[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wierzył, że z każdej sytuacji jestwyjście, a jedynym ograniczeniem jest nieumiejętność znalezienia go.Hermetyczne drzwi do centrum zarządzania otworzyły się do środka z sykiem powietrzai wszedł Mandrick.- Jaka jest sytuacja? - spytał spokojnie oficera operacyjnego, który stał przy konsoli;obserwując monitory.Na kilku z nich widać było ponure, ciemne obrazy na zewnątrz.Biała plama była powolizbliżającym się promem.- Chyba został zalany - rzekł nerwowym tonem oficer.- Kiwa się ciężko na boki - dodał jego zastępca.- Stracił pływalność.Widzi pan, jak jestgłęboko? Prawie opadł w mleko - powiedział, mając na myśli dziwne zjawisko, które jakmgła pokrywało dno tej części Zatoki Meksykańskiej.- Jakieś wieści z powierzchni? - spytał Mandrick.- Nic.Mówią, że jest spokojnie.Jeżeli ktoś wypłynie, zobaczą go.Spada w mleko -odpowiedział oficer operacyjny, podchodząc do monitora.Mandrick podszedł razem z nim, żeby przyjrzeć się obrazowi na ekranie.- Wciąż się rusza.- Powoli, ale się zbliża. - Kiedy dotrze do doku? - spytał Mandrick.- Za cztery, może pięć minut.Mandrick spojrzał na pozostałe monitory.Na jednym z nich widać było dok, w którymdwaj mężczyzni w grubych piankach z pomocą strażników zakładali w pośpiechu butle.- Jeżeli nabrał wody, nie będzie w stanie wyjść na powierzchnię w doku.Zgadza się?- Tak jest - potwierdził oficer.- Będzie za ciężki.Jak tylko pojawi się pod dokiem,zatrzymamy go.Nurkowie otworzą go i dostarczą powietrze.- Jakie mają szanse? - spytał go Mandrick.- Nawet nie chcę próbować zgadywać - odpowiedział wpatrzony w ekran oficer,wzruszając ramionami.Stratton i drugi więzień popatrzyli na siebie w mdłym świetle lamp awaryjnych.Głowami dotykali sufitu, a woda sięgała im już do brody.- Masz jakiś pomysł? - mężczyzna spytał, dociskając dłoń do zaworu w daremnej próbiepowstrzymania płynącej wody.- Szyb ewakuacyjny.Albo spróbujemy wpuścić powietrze, używając konsoli.- Nie znam się na konsoli, ale mogę sprawdzić szyb.- W środku powinien być przewód z powietrzem.- Wrócę i dam ci znać - powiedział mężczyzna, zanim wziął głęboki wdech i zniknął.Strattonowi przyszło do głowy, że obietnica powrotu jest ostatnią rzeczą, jakąspodziewałby się usłyszeć od zdesperowanego więznia.Ruszył wzdłuż kabiny, czując podsobą ciała martwych ludzi przymocowane do siedzeń.Zatrzymał się nad konsolą, gdzieprzewody z powietrzem pod ciśnieniem z butli na zewnątrz wchodziły do środka kabiny.Zanurzył głowę w poszukiwaniu czegoś, czym mógłby rozerwać jeden z nich.Napływającepowietrze zwiększyłoby ciśnienie w kabinie i powstrzymałoby przeciek, a nawet do pewnegostopnia wypchnęłoby wodę.Znalazł jednak tylko pusty łańcuch, do którego kiedyśprzymocowany był klucz.Wynurzył się i stwierdził, że woda podniosła się jeszcze wyżej.Chwycił przewód z powietrzem, mając nadzieję, że jest luzny, ale przewód tkwił mocnoprzymocowany do grodzi, a on nie miał niczego, czym mógłby go rozerwać.Więzień pojawił się na powierzchni, krztusząc się i łapiąc powietrze.Rozejrzał się wposzukiwaniu Strattona, zobaczył go na drugim końcu kabiny i ruszył ku niemu.- Właz jest zamknięty.Próbowałem obrócić kołem, ale ani drgnie.To oznaczało, że zewnętrzny właz jest otwarty.Był gdzieś ręczny mechanizmzamykający go, ale Stratton nie wiedział, gdzie go szukać.Gdyby go zamknęli, musielibyusunąć wodę z szybu, zanim mogliby otworzyć dolny właz.%7łeby to zrobić, musielibyposłużyć się zaworami umieszczonymi gdzieś na ścianie szybu.Nie mieli na to czasu.- Masz inny pomysł?- Zostało tylko to - odpowiedział Stratton, chwytając koło sterujące włazem mechanizmucumowniczego.- Głęboki wdech, otwieramy właz i co dalej? - spytał mężczyzna.- Płyniemy wzdłuż lin do doku.- Aatwiej niż wyjść na powierzchnię?- Zależy, jak daleko jesteśmy od doku.Trzymali usta przy samym suficie, a woda obmywała im policzki.- Zawór przestał cieknąć - zauważył mężczyzna.- Mamy powietrza na minutę.Zostajemy albo idziemy - powiedział Stratton, chwytająckoło.Mężczyzna spojrzał na niego.- Idę do góry - powiedział po namyśle.- Zdejmij buty - powiedział Stratton i zniknął pod powierzchnią wody. Mężczyzna podążył za nim i obaj zdjęli buty i skarpetki.Kiedy wynurzyli, chwycili sięmocno koła włazu.- W którą stronę idziesz? - spytał mężczyzna, wciąż niepewny, czy dokonał słusznegowyboru.- Do doku.Mężczyzna pomyślał chwilę i na moment dostrzegł zabawny aspekt sytuacji.- Ach, te decyzje - rzucił.- Mam nadzieję, że jeszcze będą następne - rzekł szczerym tonem Stratton.Powodzenia.- Nazywam się Dan - powiedział mężczyzna.- John.- Powodzenia, John.Do zobaczenia.Szarpnęli kołem, które zaczęło się obracać.Wodą zaczęła sączyć się przez uszczelkę i zkażdym obrotem strumień robił się mocniejszy.Stratton wziął ostatni oddech, zanim zniknęłopowietrze pod sufitem.Gann wcisnął się do szybu ewakuacyjnego, mrugając oczami w ciemnej wodzie iwypuszczając bąble wydychanego powietrza z ustnika.Naparł na górny właz i po chwiliotworzył go.Powietrze z szybu uciekło w ponurą głębię wraz z bąblami wydychanymi przezustnik.Spojrzał w górę na liny prowadzące prom, oświetlone poświatą wydobywająca się zszybu.Poszukał butli z powietrzem przymocowanej do nylonowej taśmy owiniętej wokółszyi.Znalazł zawór na butli i przesunął ręką wzdłuż przewodu, odnajdując maskę i ustnik.Przygotował się do zamiany urządzeń oddechowych.Miał nadzieję, że prawidłowoocenił odległość i że wystarczy mu powietrza, aby dotrzeć do doku po opuszczeniu szybu.Pomimo niebezpieczeństwa sytuacji martwił się tylko jedną rzeczą - Palanskim.Gann planował, że w czasie przesłuchania powie, iż woda zalewała prom tak szybko, żewpadł do pomieszczenia awaryjnego, żeby przygotować skafandry i szyb ewakuacyjny, a wtym czasie Palanski miał uwolnić więzniów.Gdy zakończył zakładać skafander, prom był jużprawie całkowicie zalany.Kiedy poszedł po Palanskiego, nie znalazł go, a woda sięgałapowyżej głów martwych już więzniów.Problem polegał na tym, jak wyjaśni obrażenia Palanskiego.Nie planował pobicia i niespodziewał się, że Palanski go zaatakuje.Jedynym sposobem rozwiązania problemu byłpowrót do promu i usunięcie ciała.Mógł otworzyć właz cumowniczy i zasugerować w swychzeznaniach, że Palanski nie uwolnił więzniów, jak mu kazał, lecz wpadł w panikę i otworzyłwłaz, zabijając wszystkich na pokładzie.Historia ta miała pewne luki, ale i tak było to lepszerozwiązanie niż pozostawienie ciała Palanskiego wewnątrz.Jeżeli się pośpieszy, może mu sięuda.Wziął głęboki wdech, wyjął ustnik przymocowany do ściany szybu i założył na głowęmaskę.Przyciskając mocno górę maski do czoła, wydmuchał powietrze przez nos,wypychając dołem wodę.Pozbył się jej po kilku oddechach, tak jak nauczył się tego na kursienurkowym, stanowiącym element szkolenia przed podjęciem pracy.Wypchnął się z szybu, ale nie wziął po uwagę, że prom wciąż się porusza.Gdywypływał, został pchnięty na właz, który chwycił w panice.Nie zdawał sobie sprawy, żenawet tak niska prędkość mogła spowodować tak potężną siłę.Spojrzał ku górze wposzukiwaniu doku cumowniczego i zorientował się, że prom jest już prawie w mleku.Wyglądało to jak jakaś dziwna podwodna zamieć śnieżna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed