[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tyler, zataczając sięna jednej nodze, z wielkim trudem rozdzielał ich swoją kulą.Sara wyglądałatak, jakby chciała rozbić obu synom głowy.- Nie bierz rzeczy, które nie są twoje! - Sara z furią potrząsała Buckym.-Najpierw zapytaj!- Szebie jest wszystko jedno - nie poddawał się Bucky, patrząc na matkęwyzywająco.- Ma dużo dzieci.Sara podniosła rękę, jakby chciała go uderzyć.- Saro, nie rób tego.- Erin chwyciła ją za ramię.- Poczekaj.Erin widziała, że wszyscy patrzą na nią i czekają, co zrobi.Przyszło jej dogłowy, że przez te kilkanaście dni, które minęły od jej przyjazdu na ranczo,widziała ich w podobnych sytuacjach wiele razy.Zawsze dotąd uważała, żewinna jest Sara, która nigdy nie zajmuje się własnymi dziećmi.Teraz zdałasobie sprawę, dlaczego tak się dzieje.Sara uciekała od dzieci nie dlatego, żebyła leniwa albo nieczuła.Nie.Ona po prostu nie wiedziała, jak z nimipostępować.Tyler z kolei, mimo że czuł się w jakiś sposób odpowiedzialny zachłopców, nie był ich ojcem i nie mógł ich wychowywać.Tolerował ichwyskoki.Dawał im jedną szansę za drugą.RS Teraz przyszła pora na nią.Przecież w każdej sytuacji umiała się zachować jakprofesjonalistka!- Moim zdaniem Bucky po prostu nie wiedział, że nie można zabierać od matkitakich małych kotków.Bucky już miał protestować, że to nieprawda, iż on czegoś nie wie, ale jednospojrzenie Tylera wystarczyło, żeby zamknął buzię.Teraz obaj - dużymężczyzna i mały chłopiec - patrzyli na Erin wyczekująco.Erin chciałaby byćabsolutnie pewna, że to, co powie, jest słuszne.Nie była, ale trudno.Za póznojuż na wątpliwości.- Myślę, że Bucky potrzebuje pracy.- Jakiej pracy? - Bucky był wyraznie zaintrygowany.- Szeba i jej maleństwa powinny mieć wszystko, czego potrzebują.I czuć siębezpiecznie.Tyler mógłby płacić ci za opiekę nad nimi.Tyler podniósł oczy do nieba, ale nie powiedział ani słowa.Erin wiedziała, żenie każdy pedagog zgodziłby się z jej pomysłem, ale niechby któryś z nichznalazł się w podobnej sytuacji!- Ile? - zapytał Bucky.- Dlaczego to on ma dostać pracę? - przerwał z oburzeniem Junior.- Przecież jajestem starszy!- W takim razie powinieneś znalezć sobie pracę dla starszych chłopców izaproponować Tylerowi, że ją wykonasz.Wtedy ustalicie wynagrodzenie.- Erinprzechodziła samą siebie.Junior był bardzo zainteresowany tym pomysłem.Zapomniał o kłótni z bratem izaczął rozglądać się po podwórzu.- Idę szukać pracy - oznajmił po chwili.- Niech się Bucky opiekuje tymi starymikotami.Ja znajdę sobie prawdziwą robotę;Tymczasem Bucky już pytał Tylera o koty.Wysłuchawszy wykładu o tym, żelubią spokój i muszą czuć się bezpiecznie, powędrował na palcach do stodoły.Po jakimś czasie zobaczyli, jak wychodzi stamtąd ze starym rondlem pod pachą.RS Z ważną miną powędrował pod kran, wyszorował naczynie, napełnił je wodą izaniósł do stodoły.Sara obserwowała swoich synów zupełnie osłupiała.- Mam nadzieję, że Junior niczego teraz nie psuje, żeby potem wyłudzić odciebie forsę za naprawę.- Też mi to przyszło do głowy  odpowiedział Tyler i poszedł do domu.- Dzięki - odezwała się Sara do Erin, kiedy mężczyzna zniknął za drzwiami.-Czasami nie wiem, jak z tymi chło-paczyskami postępować.Właściwie - dodałapłaczliwym tonem - nigdy tego nie wiem.- Dzieci bywają trudne - odpowiedziała Erin, pilnując się, żeby nie urazić Sary.- Nie masz nawet pojęcia, jak bardzo trudne.- Sara uniosła ręce bezradnymgestem.Słońce odbiło się od jej błyszczących, czerwonych paznokci.- Miałamsiedemnaście lat, kiedy urodził się Junior.Sama byłam dzieckiem.Wolałampoczekać, ale Earl chciał mieć dzieci od razu.No i mieliśmy Juniora, apiętnaście miesięcy pózniej na świecie pojawił się Bucky.Earl był zachwycony,tym bardziej, że to byli chłopcy.Myślę, że musiał udowodnić całemu światu,jaki to z niego mężczyzna.Teraz jezdzi z jednego rodea na drugie, żeby zarobićtrochę forsy.- A ty potrzebujesz go tutaj - powiedziała Erin współczująco.- I to jak! Mam już dosyć samotnego siedzenia w domu.Nie rozmawialiśmy odtrzech tygodni.Nie mam pojęcia* gdzie teraz jest.Obdzwoniłam wszystkiemożliwe miejsca, ale nikt go tam nie widział.Dlatego zaczęłam myśleć, żeby.- Rozwieść się z nim, tak?Sara przygryzła wargi i pokiwała głową, zażenowana swoją nielojalnościąwobec męża.Erin była zaskoczona, że Sara zwierzyła się jej z tak osobistychkłopotów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed