[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rolly nigdy nie był dobry wdziałaniach operacyjnych.Nie musiał; w końcu, był tylkołącznikiem.- Tam, w kącie, obok tego dryblasa.- Widzę.O co ci chodzi?- To Zuhir, attache wojskowy Jordanii.Ciekawe, dokądsię wybiera?- Chcesz, żebym dla ciebie nawiązał kontakt i dowiedziałsię?- Byłbyś do tego zdolny, prawda? Ty szalony skur-czybyku! - Uśmiechnął się.- Trzymaj się od niego z daleka.Nie chcemy tu żadnych międzynarodowych incydentów, poktórych będę musiał pisać nie kończące się raporty.Raporty.Wiedziałem, że w następnym raporcie możedonieść o spotkaniu ze mną, opisać okoliczności, swojedomysły co do celu mojej podróży, oraz co do słowapowtórzyć naszą rozmowę.Fakt, że rozpoznał Zuhira i zain-teresował się celem jego podróży, nie był dla mnie dobrymznakiem.Musiałem rzucić na tę sprawę nieco światła.- Pozdrów ode mnie Moussę.- Nie pracuję z nim.- Mousa jest szefem ochrony w Europie, tak więc, jeśli254 wspomnisz mnie w raporcie, przy okazji prześlij mu po-zdrowienia.Zaufaj mi, na pewno je dostanie.Przy okazji,przyleciałeś czy odlatujesz?- Ani jedno, ani drugie.Wyszedłem po żonę.Wracadzisiaj z podróży do Izraela.Zbliżała się moja kolej przy stanowisku, gdzie na podstawiebiletu i paszportu wydawano przepustki pokładowe.Z radoś-cią słuchałem słów Rolly'ego:- O, jest! Właśnie przyleciała.To na razie.Cześć!Uścisnąłem jego dłoń na pożegnanie, a zaraz potemwręczyłem bilet strażnikowi.Odebrałem przepustkę, prze-szedłem przez bramkę wykrywacza i zatrzymałem się przedwejściem do korytarza odlotów.Zuhir zauważył mnie, ale,zgodnie z umową, nie zwrócił na mnie uwagi.Po jego miniepoznałem, że jest ciekaw, kogo przed chwilą spotkałem.Po krótkim przelocie z Waszyngtonu i lądowaniu w porcielotniczym Kennedy'ego, odszukałem stanowisko Air France.Zapadł już zmierzch.W pobliżu stanowiska linii El Alkręciło się mnóstwo ludzi i modliłem się, żeby nie byłowśród nich jakiegoś dawnego znajomego.Miałem nadzieję,że samolot El Al startuje przed samolotem linii Alia.Wprzeciwnym wypadku musiałbym udać się na pokładjordańskiego samolotu paradując przed trzema setkamiIzraelczyków.Kiedy opowiedziałem Zuhirowi o spotkaniu z kolegą, zpoczątku był zaniepokojony, ale pózniej rozpogodził się.- %7łeby akurat w tym miejscu i w tym czasie spotkaćprzyjaciela.- Roześmiał się.- Przeznaczenie, to przeznacze-nie.Nic nie możemy na to poradzić.Jesteśmy w rękachAllaha i będzie tak, jak On sobie życzy.- Jestem pewien, że jest dzisiaj w dobrym humorze.255 Kolo Fortuny ciągle toczy się po mojej myśli, jak tomawiają.- W moich stronach tak nie mawiają.Ponownie roześmiał się; był w wyjątkowo dobrym na-stroju.Nie dziwiłem się, ostatecznie wracał do domu z cennązdobyczą, agentem izraelskich służb wywiadowczych.Mogłem sobie wyobrazić, jak by to było, gdybym to ja wiózłgo do Izraela.Prawdopodobnie byłbym w siódmym niebie.Przebywaliśmy w hali odlotów ponad godzinę.W końcunadeszła pora wejścia na pokład samolotu.- Nie wiesz, czy samolot El Al już wystartował? - zwró-ciłem się do generała, zniżając głos do szeptu.- Nie.Planowo wystartuje dopiero w godzinę po naszym.- Domyślał się, o co mi chodzi.- Chciałbyś coś na siebiewłożyć? Zamaskować się?- Masz zapasową kafię?Otworzył aktówkę i wydobył z niej biało-czerwone na-krycie głowy.- Czy to rozwiąże problem?Owinąłem głowę.Z boku na pewno nikt nie mógłby mnierozpoznać.Trochę mi ulżyło.- Dzięki.To wystarczy.Kiedy mijaliśmy pasażerów czekających na lot El Al,niemal wszyscy bacznie nam się przyglądali.Nie codzienniewiduje się wroga z tak bliska.Rozpoznałem w tłumieznajomego z Holon i byłem prawie pewien, że on równieżmnie rozpoznał.Nie przejąłem się.Dopóki nie pracował dlaMosadu lub Shaback, nie miał nikogo, komu mógłby o mnieopowiedzieć.Poza tym wiedział, że pracuję przy jakichśtajnych projektach, więc chyba przyszło mu do głowy, żewykonuję kolejne zadanie.Zaczeka na dzień, kiedy spotkamnie na ulicy Holon.Wtedy wróci do dnia, gdy widziałmnie wsiadającego na pokład jordańskiego samolotu i po-256 chwali się, że nie zrobił nic, co mogło zniszczyć mójkamuflaż.I tak w końcu wkroczyłem na pokład samolotu, któryokazał się samolotem włoskich linii Alkalia, czarterowanymprzez Alia i obsadzonym przez jordańską załogę.Kiedyoderwaliśmy się od ziemi, uświadomiłem sobie, że tymrazem naprawdę nie ma odwrotu.Następny przystanek -Amman [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed