[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sam uda-łem się dolageraltestera Bocka prosić o przydział lekarstw dla komanda.Bock kazał mi sięudać na blok 28, na strych gdzie obecnie znajdowała się wielka sortowniawszelkich lekarstw pochodzących z dobytku ludzi przywożonych175.masowo do obozu.%7łyczliwi koledzy załadowali mi dwie pełne walizy wszelkichmedykamentów, równocześnie dając szczegółowe objaśnienia, co do czego ma służyć,bo zdawali sobie sprawę z faktu, że przecież jestem jedynie komandoznachorem".Nie zapomniałem o  cuprexie" ipodpaskach higienicznych, co skłoniłojednego z kolegów do zrobienia pouczającej uwagi, w jaki sposób mam je zakładaćswym pacjentkom.Z dietkuchni dostałem trochę prowiantu, jak biały chleb, kaszęmannę i cukier, z przezna-czeniem dla  żołądkowców", co  z góry przewidywa-zarekwiruje mi kapo.Prócz tego  tolińszczak" zadbał o to, bym miał poddostatkiem różnych kropli pachną-cych alkoholem w rodzaju waleriany czy innych.Zastrzy-ków nie brałem, bo nie umiałem się z tym obchodzić, zre-sztą te byłycenione, gdyż nigdy nie było ich za wiele dla potrzeb rewiru.Ktoś dorzucił mijeszcze kilka butelek z płynem do płukania ust o mentolowym zapachu, robionymponoć na spirytusie.Smak tej  francówki"  jak nazywano w obozie tę wodę znałem jeszcze z okresu mego pobytu w szpitalu, kiedy to ktoś odkrył, żeprzypomina wódkę ; skosztowałem jej, co pózniej odchorowałem.Rzeczywistośćprzeszła moje najśmielsze oczekiwania.Byłem posiadaczem medykamentów, którychmogło star-czyć na długi okres dla potrzeb dużego komanda.Jak kapo zobaczy zawartość dwu dużych walizek, na pewno urosnę w jego oczach, a co za tym idzie,utwierdzę go w przekona-niu że jako pfleger jestem niezbędny w jego komandzie.W czasie gdy Bock załatwiał mi zezwolenie na wywiezienie lekarstw z obozu,czekając na swojego vorarbeitera, od-wiedzałem kolegów, by sobie trochępoplotkować.Na rewirze działo się nie najlepiej.Entress robił często selekcje,skutkiem czego ciężej chorzy szli masowo na szprycę.SDG Klehr, mój przyjaciel", wyżywał się robiąc dziennie kilkadziesiąt zastrzyków z fenolu.Pańszczyk wprawił się w tym rzemiośle, dzielnie mu sekundując.Od pewnego czasuPolitische zaczęło się interesować działalnością szpitala, zwłaszcza od momentu,kiedy spostrzeżono iż ostatnimi czasy zmarło w szpitalu kilku obozowych szpiclównasłanych na rewir jako funkcyjni bądz chorzy.Ostatnio też zmarło nagle parukapo odznaczających się nadmierną gorliwością w mordowaniu i dręczeniu więzniów,stąd ta napięta i nerwowa atmosfera.Nie dość że szpital był znienawidzony przezogół więzniów  bo był,176.rzecz biorąc ogólnie, wykańczalnią  dodatkowo zyskał złą sławę w oczachprominencji obozowej, uważającej, iż z racji swych funkcji powinni byćspecjalnie traktowani.Oddział Polityczny po stracie poprzednich szpiclów nasłałna rewir nowych, którymi  nauczony poprzednim doświadczeniem  specjalnie sięopiekował, czym w więk-szości zagwarantował im życie, ale też zarazem pozwoliłnam ich rozszyfrować.Pozycja Bocka jako lageraltestera Krankenbau zostałazachwiana tarciami wewnętrznymi wśród personelu szpitala, którego pewna częśćchciała się Bocka pozbyć, biorąc pod uwagę jego niefachowość i fa-woryzowaniegrupy młodych ludzi bezużytecznych dla szpitala, a częściowo przez niegozdeprawowanych.Politi-sche natomiast widziało w nim opiekuna Polaków, stano-wiących zdecydowaną większość pracwników szpitala.Coś złego wisiało wpowietrzu.Gienek Obojski, powszechnie lubiany, dotychczas spo-kojny i zrównoważony, wdałsię w awanturę z kilkoma blokowymi, staczając z nimi nierówną walkę, pózniejgłoś -no komentowaną w obozie.Otóż w czasie wykonywania swej zwykłej pracyzbierania zmarłych po blokach nigdy ich nie brakowało  zwrócił uwagę blokowemusłynnemu z mordowania więzniów dla zdobycia ich porcji chleba, że ukrywał przedleichentragerami trupy, licząc je w stan żyjących, co umożliwiało mu wyfasowaniedla nich żywności, którą oczywiście zabierał dla siebie, natomiastleichentragerom utrudniał pracę, wprowadzając zamiesza-nie w prowadzonej przeznich  książce zmarłych"; mu-siała bowiem  grać"  inaczej apele nie zgadzałybysię Obojski dobrze wiedział o tych ciemnych machinacjach blokowych, znosił jedługo, aż w końcu nie wytrzymał.Do-szło do sprzeczki, pózniej do rękoczynów.Pierwszy ude-rzył blokowy, a Obojski wiele nie czekając oddał mu z od-powiedniądokładką.Blokowy powalany krwią wybiegł z krzykiem po posiłki.Zgrana bandamorderców rzuciła się na Gienka, ale ten, jako że nie był ułomkiem, sanm sta-wiłczoło atakującym, niczym Sienkiewiczowski Longinus Podbipięta Tatarom.Chwyciwszy w swe ręce pierwszego z nacierających, wywinął nim wkoło, walącpozostałych tym żywym taranem.Nie mogąc rozjuszonemu Oboj-skiemu dać rady,pobici pobiegli na blockfuhrerstube po esesmanów, meldując, że w obozie powstał bunt" Polacz-ków.177.Palitzsch biegł pierwszy z odsieczą uśmierzyć buntow-nikow, czując, że będziemógł się do woli wyżyć.Zobaczywszy jednak Obojskiego, samotnie broniącego sięprzed zgrają rosłych i wytrawnych bandziorów, który nie tylko bronił siędzielnie, ale nokautował po kolei każdego z na-pastników, wpadł w szał i samzaczął prać blokowych za ich niedołołęstwo.Finał był taki, że Obojski dostałzulage za to,że dobrze bije, blokowym zaś urządził Palitzsch mę-czący  sport",żeby na przyszłość nabrali kondycji.Koledzy relacjonowali mi przebieg tegodramatycznego i znamiennego incydentu w obecności Gienka, który śmiejąc sięzarzucał im, że zbyt koloryzują, jednakowoż nie za-przeczał, iż we własnejobronie dał solidną nauczkę bloko-wym, nie ponosząc przy tym sam większejszkody.|W południe zjawił się vorarbeiter.Pożegnałem się z chłopakami,każdemu obiecując kurczaka bądz rybkę, których notabene pracując na Harmężaehsam nie zdążyłem nawet zobaczyć.Zabrawszy walizki z medykamentami  tę cięższą wręczyłem vorarbeiterowi, lżejszą prze-znaczając sobie  skierowaliśmy się kuwyjściu z obozu.Blockftihrer powiadomiony wcześniej przez SDG nie grzebałspecjalnie w walizkach, znając z grubsza ich zawartość tak że po chwili byliśmyjuż na Industriehof.Załadowawszy walizy na wóz, oczekiwaliśmy na naszegokonwojenta.Posten, niezmiernie ciekaw zawartości walizek, kazałpopędzać konie, by jak najprędzej wydostać się z zasięguobozu.Gdy tylko znalezliśmy się w szczerym polu, otwo-rzył grzebiąc niby to z ciekawości, zabrał parę drobiazgów.Sam byłem ciekaw, co znajduje się w niektórychpudełeczkach, toteż otwierałem je kolejno, licząc na losszczęścia, wiedziałem bowiem, że część z tych lekarstw niebyła jeszcze segregowana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed