[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była to niezłahistoryjka.i dała mi pewne pojęcie o niepokojach, jakiedręczą tę moją zwierzynę łowną, Cywilisa.- W każdym razie,moi drodzy - dodała Klaudia - Cywilis nie będzie się zadawał ztakim tchórzem.Już prędzej skorzysta z gościny Klassykusa.- A któż to taki? - zdziwiła się Helena.- Przywódca Trewerów.Ten, który doprowadził do tego, żeKolonia przyłączyła się na krótko do buntowników.Ukarałśmiercią kilku rzymskich trybunów w Mogontiakum zaodmowę podporządkowania się germańskiemu sojuszowi.- Młodych ludzi, których znałaś?-Jednego czy dwóch - powiedziała obojętnym tonem,możliwe jednak, że wcale jej to nie było obojętne.Dzisiej-szego wieczoru wyglądała na starszą i znużoną wesołością.- Wybacz.przerwałem ci - powiedziałem.- Cóż, wspomniałam Klassykusa.Kiedy Trewerowie297 zostali pokonani, ich przywódca wrócił do domu i zachowywałsię, jak gdyby nic się nie stało.Wycofał się z życiapublicznego.Rzymianie zostawili go w spokoju.- Obiecaliśmy, że nie będzie odwetu - potwierdziłem.-Wiemy, że jest w swojej posiadłości.Jeden niewłaściwy krok izostanie wyjęty spod prawa.Zaryzykowałby to wszystko,ukrywając Cywilisa?- Nie otwarcie.Mógłby jednak dostarczyć mu schronieniaw sposób dyskretny.Tak - doszła do wniosku Klaudia,przekonując samą siebie.- Augusta Treverorum to dla ciebienajlepszy teren łowiecki, Marku Dydiuszu.Może i prawda, ale teraz, kiedy nastawiłem się na dotarciedo Weledy, zupełnie dla mnie bezużyteczny.Stolica Trewerówleżała przeszło sto mil na południowy zachód - w głębiprowincji Belgika - podczas gdy mój szlak wiódł na północ iwschód.Nawet Wetera, skąd zamierzałem rozpocząćposzukiwania, leżała bliżej.Jeśli Cywilis przyczaił się wAugusta Treverorum, to będzie musiał jeszcze trochę na mniepoczekać.Wyciągnęliśmy od niej jeszcze parę drobiazgów, alewyglądało na to, że jej zasób informacji zaczyna sięwyczerpywać.-To miło z twojej strony, że zechciałaś nas przyjąć, alemusimy się już zbierać.Doświadczenie mi mówi, że włosymojej towarzyszki za chwilę zaczną się prostować.-zażartowałem.Ta nowa służąca ufryzowała jej włosy zapomocą rozgrzanego żelaznego pręta, tak że twarz Helenyokalał krąg loczków.Woń przypalenizny, która dochodziła domnie podczas trwania tego zabiegu, była dość niepokojąca.-Tak - zgodziła się potulnie Helena.- Lepiej, żeby do tegonie doszło.298 - Zatem dokąd teraz, Marku Dydiuszu? - zapytałaKlaudia, kiedy się podnosiliśmy.- Nie ma rady, trzeba się wyprawić na wschodni brzeg.-Tak, Germania.tamtejszych wojowników zawszeuważano za najbardziej zaciętych na świecie - oświadczyłaHelena.Uśmiechnąłem się łagodnie.- Sądzę, że mają też jakieś uczucia.- A kobiety są jeszcze gorsze - odparowała.- Przywykłem do groznych kobiet, skarbie.Helena zwróciła się do Klaudii.- Czy Weleda jest młoda czy stara?- Dość młoda.- Piękna?- Mężczyzni zapewne tak uważają - rzuciła przyjaciółkalegatów i dowódców, jakby chciała powiedzieć, że uroda tonie wszystko.Odprowadziła nas.Dostrzegłem błysk w jej oku, kiedyzobaczyła, że moja towarzyszka podróżuje w lektyce z ce-drowego drewna.Robiła wiele szumu przy umieszczaniu wniej Heleny, artystycznym układaniu jedwabnej stoli izapalaniu świeczką naszych latarni, żeby sąsiedzi moglipodziwiać efekt jej zabiegów.Na koniec poklepała Helenę poramieniu.- Nie przejmuj się Weledą.Przewyższasz ją pod każdymwzględem.- Ale mnie tam nie będzie! - oświadczyła ze smutkiemHelena Justyna. XXXIXKiedy zbliżaliśmy się do naszej gospody, w mroku zo-baczyliśmy umykające dwie małe postaci.Dzieci musiałyczekać na nasz powrót, straciły jednak odwagę i umknęły.Zawołałem za nimi ze złością, ale mnie zlekceważyły.Justyn zdążył już wrócić.Bardzo był ciekaw treści listu odTytusa.A Helena nie miała najmniejszego zamiaru o tymmówić.Potem jej brat oświadczył, że zgłosił się na ochotnika,by towarzyszyć mi aż do Wetery.Zastanawiałem się, czyprzypadkiem nie szykuje się na całą tę wyprawę, ale ani on, anija nie poruszyliśmy tego tematu przy Helenie.Wzięła mnie nabok i przykazała mi go chronić, po czym odciągnęła brata izażądała, by troszczył się o mnie.Wróciły dziewczynki.- Słuchajcie, wy dwie, chcę być dobrze zrozumiany:kobiety z mojego otoczenia nie opuszczają domu po zmroku! -zagrzmiałem.Jak zwykle zareagowały wybuchem śmiechu i szybkozapomniały, co im przykazano.Wdowa, milcząca kobieta Ubiów, wyglądała na osobęsensowną i próbowała posłać te dwie do łóżka.Augustynil-lazaczęła pochlipywać.Arminia tak samo zmęczona jak ona,patrzyła ze zdumieniem na przyjaciółkę, jakby nie mogło jejsię pomieścić w głowie, że można być tak niegrzeczną.Zdusiłem irytację, kiedy Helena powiedziała do mnie:300 - Marku, nie masz co krzyczeć.To tylko zmęczonedziecko, wyrwane z własnego domu i rzucone między obcych.Boli ją ząb i jej lalka się rozpadła - tłumaczyła.Moja siostrzenica miała rzeczywiście zaczerwieniony ispuchnięty policzek, a lalce, którą zawsze do siebie tuliła,brakowało ręki.Nie chciałem wiedzieć nic więcej, bo już raczejwyrwałbym sobie ząb niż jakiemuś dziecku.Na szczęścieAugustynilla odmówiła otwarcia ust i nie mogłem zajrzeć jejdo buzi.- Przynajmniej uniknę ugryzienia! No dobrze.Urządzmylalce pogrzeb i spalmy ze wszelkimi szykanami!- Zamknij się, Marku.Augustynillo, wujek Marek jąnaprawi.Daj mu tę resztę, bo inaczej nie będzie mógł tegozrobić.- On nie potrafi jej naprawić, on jest do niczego.Jęknąłem cicho.Nie jestem kompletnie bez serca.Współczułem przynajmniej tej lalce.Zdążyłem już jednakdostrzec, że jej kończyny z terakoty zwisają smętnie na takichprzegubach, które się bardzo ciężko naprawia.- Spróbuję.ale nie nazywajcie mnie mordercą, jeślirozleci się na kawałki.A jeśli ktoś powie  Masz złote serce,Marku", natychmiast się stąd wyniosę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed