[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez telefon komórkowy.Strefy wpływów trzeba uszanować.Obowiązki także.W sprawie przemytu narkotyków tylko Latynosi mogą byćwinni, seńor Barroso, Meksykanie, Kolumbijczycy, nigdy Amerykanie ze Sta-nów; to oś systemu, w Stanach nie może istnieć ani jeden baron narkotykowy,taki jak Escobar czy Caro Quintero, winni są ci, co oferują, a nie ci, co zama-wiają, w Stanach nie istnieją przekupni sędziowie, wy macie na nich monopol,tu nie ma ukrytych lotnisk, tu się nie pierze brudnych pieniędzy, seńor Barroso,jeśli pan sądzi, że można nas szantażować, wyjawiając nasze sekrety po to, żebyuratować własną skórę i przy okazji zostać bohaterem narodowym, będzie to pa-na bardzo drogo kosztować, bo w grę wchodzą miliony milionów, pan to wie, icała pana strategia polega na naruszaniu stref, które do pana nie należą, seńorBarroso; zamiast zadowolić się okruszynami, pan chce zjeść cały obiad, seńorBarroso.a tak nie może być.Co czuł Leonardo Barroso minutę wcześniej?Ręka Micheliny w jego ręce, on gorliwie poszukujący dawnego ciepładziewczyny i nie odnajdujący go, tak jakby przez długi czas pieszczony i pocie-szany ptak w końcu zmarł z braku powietrza, od nadmiaru czułości, zbytku tro-skliwości.Gdzie był Leonardo Barroso minutę wcześniej?W swoim cadillacu coupe de ville, prowadzonym przez kierowcę, któregomu załatwił jego wspólnik Murchinson, on i Michelina na tylnym siedzeniu,szofer prowadzi wolno, pomiędzy budkami i zakrętami wymyślonymi przezamerykański Urząd Imigracyjny, żeby imigranci nie mogli przebiegać przezgranicę bez ryzyka, że przejedzie ich jakiś samochód, Michelina wypowiadająca banalne uwagi na temat meksykańskiego kierowcy Leandra Reyesa, który rozbiłsię w tunelu w Hiszpanii, zderzywszy się z jakimś ogłupiałym dziewiętnastolat-kiem jadącym pod prąd.Gdzie był Leonardo Barroso minutę pózniej?Podziurawiony jak sito, przeszyty pięcioma strzałami z szybkostrzelnegokarabinu, martwy kierowca za kierownicą, Michelina cudem uratowana, krzy-cząca histerycznie, zaciskająca palce na szyi, jakby chciała zdusić krzyk, przy-pominająca sobie zaraz o łzach, wycierająca je łokciem i plamiąca przy tym tu-szem do rzęs rękaw żakietu od Moschina.Gdzie był Juan Zamora dwie minuty pózniej?Obok ciała Leonarda Barroso, odpowiadając na przenikliwy krzyk: - Leka-rza! Lekarza! - który usłyszał, przechodząc przez międzynarodowy most; do-szukiwał się oznak życia w pulsie, sercu, ustach, cóż, nie ma tu już nic do zro-bienia.Taki był pierwszy przypadek, którym zajął się Juan Zamora na teryto-rium Stanów Zjednoczonych.Nie rozpoznał w tym mężczyznie o roztrzaskanejczaszce dobroczyńcy swojej rodziny, protektora swojego ojca, silnego człowie-ka, który wysłał go na studia do Cornell.Co robił Rolando Rozas trzy minutypózniej? Rozmawiał przez swój telefon komórkowy, przekazując skąpą infor-mację: zadanie wykonane bezbłędnie, żadnych komplikacji, zanim przesunąłspoconą ręką po marynarce koloru samolotu, jak to określiła Marina, poprawiłsobie krawat i zaczął, tak jak każdego wieczoru, wędrówkę po ulubionych re-stauracjach, barach, ulicach w El Paso, rozglądając się, czy nie trafi mu się jakaśnowa dziewczyna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed