[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obeszła mężczyznę dokoła, zachowując bezpieczną odległość od jego rąk i nóg.Podeszła bliżej.Uklękła.Na jego czole widniałarana.Oczy miał szeroko otwarte, wytrzeszczone.Nie żył.Zdrętwiała z przerażenia.Ogarnęły ją mdłości.Uświadomiła sobie, że właśnie zabiła człowieka.Miała ochotę zwymiotować, aleopanowała się jakoś.Ukucnęła i przyjrzała mu się uważniej.Zareagowała czysto instynktownie, wyrzucając pocisk.To byłoautomatyczne działanie  akt samoobrony.Nie myślała o konsekwencjach, nie miała na to czasu.Mężczyzna próbował ją zabić.I właśnie zamierzał wyrzucić kolejny pocisk.Gdyby nie odpowiedziała, to ona teraz leżałaby martwa na ziemi.Doskonale pamiętała,jak drugi pocisk świsnął jej nad głową i jak huknął w drzwi gospody.To był prosty wybór: ona albo on.Po chwili zastanowienia, kiedy pomyślała, że ten człowiek jej groził, próbował zastraszyć jąi zmusić do milczenia oraz wyrzucił w jej stronę dwa w zamierzeniu śmiercionośne pociski, stwierdziła, że niczego nie żałuje.Zrobiłato, co musiała zrobić.Był ubrany cały na czarno.Czarna wełniana czapka, czarne spodnie, wetknięte w czarne wysokie buty, czarna tunika i sięgającapasa peleryna z wysokim kołnierzem.Przy czarnym skórzanym pasie wisiał długi zakrzywiony sztylet.Mężczyzna miał ciemnewłosy, ciemne opadające wąsy  niespotykana ozdoba twarzy wśród aralueń-skich mężczyzn  i smagłą cerę.Skórzany pas przecinał na ukos jego pierś.Maddie odsunęła pelerynę czubkiem saksy.U lewego boku zwisała skórzanasakiewka.Nie tak łatwo było ją odczepić, peleryna utrudniała to zadanie, w dodatku mężczyzna leżał na plecach, przyciskając pas,przecinający pierś.Maddie wsunęła pod pas ostrze saksy, przecięła go i odczepiła sakiewkę.W środku znajdowało się trochę rzeczy osobistych: kilka monet, mały nóż o krótkim ostrzu, zapewne służący jako nóż stołowy,żelazna łyżka, krzesiwo.Zainteresowanie Maddie wzbudziły dwa niewielkie przedmioty w kształcie krzyżyka.Wzięła ostrożniejeden z nich do ręki i obejrzała dokładnie.Składał się z ciężkiego mosiężnego kółka i czterech ostrzy, ustawionych pod kątemprostym do siebie.Każde z ostrzy mierzyło jakieś osiem centymetrów.Ich brzegi były tępe, ale czubki ostre niczym brzytwa. Quattro  mruknęła.Widziała kiedyś coś takiego w zbrojowni na Zamku Araluen.Używano tej broni w Iberii.Podczas rzutucztery ostrza szybko obracały się w powietrzu, nadając rzutowi wielką szybkość i celność.Morderca mógł być niemal pewiensukcesu.Maddie zdała sobie sprawę, że to właśnie quattro świsnęło jej nad głową i uderzyło w drzwi gospody.Powoli pokręciłagłową.W myślach dziękowała losowi, że nadepnęła wtedy na ten ostry kamień.Wkładając quattro na miejsce, usłyszała szelest papieru i odkryła, że na tylnej ściance sakiewki znajduje się oddzielna kieszonka.Otworzyła ją, zajrzała do środka i zobaczyła kilka złożonych kartek. Pózniej rzucimy na to okiem  powiedziała cicho, po czym podniosła się.Przez chwilę zastanawiała się, co zrobić z ciałem.W końcu zdecydowała, że nie będzie go ruszać.Gdyby obudziła teraz ludzi we wsi, zaczęliby zadawać pytania.Jak udało się jej pokonać dorosłego mężczyznę, w dodatkuuzbrojonego w długi sztylet i sakiewkę pełną quattro? Co tu robi? Co jest w papierach, które przy nim znalazła?Bez wątpienia szybko odkryliby prawdziwą tożsamość jej i Willa.Szybko wyszłoby na jaw, że Will nie jest nieszkodliwymwędrownym pracownikiem, ale królewskim zwiadowcą.Wkrótce Ten, Który Zakrada się Nocą i jego kamraci dowiedzieliby się, żesą ścigani.A wtedy uciekliby do innego lenna i znikli im z oczu.Pomyślała, że jeśli zostawi ciało, towarzysze zabitego bandziora na pewno będą zastanawiać się, co się z nim dzieje.Być możedojdą ich wieści, że w wiosce znaleziono martwego człowieka.Nie wpadną jednak na to, jak to się stało.Będą mogli co najwyżejspekulować.Ale nie dowiedzą się prawdy.Maddie przez chwilę wodziła wzrokiem dokoła.Wreszcie w świetle księżyca błysnął metal.Ołowiany pocisk, który wyrzuciłaz procy.Podniosła go, odwróciła się i podeszła do drzwi.Wyciągnęła oba quattro, wbite w futrynę, weszła do środka, zamknęładrzwi i okno w barze i wreszcie pomknęła do siebie na górę.Wczesnym rankiem obudził ją hałas, dochodzący z ulicy.Wyjrzawszy przez wąskie okno, zobaczyła niewielki tłumek,zgromadzony dokoła czarnej postaci, leżącej na ziemi.Ciało odkrył mleczarz, który o świcie szedł na błonia, by wydoić krowy.Podniósł alarm i teraz ośmiu czy dziewięciu wieśniaków tłoczyło się dokoła tajemniczego trupa.Zastanawiali się głośno, skąd onmógł się wziąć i co się wydarzyło.Czarny strój i broń wskazywały na to, że raczej nie zjawił się we wsi w uczciwych zamiarach.W końcu ułożono go na noszach i zaniesiono do jednego z domów.Pogrzeb miał się odbyć wkrótce.Tożsamość mężczyzny, cel wizyty we wsi i jego śmierć były jedną wielką tajemnicą.A w takiej małej wiosce jak ta, gdzie rzadko coś się dzieje, takie wydarzenie z pewnością będzie głównym tematem rozmów jeszcze przez długie miesiące, a może nawet lata.Nikt jednak nie podejrzewał, że z zagadkową śmiercią może mieć coś wspólnego młoda dziewczyna, mieszkająca w zajezdzie. Kiedy Will odstawił Wyrwija na polankę niedaleko  wsi i przywdział strój, w którym udawał najemnego pracownika, było jużdobrze po zmroku.Pospiesznie ruszył w kierunku wsi.W przeciwieństwie do Maddie nie bał się ciemnych cieni pośród drzew, rosnących wzdłużdrogi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed