[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A mówiąc poważnie: co zrobimy, Graham?Huśtnął się z fotelem, co groziło tym, że krzesło straci równowagę i Graham runie do tyłu.- Siądz porządnie.Jeszcze tylko tego brakuje, żeby coś złego ci się stało.Zignorował jej uwagę.- Możemy pozostać i czekać na odmianę losu lub wyjechać i szukać szczęścia gdzie indziej.- Nic szczególnego mnie nie wiąże z tym miejscem - powiedziała.- Brzydkie miasto narówninie.Tyle że dobry uniwersytet.Tu umarła moja matka, a potem mój ojciec.Nie lubię tegomiasta.- Tu zginęła moja pierwsza żona - dopowiedział.- Wciąż z uniwersytetem łączy mniesentyment, bo tu robiłem w miarę szybką karierę.Do dzisiaj.- Ale prawdopodobnie na innych uniwersytetach też przeprowadzą albo już robią redukcję -powiedziała.- Będzie trudno o pracę.Jakoś tak szybko zgadało się i rozważali tylko jedną możliwość - wyjazd.- Mogę pracować w szkole, ty też.Ale gdzie naraz potrzeba aż dwóch nauczycieli chemii? Zjednej pensji trudno będzie wyżyć.- Mogę pracować gdziekolwiek.- Nie chcę, żebyś pracowała gdziekolwiek.Myślałem, żeby przenieść się zupełnie daleko. - Wyemigrować?- Właśnie.Wiesz, w tym kraju robi się coraz gorzej.Nie to chciałem powiedzieć - robi sięcoraz paskudniej.Coraz trudniej być dumnym z tego kraju, wiesz?.-: Rozumiem, o co ci chodzi.Wiesz, mnie przez cały czas wychowywano tak, abym wtopiłasię właśnie w to społeczeństwo.- A ono teraz stara się ciebie odepchnąć - dopowiedział.- Jak woda odpycha kawałek korka.- Ale ja nie chcę być całe życie emigrantką.- Już jesteś.A ja też się nim stanę.Chwilę oboje milczeli.- Do Republiki Zrodka? - podsunęła.- Nie.Stamtąd przenoszą się do Ameryki, żeby studiować, czyli że tam są jeszcze gorszeuniwersytety albo jest ich mało, albo jedno i drugie.%7ładna z tych możliwości mnie nie pociąga.Za dobry jestem, żeby rezygnować łatwo ze swoich szans - urwał na chwilę dla wzmożeniaefektu.- Do Zjednoczonej Europy, Agnes - powiedział głośno.- Tam powinniśmy spróbować.Tomoże być kraj wielkiej szansy.Wiele dobrych uniwersytetów, ostra konkurencja, to coś dla nas.-: Może masz rację, chociaż tak mało wiadomo o Zjednoczonej Europie oprócz przemówieńjej miodoustych kanclerzy -.urwała na chwilkę.- Ale czy starczy nam pieniędzy na bilety? -zatroskała się.XXIIIW ciągu kilku dni przekonał się, jak mało wiąże go z Maratheon i tamtejszymuniwersytetem, jeśli nie przysługuje mu dofinansowana stołówka i talony na miejski autobus.Agnes została oficjalnie powiadomiona o tym że jej program został zawieszony i wypłaconojej dwumiesięczną odprawę.Przeniesienie wszystkich swoich rzeczy z laboratorium i opróżnieniebiurka zajęło jeden dzień.Nie było tego tak wiele.Książek nie niósł do siebie, lecz na kiermaszstudencki na campusie.Zaczęli zgłaszać się różni koledzy, którym przekazano aparaturę i wyposażenie Grahama.Podobnie działo się z wielu innymi grupami badawczymi, ale jeszcze nikt inny nie zdecydowałsię na opuszczenie Maratheon. Z początku, z przyzwyczajenia, od świtu do zmierzchu przesiadywali na campusie, alewkrótce okazało się, że Agnes może lepiej gotować i jest to o wiele tańsze niż pełnopłatnyposiłek w uniwersyteckiej stołówce.Zaczęli więc przebywać znacznie rzadziej w likwidowanymlaboratorium.Weryfikowano właśnie profesorów czwartej rangi.Pan Hsiu, załamany, też coraz rzadziej pojawiał się na campusie.Graham próbował znalezćmu gdzieś miejsce, ale dopóki oficjalnie nie wyrzucono Ebahloma, Hsiu był związany połowąumowy i tematyką pracy i nikt nie chciał zgodzić się na takie warunki.Inna rzecz, że obecnie niktna wydziale nie miał pieniędzy, żeby zatrudnić studenta.Sprzedawali wszystko, czego nie zamierzali wziąć ze sobą, ale nie było to zbyt łatwe.Właściciel nie chciał zgodzić się na jakąkolwiek zmianę umowy.Dopiero gdy Graham wprostpowiedział mu, że opuszczają kraj i nie zdoła im nic zrobić, zgodził się za pięćdziesiąt tysięcyzwrócić fotografie, ale zażądał z powrotem ramek i szybek, ponadto zatrzymał telewizor i lampę.Część książek udało się sprzedać znajomym z wydziału, część w klubie studenckim, resztępozostawili.Okazało się też, że mają znacznie więcej walizek niż rzeczy do wzięcia.Wiedzieli,że linie lotnicze bardzo mocno ograniczają wagę przewożonego bagażu, więc starali sięograniczyć go jeszcze bardziej.W końcu byli gotowi do wyruszenia.W tym czasie akcja weryfikacji zwolniła tempo, rozeszły się słuchy, że ktoś gdzieś usiłujezrobić z tego skandal, ale były to tylko plotki.Dzień, który wybrali na wyjazd, zbliżał się bardzoszybko.Obecnie Eurolinie utrzymywała tylko kilka regularnych linii do Ameryki.Dawno jużzamknięto wielkie porty lotnicze jako nieopłacalne.Ruch na liniach krajowych zamarł zupełnie,bo mało kto miał pieniądze na latanie samolotem, a kilka połączeń międzynarodowych nie byłow stanie utrzymać tych wzniesionych kiedyś, monstrualnych kompleksów architektonicznych.Nie konserwowane instalacje szły w ruinę, nie można było też używać pasów startowychwiększości lotnisk.Wiele z nich zniszczyły lądowania zbyt ciężkich promów, inne zgryzł ząbczasu.Stosunkowo najbliżej Maratheon był działający jeszcze Reinefart Field w Toronto, nazwanytak na cześć obecnego prezydenta, który wysupłał fundusze niezbędne dla podtrzymaniadziałalności lotniska.Dojazd tam autobusem powinien potrwać dwie pełne doby. Dzień wcześniej byli już zupełnie przygotowani do wyjazdu, tak dalece, że spali przykrycikurtkami, bo pościel też udało się sprzedać.I też dzień wcześniej pożegnali się ze wszystkimi,chociaż tak naprawdę nie bardzo było kogo żegnać jeśli nie liczyć grobów.Ebahlom powiedział:- Nie myślałem, że właśnie tak zrozumiesz moje proste prawdy.Szkoda cię, Graham.Całyczas wydawało mi się, że twoje miejsce jest tu.- To jest właśnie pierwszy rezultat błędów - Heevers nawiązał do poprzedniej rozmowy zEbahlomem.Właśnie się pogodzili.Szalę przechyliła ta weryfikacja: Heevers wściekł się i zacząłmontować coś w rodzaju komitetu profesorów.Dobierał do niego ludzi według autorytetu iwyników naukowych, a nie według słynnej kartki ze spisem przeznaczonych do wyrzucenia.- Myślę, że się pospieszyłeś, Jager - powiedział.- Trzeba było zostać i walczyć tu razem znami.Wierzę, że nasza społeczność akademicka obroni się.- Już kupiliśmy bilety, Joften.Wydaliśmy na nie kupę forsy.- Wiesz, Gino.On chyba wietrzy dużą forsę w Zjednoczonej Europie.Kiedy nam się nie udai wywalą mnie razem z wami, wyemigrujemy jego śladem.Ameryka nie potrzebuje mózgów.Ebahlom prychnął jak kot.- Gwarantuję ci, że Europa też nie potrzebuje.Tylko się tym tak bardzo nie chwali jak my.Tonie jest kolejny Eden.- Zgadza, się, z Edenu łatwo się wychodzi, trudniej jest wrócić - zachichotał złośliwieHeevers.Na cmentarzu zatrzymali się chwilę przy dwóch nagrobkach - nieforemnych płytach zwykutymi imionami, nazwiskami i datami.Agnes przeżegnała się bardzo szeroko i starannie,akcentując ruchy.Wreszcie doczekali się, po dwóch tysiącleciach.:.Chociaż uwzględniając czas podróży, to jejrodzice urodzili się jakieś dwa tysiące lat temu, a ona jest drugim pokoleniem, więc jako naródnie czekali aż tak dużo dłużej.- zastanawiał się, patrząc na obco brzmiące imiona i nazwiska, idaty, z których jedna - urodzenia - była sześciocyfrowa, a druga - śmierci - tylko czterocyfrowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed