[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy widzi coś jeszcze?Widzi, jak trudno mu jest żonę o czym-kolwiek przekonać, bez względu na temat;ona cały czas wie, że on cały czas żyjew nieświadomości swojej sytuacji, dlacze-go więc miałaby sądzić, że on nie myli siępodobnie we wszystkich innych sprawach?Im bardziej staje się apodyktyczny, tymczęściej myli się rzeczywiście; sam to wi-dzi.Niedobra zima.Co kobieta jest win-na, że on jest tak niepewny swojej wła-snej pracy? Potem znowu siedzi z gośćmi(ona gotuje) i gada bez zastanowienia wobecności jej milczącego przyjaciela, i niewidzi, że gdyby zdawał sobie sprawę z sy-tuacji, nie mówiłby w ten sposób.Jejukradkowe spojrzenie nie wyraża nagany;nie jest pozbawione sympatii, tylko bez-radne.Innych też mu się nie udaje prze-konać.Nie wynika to z jego angielszczy-zny.Sam siebie nie może przekonać.Onażyczy mu w Paryżu sukcesu, THEATRENATIONAL DE L'ODEON, miałby powóddo dumy, tymczasem znowu martwi go jejstrach przed samolotem, który nie pozwa-la jej towarzyszyć mu do Paryża.Nie wie,co się z nim dzieje.Lekarz, polecony przezprzyjaciela, w ogóle niczego nie stwierdza.Przecenia się? Oczekuje respektu.Ośmie-124 sza się właśnie przez to, że nagle znowumu się wydaje, że go nie biorą na serio.Jest to niezwykle przykre również dla przy-jaciela, który go ceni.Pewnego razu tam-ten, przyjaciel, wstaje, idzie do drzwi i wy-biega.Oby mu się w nocy na ulicy nicnie stało, byłby kłopot.Okazuje się, że przy-jaciel wynajął tymczasem drugie mieszka-nie, małe, bo w domu przy żonie nie możespokojnie pracować, i oto siedzi na łóżku:SORRY, mówi, I AM DRUNK.Zdarza się.Innym razem, gdy przynosi urodzinowytort z trzydziestu trzema świeczkami i wtowarzystwie, z żartobliwą rycerskością, klę-ka przed żoną, także nie jest to moment,by go powiadomić  robi to w rok póz-niej (1973) w rozmowie przy kamiennymstole.%7ładnych wyznań; rozmowa o samo-urzeczywistnieniu się kobiety.Mówi to mi-mochodem.On nie spada z konia jak jez-dziec nad Jeziorem Bodeńskim, tylko idziepracować; korespondencja w sprawach za-wodowych.Zwykła historia.Niewiele moż-na do tego dodać.Trwała pełny rok; wiel-ka miłość; mogli byli ze sobą żyć.Dlacze-go nie mogli tego powiedzieć, rozumie osta-tecznie także: nie mogli wiedzieć, że on tozrozumie; nikt nie mógł zagwarantować, żeon, mając sześćdziesiąt lat, nie zastrzeli się,nie otriije, nie powiesi z tego powodu.No,już: Lynn wzięła do ręki niebieską rakiet-kę, grają dalej.Co można tu innego robić.0  Monfuuk J29 Wieczór, nie ma jeszcze dziesiątej.Morzew świetle reflektorów.Jutro będzie padało.Lynn wygrywa 5 : 3.(Pózniej, mniej więcej w miesiąc po tymping-pongu, spadam jednak z konia  wy-myślam Jórgowi, który kiedyś, w 1972, niepozwolił zmarnować doszczętnie sześciu latmojej pracy; a więc przyjaciel.Chodzę tami z powrotem po jego pokoiku, śmieję się:Nasze rozmowy w cztery oczy, męskie roz-mowy, a tymczasem on, jak się okazuje,wiedział, czego ja nie wiem o swoim mał-żeństwie.Przepraszam! Cofam to, co powie-działem w złości.Ale na kogo ta złość? Ito nie jest tak: nie ona go wtedy wtajem-niczyła, z różnych stron go to dochodziło,i on, jako przyjaciel, pytał ją, czy ja o tymwiem.Mam rozumieć: jej udrękę.Czy on,który przechowywał dla niej w tym domuplik miłosnych listów z Ameryki, mógł byłnadużyć jej zaufania? Jestem mimo to wy-trącony z równowagi.Mówię obrzydliwegłupstwa, których Jórg nigdy by nie ocze-kiwał od poważnego człowieka.Co mnie toobchodzi, ile osób wiedziało o tym przedemną? To myśl o sobie wytrąca mnie z ró-wnowagi; cóż innego, jak nie moja próżnośćkazała mi cały czas, od kiedy się dowie-działem, robić z tego tajemnicę, naszą ta-jemnicę? Jestem wytrącony z równowagi126 własną próżnością.Dlaczegóż to on, kocha-nek, nie miał temu czy innemu opowiadaćswojej historii z moją żoną przedtem, za-nim ja się o tym dowiedziałem.To jest je-go historia.) ,Bar nie jest miejscem, w którym można roz-mawiać; za głośno, za ciemno.Nie chcąnic pić.Nie są właściwie zmęczeni, tylkorozgrzani ping-pongiem; przydałoby się wziąćnatrysk.Nagle wszystko staje się kruche;ogarnia ich melancholia, oboje czują siębezdomni.Trzeba by mieć teraz jakiś po-mysł, ale nic mu nie przychodzi do głowy.Lynn mówi:IT WAS A BEATIFUL DAY!Za tydzień posiedzenie Akademii w Berli-nie.Co Lynn będzie robiła za tydzień o tejporze? Nie ma co o tym rozmawiać; jejplany, jego plany [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed