[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie byłoodpowiedzi.Zatelegrafował jeszcze raz  drugi raz nie otrzymaw-szy odpowiedzi przypuszczał, że akurat nie ma jej w mieście.Wciążpowracała jednak myśl, że Gloria nigdzie nie wyjeżdżała, a wtedywyobraznia podsuwała mu rozmaite straszliwe podejrzenia.A jeśliznudzona, zdenerwowana Gloria znalazła sobie kogoś, tak jak on?Myśl ta przerażała go swym prawdopodobieństwem  tak pewnybył dotąd jej osobistej uczciwości, że nigdy nie zaprzątał sobie niągłowy.A teraz rodziło się w nim zwątpienie; dawne gniewy, dawnarozpasana zaborczość powracały teraz tysiąckroć zwielokrotnionąchmarą.Czyż było jakieś prostsze wyjaśnienie niż to, że znów sięzakochała?Przypominała mu się Gloria twierdząca, że jeśli będzie miała nacoś ochotę, zrobi wszystko, by to mieć; upierająca się, że ponieważzamierza kierować się tylko własną przyjemnością, taki romans niepozostawiłby na niej choćby śladu  że przecież liczy się nie samfakt, lecz jego wpływ na nasz umysł, że ona sama zareagowałaby pomęsku, a więc z uczuciem spełnienia i lekkiego niesmaku.Takie rzeczy mówiła jednak tylko wkrótce po ślubie.Potem, gdyodkryła, że zdolna jest do zazdrości o Anthony'ego, wydawało się,jakby zmieniła zdanie.Na świecie nie istnieli dla niej inni męż-czyzni; Anthony wiedział o tym aż za dobrze, a zorientowawszy się,że powstrzymuje ją dodatkowo wysoki poziom jej wymagań wzglę-dem rodu męskiego, zaniedbał walki o wyłączność jej miłości  naczym przecież wspierała się cała ta konstrukcja.Tymczasem przez całe lato utrzymywał Kropeczkę w pensjona-cie w pobliskim miasteczku.W tym celu musiał porozumieć się zmaklerem o sprzedaży kolejnych akcji.Kropeczka rozwiązała pro-blem podróży na Południe opuściwszy dom na dzień300 przed wyjazdem brygady; matce zostawiła wiadomość, że pojecha-ła szukać szczęścia w Nowym Jorku.Następnego wieczoraAnthony przyszedł, jak gdyby nigdy nic, w odwiedziny; zastał paniąRaycroft w stanie kompletnej zapaści, a w małym saloniku jej do-mu  policjanta.Nastąpiło przesłuchanie; Anthony'emu z trudemudało się wymknąć.We wrześniu, wraz z narastaniem podejrzeń względem Glorii,towarzystwo Kropeczki stało się najpierw męczące, potem wręcznieznośne.Anthony był roztrzęsiony i poirytowany z niewyspania,chory na duszy, przerażony.Trzy dni wcześniej poszedł do kapita-na Dunninga z prośbą o urlop, ale spotkał się tylko z dobrodusznąodmową.Dywizja miała wkrótce wyjechać do Europy, więc urlopynależały się teraz żołnierzom, a nie takim jak Anthony, którzy je-chali tylko na szkolenie oficerskie.Po tej rozmowie Anthony skierował się do urzędu telegraficzne-go.Chciał zadepeszować do Glorii, by przyjechała na Południe, aledotarł do drzwi i cofnął się w rozpaczy, dostrzegłszy kompletnąniepraktyczność takiego kroku.Wieczór spędził na męczącychutarczkach z Kropeczką; wrócił do obozu smutny i zły na całyświat.Odbyła się nieprzyjemna scena, którą przerwał, pośpieszniewychodząc.Nie zajmowało go zbytnio, co ma z nią zrobić  byłcałkowicie zaabsorbowany niepokojącym milczeniem żony.Na skrzydle namiotu ukazał się w tej chwili ciemniejszy trójkąt ina tle nocy pojawiła się ciemna głowa. Sierżant Patch?  Akcent był włoski; Anthony rozpoznałpo pasie ordynansa sztabowego. Ktoś do mnie? Dziesięć minut temu jakaś pani telefonowała do sztabu.Mówiła, że musi z panem porozmawiać, i że to bardzo ważne.Anthony odsunął moskitierę i zerwał się na równe nogi.Mógł tobyć przekazany przez telefon telegram od Glorii. Prosiła, żeby pan przyszedł, bo zadzwoni jeszcze raz o dzie-siątej. W porządku, dzięki. Wziął czapkę i już za chwilę masze-rował z ordynansem przez gorącą, duszącą niemal ciemność.Wsztabowym baraku zasalutował zaspanemu oficerowi służbowemu.301  Siadajcie i czekajcie  zaproponował obojętnie porucznik Tej dziewczynie strasznie zależało, żeby z wami rozmawiać.Nadzieja prysła jak bańka mydlana. Bardzo dziękuję, panie poruczniku. Wiedział już, ktodzwoni, jeszcze zanim ze ściany zajęczał telefon. To ja  dobiegi go niepewny glos Kropeczki. Muszę się ztobą zobaczyć. Mówiłem ci, że przez najbliższe kilka dni nie dam radyprzyjechać do miasta. Muszę się z tobą zobaczyć, i to jeszcze dziś.To ważne. Teraz jest za pózno  odparł chłodno. Jest już dziesiąta,a musiałbym wrócić do obozu na jedenastą. W porządku. Zabrzmiało to tak żałośnie, że Anthony po-czuł lekkie wyrzuty sumienia. Co się stało? Chciałam pożegnać się z tobą. Och, nie wygłupiaj się!  zawołał, ale humor natychmiastmu się poprawił.Jakby to było świetnie, gdyby rzeczywiście wyje-chała, i to zaraz! Co za ulga! Powiedział jednak:  Poczekaj z wy-jazdem choć do jutra.Kątem oka dostrzegł, że oficer służbowy przypatruje się mu zezdziwieniem.Potem zaś dosłyszał słowa, które nim wstrząsnęły: Nie chodzi o żaden wyjazd.Dłoń Anthony'ego kurczowo zacisnęła się na słuchawce.Poczuł,że drętwieją mu wszystkie nerwy, że upał nagle ulatuje z jego ciała. Co takiego?Niemal równocześnie usłyszał jej oszalały, załamany głos: %7łegnaj.Ach, żegnaj!Stuk! Odłożyła słuchawkę.Anthony, wydawszy z siebie na wpółjęk, na wpół okrzyk, wypadł z budynku sztabu.Gdy znalazł się nazewnątrz, pod gwiazdami, opadającymi jak srebrne chwościkiprzez drzewa małego zagajnika, zatrzymał się, nie wiedząc, co po-cząć.Czy ta mała idiotka zamierza się zabić? Ogarnęła go zapiekłanienawiść [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed