a.W kościele zapalili trzy świece.Na ambonę padały tańczące cienie, na-około panowała ciemność.Rose i Fanny usiadły w jednej z ławek.Owinęłysię ściślej szalami, robiło się coraz zimniej.Wdychały woń kurzu, modli-tewników, zwiędłych lilii oraz lawendy.Rose nie mogła się oprzeć wraże-niu, że Horacy w świetle świec wygląda jak jeden z aktorów, których po-dziwiała niegdyś z przyjaciółkami w teatrze na Drury Lane.Rozpoczął cytatem z Biblii. A jeśli dnia tego ktokolwiek spośród was:mąż, niewiasta, rodzina lub plemię odwróci serce od Pana Boga naszego,Pan go nie oszczędzi!".Pochyli! się nad mównicą.Zapach lawendy unosiłsię w powietrzu. Pragnę mówić o tych, którzy krytykują Kościół, odrzucają wolę bożąi nauki naszego Pana.Jakże grzeszą!  Jego podniesiony głos odbił sięechem od ścian kościoła. Jakże grzeszą, ponieważ krytykując Kościół,krytykują Boga.Kto mnie krytykuje, krytykuje Boga, bom ja jest jegoprzedstawicielem na ziemi! Biblia mówi nam. Potrząsnął księgą.Pan go nie oszczędzi! Dosięgnie go gniew i zemsta Pana.Stopy nie znajdądrogi w mroku.Będzie szukał światła skazany na błądzenie w ciemności.Grzmiał dalej w tym samym duchu.Ostrzegał przed wszechwidzącymokiem Boga, które przenika ludzkie serca.Rose patrzyła na spokojną, nie-wzruszoną twarz Fanny.Przypomniała sobie jej słowa wypowiedziane naWimpole Street: ludziom Kościoła zależy wyłącznie na przetrwaniu Ko-ścioła.Wyszli na chłodne wieczorne powietrze.Horacy mówił o kazaniu, ko-biety milczały, gdzieś zaszczekał pies.Była dwudziesta.Wentwater poszłospać.LRT  Chodz, Fanny  powiedział Horacy natychmiast po przekroczeniuprogu plebanii.Rose obudziła się, gdy ktoś delikatnie dotknął jej ramienia.Usiadłagwałtownie.Kuzynka przykucnęła przy jej łóżku ze świecą w ręku. Fanny?  powiedziała głośno.Była zaniepokojona i zdez-orientowana. Ciii.Po policzkach Fanny płynęły łzy.' Kochanie, co się stało?  szepnęła wstrząśnięta Rose. Nic.nic.Zabieram się z tobą, Rose., Ze mną? Z powrotem do Londynu? Do Egiptu.Do Indii. Fanny! Chcesz powiedzieć, że zmienił zdanie?  Zapomniała, żema mówić cicho. To cudownie! Ciii! Nie zmienił zdania.Sama zdecydowałam. Fanny!  szeptała gorączkowo Rose. Nie możesz zostawić Ho-racego, jest twoim mężem! Mogę.Dziś w nocy strasznie mnie potraktował. Ale. Postanowiłam już, Rose. Zalana łzami drobna twarz Fanny miaławyraz pełen uporu i buntu. Ustalimy wszystko rano, przed twoim wy-jazdem.Spotkamy się w Paryżu.Horacy ani dzieci nie mogą się niczegodomyślić.Chciałam ci tylko powiedzieć.LRT Fanny wyszła, a Rose do świtu nie mogła zasnąć.Było jej zimno, sły-szała końskie rżenie i stukanie kopyt.Niczego nie pragnęła bardziej naświecie, chciała, by Fanny jej towarzyszyła w podróży, jednak prawo byłobezlitosne.Fanny nie mogła tego zrobić.Kobiecie nie wolno odejść od mę-ża.Oznaczało to automatyczną utratę wszelkich praw do dzieci.Fanny niebyła przecież okrutna.Rano miała wrażenie, że wszystko jej się przyśniło.Usiedli do śniada-nia, Fanny nalewała herbatę i rozmawiała z kucharką o obiedzie, kurczakina podwórku głośno domagały się karmienia, Horacy opowiadał o swojejpracy w parafii.Mały Horacy imitował wszystkie gesty ojca i obserwowałspod oka swą frapującą ciotkę. Ciociu Rose?  odezwała się Jane, by zostać natychmiast uciszonaprzez ojca.Horacy udał się do swojego gabinetu, by przeczytać gazety.Fanny po-prosiła Rose, by poczytała dzieciom i sprawdziła ich postępy w pisaniu.Sama miała coś do załatwienia.Ludzie wchodzili i wychodzili.Jedna z pa-rafianek przyniosła masło.Mały Horacy i Jane pracowicie stawiali literki wswoich małych notesikach.Kolejna kobieta przyszła z płaczem do pastora.Jej mąż zginął pod końskimi kopytami.Na zewnątrz bzyczały muchy zlatu-jące się do skrzepniętej krwi jelenia.Pod fundamentami buszowały szczury.Za to w ogrodzie zakwitały dziesiątki żółtych i fioletowych krokusów,przebijały się z ziemi pomiędzy żonkilami i krzakami kapryfolium, przy-strzyżone róże czekały na lato, gdzieniegdzie pojawiły się już małe fiołki.Ktoś pracował tu z miłością.Rose przypomniała sobie słowa Fanny na te-mat pasji ogrodniczej Horacego i jego rozmów z kwiatami.Horacy wyszedł, dzieci karmiły kury, Fanny wyrabiała ciasto na chleb,jakby to był kolejny zwykły dzień, Mattie zakasała rękawy i pomagała jej,gosposia dostała wychodne na pół dnia.Zawsze rozmawiały o wszystkimLRT otwarcie w obecności Mattie.Rose nadal nie miała pewności, czy nocnawizyta kuzynki nie była snem. Spotkamy się na Pont Neuf powiedziała Fanny, z pasją ugniatającciasto. Fanny! Stracisz dzieci.%7ładen sąd na świecie nie przyzna ci do nichpraw, jeśli odejdziesz. Tylko jeżeli Horacy mnie znajdzie.Będę bezpieczna, kiedy dotrę doojca. Nigdy więcej ich nie zobaczysz!Fanny popatrzyła na kuzynkę z otwartymi ustami. Co ty mówisz? Przecież będą ze mną! Zabierasz dzieci? Oczywiście! Jak mogłaś pomyśleć inaczej?Włożyła chleb do pieca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed