[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdaniem Eve wcale nie miały ze sobą tak wiele wspólnego.Oddana pani doktor, w której żyłachpłynęła błękitna krew, ambitna i bystra dziennikarka, niezłomna policjantka, przedstawicielkaWolnego Wieku.I na dokładkę Mavis Freestone, była uliczna złodziejka, obecnie sławnapiosenkarka, oraz budząca przerażenie Trina z przepastną walizą najrozmaitszych mazideł.Naprawdęosobliwe towarzystwo.Siedziały, stały i leżały w eleganckim, luksusowym salonie Roarke'a, szczęśliwe jak stadko szczeniaczków.Trajkotały.Nigdy nie rozumiała, dlaczego kobiety trajkoczą i zdają się mieć niewyczerpanezródło tematów do rozmów.Jedzenie, bliscy mężczyzni, mężczyzni innych kobiet, one same, ubrania,mężczyzni w ogóle, włosy.Nawet buty.Eve nigdy nie przypuszczała, że można tyle powiedzieć obutach i że wszystko to może nie mieć nic wspólnego z chodzeniem w nich.A ponieważ Mavis była w ciąży, dzieci zajmowały poczesne miejsce na liście tematówrozmów.- Czuję się niesamowicie.- Mavis sięgała po ser, krakersy, faszerowane warzywa i wszystko,co się znalazło w zasięgu jej ręki, jakby jedzenie miało być wkrótce uznane za przestępstwo.- Jestemw trzydziestym trzecim tygodniu, podobno on czy ona już słyszy, a nawet widzi, przyjęło nawetpozycję główką do dołu.Czasami czuję, jak kopie.W co kopie? - zastanawiała się Eve.W nerki, w wątrobę? Na samą myśl o tym zrezygnowała zjedzenia pasztetu.- Jak znosi to Leonardo? - spytała Nadine.- Bardzo dzielnie.Chodzimy teraz do szkoły rodzenia.Ej, Dallas, powinnaś razem z Roarkiemzapisać się na lekcje przyjmowania porodu.Eve coś mruknęła, ale poczuła, jak ogarnia ją przerażenie.- No tak, przecież będziecie przy Mavis.- Louise się rozpromieniła.- To coś cudownego.Bardzo dobrze, kiedy kobieta podczas porodu może mieć wokół siebie ludzi, których kocha i którymufa.Na szczęście Eve nie musiała tego skomentować, ponieważ Louise zaczęła wypytywać Mavis,na jaki poród się zdecydowała i gdzie zamierza rodzić.Ale udało jej się mruknąć pod nosem  tchórz , kiedy zobaczyła, jak Roarke chyłkiem wymykasię z pokoju.Nalała sobie drugi kieliszek wina.Mavis, chociaż miała sterczący brzuch, ani na chwilę nie przestawała się poruszać.Zrezygnowała ze szpilek i pantofli na koturnie na rzecz butów na żelowych podeszwach, ale nawetone były, jak domyślała się Eve, ostatnim krzykiem mody.Sięgały do kolan i miały wymalowanyjakiś różowy, abstrakcyjny wzór na zielonym tle.Mavis włożyła do nich błyszczącą zieloną spódnicę i zieloną koszulę, która bardziejuwydatniała jej brzuch, niż go maskowała.Rękawy, o był takim samym wzorze, jak na butach, byływykończone licznymi zielonymi i różowymi piórkami.Włosy upięła do góry, połyskiwały w nich różowe i zielone wstążki.Z uszu zwisały jej pióra. Pod okiem przylepiła sobie błyszczące serduszko.- Powinnyśmy zaczynać.- Trina, której oślepiająco białe włosy opadały dziś kaskadą na plecy,uśmiechnęła się - według Eve, złośliwie.- Mamy dużo roboty.Gdzie możemy się rozłożyć?- Roarke ma kryty basen - powiedziała Mavis i znów coś wsunęła do ust.- Zapytałam go, czymożemy tam to zrobić.Pływanie dobrze robi mnie i mojemu brzuchowi.- Muszę porozmawiać z Nadine i Louise.Na osobności - dodała Eve.- O sprawachsłużbowych.- Zwietnie.Możemy się tam rozdzielić.I zabrać ze sobą jedzenie, prawda? - Mavis na wszelkiwypadek chwyciła tacę.Tak się nie da rozmawiać na tematy służbowe, pomyślała Eve, siedząc w saunie z Louise.- Zgoda - powiedziała lekarka i pociągnęła łyk wody z butelki.- Ustalę godzinę z Roarkiem.Jak zobaczę coś podejrzanego, dam ci znać.Wątpię, czy jeśli zajmują się nielegalną inżynieriągenetyczną, robią to w pomieszczeniach dostępnych dla obcych, ale może coś wyniucham.- Szybko się zgodziłaś.- Dodaje to szczyptę przygody mojemu nudnemu życiu.Poza tym w medycynie i nauce sąnieprzekraczalne granice, a przynajmniej powinny być.Dla mnie to jedna z nich.Szczerze mówiąc,nie mam nic przeciwko nielegalnym zabiegom.Do diabła, kontrola urodzin była zakazana w StanachZjednoczonych jeszcze niespełna dwieście lat temu.Gdyby nie prace badawcze i protesty, nadalmogłybyśmy co rok rodzić dzieci i przed czterdziestką byłybyśmy już kompletnie wypalone.Dziękuję, postoję.- Na czym więc polega problem z porządkowaniem genów, póki wszystko nie będzie idealnie?Louise pokręciła głową.- Widziałaś Mavis?- Trudno jej nie zauważyć.Louise roześmiała się i znów się napiła.- To, co się z nią dzieje, to cud.Pomijając anatomię i procesy biologiczne, powołanie nowegożycia to cud, i powinno tak pozostać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed