[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I nie tylko mdłości mi dokuczały.W żołądku mi coś podskakiwało.Zupełnie jakbymmiała tam w środku uwięzionego jakiegoś kolibra, takiego jak te, które czasami zawisają wpowietrzu za moim oknem w Genowii.Jestem pewna, że to tylko nerwowe wyczekiwanie ekstazy, jakiej niewątpliwiezaznam dziś wieczorem w ramionach Michaela.- Wszystko w porządku - powiedziałam do taty.Ale chyba za szybko, bo rzucił midziwne spojrzenie.- Na pewno? - spytał.- Wyglądasz jakoś tak.blado.90- Nic mi nie jest.Tylko, hm, czekam właśnie na dzisiejszą lekcję etykiety!Tata rzucił mi jeszcze DZIWNIEJSZE spojrzenie.Bo ja jeszcze NIGDY niewyrażałam gotowości do odbycia lekcji etykiety.- Och, Amelio! - jęknęła Grandmère ze swojej kanapy.- Ja dziś nie mam na to aniczasu, ani cierpliwości.Jeanne i mnie czeka tyle rozpakowywania (co należy sobieprzetłumaczyć na: „Moja pokojówka, Jeanne, będzie rozpakowywała rzeczy, a ja, księżnawdowa, będę rozstawiała ją po kątach”).Muszę się tu zadomowić, zanim będę mogłapomyśleć o tym, czego cię jeszcze nauczyć.Te ciągłe przeprowadzki SZALENIE mnieznużyły.I nie tylko mnie, Rommla również.Wszyscy obejrzeliśmy się na Rommla, który zwinął się w kulkę na drugim krańcukanapy i zawzięcie pochrapywał, śniąc o tym, że znalazł się bardzo, bardzo daleko odGrandmère.- No cóż, mamo - powiedział tata.- Teraz, kiedy będzie się tobą opiekował pan Greer,czuję, że chyba mogę cię na trochę zostawić samą.Grandmère tylko parsknęła.- Której to modelce z katalogu Victoria's Secret poszczęści się dziś wieczorem,Phillipe? - zapytała.A potem, zanim zdążył się odezwać, dodała: - Amelio, całe to bieganiepo mieście fatalnie mi podziałało na cerę.Wybieram się do kosmetyczki.Dzisiejsza lekcjaetykiety jest odwołana.- Okay, Grandmère.Trudno mi było ukryć ulgę.Czeka mnie dzisiaj MNÓSTWO golenia.Hm.Ciekawe, czy ona to wie i właśnie DLATEGO pozwala mi wcześniej wrócić dodomu?Ale nie, to przecież niemożliwe.Nawet GRANDMÈRE nie mogłaby rzeczywiścieCHCIEĆ, żebym uprawiała seks przedmałżeński.Czy to w ogóle możliwe? Bo czemu niby miałaby mi dawać.Nie.Nawet Grandmère nie mogłaby być tak wyrachowana.CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA,APARTAMENT MOSCOVITZÓW, 19.00Okay, no więc jestem tutaj.Ogolona, po peelingu, natarta balsamem i ze środkamiantykoncepcyjnymi schowanymi bezpiecznie w moim plecaku; uważam zatem, że jestem91gotowa.To znaczy, pomijając to uczucie mdłości, które wcale mnie nie opuściło.Tutaj panuje istne szaleństwo.Michael pakuje się na wyjazd, a jego mama chybasądzi, że w Japonii nie mają takich rzeczy, jak szampon i papier toaletowy.Wciąż usiłuje jewpychać do walizki Michaela.Ona i Maya, gosposia Moscovitzów, pojechały do Sam's Clubw New Jersey i zrobiły tam roczne zapasy wielkich opakowań takich rzeczy, jak tums, żebymógł je ze sobą zabrać.Michael powtarza:- Mamo, jestem pewien, że oni tam w Japonii mają tums.Albo coś podobnego.Mnienie jest potrzebne to wielkie pudło.Ani ten wielki pojemnik płynu do płukania ust.Ale pani doktor Moscovitz wcale go nie słucha, wciska tylko pojemniki z powrotemdo tej walizki, ile razy Michael je wyjmie.Trochę to smutne.To znaczy ja wiem, jak pani doktor Moscovitz się czuje.Ona poprostu usiłuje zachować poczucie, że ma JAKĄKOLWIEK kontrolę nad światem, który naglepogrążył się w chaosie.A najwyraźniej poczucie, że zadbała, żeby jej syn miał zapas środkówzobojętniających kwasy, który mu wystarczy na najbliższe tysiąclecie, pomaga matceMichaela mieć wrażenie, że tę odrobinę kontroli nad światem jednak posiada.Szkoda, że nie mogę jej powiedzieć, że nie musi się niczym przejmować, bo Michaeljednak do Japonii nie pojedzie.Ale nie mogę wtajemniczyć JEJ w swój plan, zanim niewtajemniczę w ten plan MICHAELA.W każdym razie już mu powiedziałam, że się stąd wymkniemy.Nie jest z tegozadowolony - on się zawsze boi, że się narazi mojemu ojcu, co jest zrozumiałe dla każdego,skoro mój ojciec ma do swojej dyspozycji spory oddział sił specjalnych - ale widzę, że jest teżzaintrygowany.Powiedział coś w rodzaju:- Okay, wezmę tylko kurtkę.Wiem, że jest w moim pokoju.gdzieś pod tymwszystkim.On jeszcze nie ma pojęcia, że kurtka wcale nie będzie mu potrzebna.Lilly właśnie wyszła ze swojego pokoju z kamerą wideo w ręku i powiedziała:- Och, KG.Cieszę się, że tu jesteś.Szybko: jakie są sposoby zredukowania ociepleniaklimatu, żebyśmy nie musieli doświadczyć podobnej katastrofy klimatycznej jak teprzedstawione w Pojutrze i Kategorii 61 To znaczy, gdybyś rządziła całym światem, nie tylkoGenowią.- Lilly.W tej chwili nie mam nastroju na występ w twoim programie.- To nie dla Lilly mówi prosto z mostu, to na cele kampanii.No już, mów.Udawaj, że92zwracasz się do parlamentu Genowii.Westchnęłam.- Dobrze.No cóż, zamiast wydawać rocznie trzy miliardy dolarów na wydobywanie iekstrahowanie paliw kopalnych, namawiałabym światowych liderów do wykorzystywaniaalternatywnych, czystych źródeł energii, na przykład energii słonecznej, energii wiatru lubbiopaliw.- Dobrze - stwierdziła Lilly.- Co jeszcze?- Czy to część twojego planu zastraszania pierwszaków, żeby na mnie głosowali? -zapytałam.- Bo jestem taką panikarą, że już zbadałam, co trzeba robić w przypadku prawiekażdego kataklizmu.- Po prostu odpowiedz na pytanie.- Pomagałabym też krajom rozwijającym się, tym, które powodują największe zatrucieśrodowiska, przestawiać się na czyste źródła energii.I zmusiłabym producentówsamochodów do konstruowania wyłącznie pojazdów na gaz albo elektryczność, wykupiławszystkie obecne na rynku samochody typu SUV i zapewniła ulgi podatkowe tymkonsumentom i biznesmenom, którzy przestawią się z korzystania z paliw kopalnych naenergię wiatru lub słoneczną.- Super.Ale dlaczego masz taką dziwną minę?Uniosłam dłoń do twarzy.Umalowałam się wyjątkowo delikatnie, wiedząc, żeMichael będzie mi się przyglądał z bardzo bliska.Nie chciałam, żeby się zorientował, że mammakijaż.Chłopcy wolą naturalny wygląd.No cóż, przynajmniej tacy chłopcy jak Michael.- O co ci chodzi? - spytałam.- Jak to, dziwną?Czyżby robił mi się jakiś pryszcz? To by było właśnie moje typowe szczęście.- No wiesz.Jakbyś była bardzo zdenerwowana.Jakby ci się zbierało na mdłości.- Och! - Dzięki Bogu, że to nie żaden pryszcz.- Nie mam pojęcia, o co ci chodzi.- KG.- Lilly opuściła kamerę i przyjrzała mi się z zaciekawieniem.- Co się dzieje? Coty kombinujesz? A w ogóle, dokąd się dziś z Michaelem wybieracie? Powiedział, że masz dlaniego jakąś niespodziankę.Całe szczęście, że akurat w tej chwili Michael wrócił ze swojego pokoju, niosąc wręku dżinsową kurtkę.- Przepraszam, już jestem gotowy - oświadczył.Chciałabym móc powiedzieć o sobie to samo.CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, 20.00,93HOTEL RITZMuszę pisać szybko - Michael właśnie daje napiwek boyowi hotelowemu.Wszystkoidzie jak z płatka.Wydostaliśmy się z kamienicy Michaela, nie wzbudzając niczyichpodejrzeń.Michael uważa, że czeka nas tylko romantyczna kolacja dla dwojga w porzuconymprzez moją babkę apartamencie hotelowym (który, dzięki Bogu, został posprzątany, kiedy sięwyprowadziła.Nie sądzę, żebym dała sobie radę z tym wszystkim, gdyby nadal tu cuchnęłoChanel numer 5, jak w większości pomieszczeń, które nawiedza moja babka).Niepodejrzewa, że mam zamiar obdarzyć go swoim Najcenniejszym Darem.Oooch, on wraca.Bombę rzucę po kolacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed