[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prowadził ich do swej sypialni, aby potajemnie znimi rozmawiać.Pewnego razu.z ciekawości zajrzałem przez dziurkę od klucza.wiem, że niepowinienem tego czynić, diabeł mnie podkusił.Siedzieli na łożu, przeglądając całą stertędokumentów.Dostrzegłem otwórw ścianie i skrzynkę.Jeden z nich rzekł, iż to wystarczy doobalenia. Wspomnieli o królu?  spytał Maleverer z pewnym wahaniem. Nie, panie.Mówili o.o starym Mouldwarpie. Green zatrząsł się ze strachu, leczMaleverer jedynie skinął głową. Kiedy to było? Na początku roku.W styczniu, na ziemi leżał jeszcze śnieg. Powinieneś był powiadomić Radę Północy, że słyszałeś, jak spiskują przeciw królowi rzekł groznie Maleverer. Bałem się, panie.Sir William przyglądał się Greenowi przez dłuższą chwilę, a następnie rzekł cicho: Posłuchaj, chłopcze, chcę, abyś mi powiedział, kim byli ci ludzie.Jeśli skłamiesz,zakosztujesz miażdżenia kciuków i łamania kołem w tutejszym więzieniu.Zrozumiałeś?Green pobladł i zaczął się trząść.  Nigdy.nigdy ich wcześniej nie widziałem.Przychodzili pózniej wielokrotnie od końcaubiegłego roku do odkrycia spisku na wiosnę.Nie byli stąd, gdyby mieszkali w Yorku, znałbym ich.Zjawiali się zawsze po zmroku, gdy mistrz skończył pracę. Opisz ich. Jeden był wysokim blondynem z zajęczą wargą. Ile miał lat. Około trzydziestu pięciu, panie.Wyrażał się wykwintnie, choć strój nosił ubogi.Wzbudziłoto moją podejrzliwość.pomyślałem, że to dziwna sprawa. Rozumiem, a drugi? Drugi też był dobrze urodzony, chociaż mówił z dziwnym akcentem, jakby pochodził zpołudnia.Trochę jak on. Wskazał mnie drżącym palcem. Jak wyglądał? Był w tym samym wieku co pierwszy, może trochę starszy.Szatyn o pociągłej twarzy.Przykro mi, panie, lecz nie wiem nic więcej.Gdybym wiedział, rzekłbym wam, przysięgam. Potych słowach opadł na kolana i splótł ręce, zwracając je ku Maleverero-wi w błagalnym geście.Panie, miejcie litość! Nie posyłajcie mnie do więzienia.Nie mogę rzec wam więcej, niż wiem.Dobrze, puszczę cię.Jeśli jednak piśniesz komuś choćby słówko, znajdziesz się włańcuchach, zanim się obejrzysz.Jasne? Tak, panie. Straże!  zawołał Maleverer.Do izby weszło dwóch żołnierzy. Zabierzcie tegopłaczliwego gnojka i wyrzućcie za drzwi. Mamy go obmyć i dać nowy przyodziewek? Nie  zarechotał Maleverer. Wyrzućcie na ulicę tak, jak stoi, z gołym zadkiem iobsranymi nogami.Jeśli wróci do miasta w takim stanie, nauczy się nie wtykać nosa w cudzesprawy. %7łołnierze wywlekli chłopaka na zewnątrz.Minutę pózniej pojawił się na dziedzińcu.Wraz z uśmiechającym się od ucha do ucha Malevererem patrzyliśmy, jak biegnie ku bramie,naciągając koszulę na kolana przy wtórze śmiechu gawiedzi.Maleverer odwrócił się w nasząstronę. Kazałem go śledzić  powiedział.Wziął głęboki oddech. Blondyn, którego opisał Green,to Thomas Tattershall, kupiec handlujący odzieżą.Stracono go w czerwcu.Niech to szlag, nie powienam nic więcej.Nie mam pojęcia, kim był drugi.Spiskowcy są ostrożni, zakładają małe komórki,każdy zna tylko dwóch lub trzech innych, a także niektóre elementy spisku.Nigdy wszystkie.Dostęp do owych papierów mieli jedynie ludzie na samej górze. Nagle rzucił mi ponownienienawistne spojrzenie. Znalezć takie dokumenty, by chwilę pózniej je utracić! Gdybyś się,waszmość, nie wtrącał, wydobyłbym informacje z chłopaka i sprowadził skrzynię. Bardzo mi przykro, sir Williamie. Ponownie wyjrzał przez okno. Wydaje się, że zaatakował was ten sam człowiek, który zamordował Oldroyda.Byłby cięzabił, gdyby nie zjawił się Craike.chyba że to on był napastnikiem.Jeśli nie Craike, to kto? Ktoś, kto chciał zdobyć owe dokumenty, komu Oldroyd mógł odmówić ich przekazania.Zawahałem się. Człek ten ma wstęp do King's Manor.Zdobył też klucze do kapitularza.Maleverer odwrócił się i spojrzał na mnie, po raz pierwszy bez pogardy w oczach. Słusznie.Celna obserwacja.To obciążałoby Craike'a. Zaczął chodzić po izbie, stawiającwielkie stopy w ciężkichbuciorach na skrzypiących deskach. Kiedy doniosłem księciu Suffolk ośmierci Oldroyda i wymieniłem nazwisko Blaybourne'a, otwarły się wrota piekieł.CzłonkowieTajnej Rady nakazali, abym osobiście zajął się śledztwem.Utrzymał je w sekrecie.Nie wiem, kimbył ów Blaybourne, ale łączyło go coś z waszym więzniem, Broderickiem. Czy Radwinter coś wie? Nie, tylko członkowie Tajnej Rady i Cranmer w Londynie.Lepiej, aby Oldroyd nie wymieniłtego nazwiska, kolego Shar-dlake.W ten sposób znalazłeś się waść w gniezdzie szerszeni.Ostrzegam, że gdy członkowie Tajnej Rady dowiedzą się, iż straciłeś, panie, owe papiery, może cięspotkać surowa nagana. Potrząsnął głową, zgrzytając zębami z gniewu i frustracji. Przykro nam  powtórzyłem. Do diabła z tym.Przeprosiny nic tu nie pomogą. Podszedł do nas i spojrzał z góry, tak żemusiałem boleśnie przekrzywić szyję, aby popatrzeć mu w oczy.Poczułem woń potu człowieka,który odbył forsowną konną podróż. Powiedzieliście komu o słowach szklarza? O tym, co rzekłna temat króla i królowej? Wspomnieliście nazwisko Blaybourne'a? Nie, panie.Podszedł do stołu i obrócił skrzynkę w wielkich, owłosionych łapskach. Stara, ma ze sto lat.Misternie wykonana, cenna.Dziwne, że wybrali ją na kasetkę.Zmarszczył czoło w zamyśleniu. Kto mógł wiedzieć, że przyszliście tu ze skrzynką? Kto waswidział? Skrzynkę mogła zobaczyć setka ludzi na dziedzińcu.Z tych, których znam? Oczywiście,kolega Craike, którego poprosiłem o klucz.Lady Rochford i panna Marlin były w holu.Rozmawiały zbrodatym młodzieńcem, śmiali się z tego, że pobrudziłem 'płaszcz tynkiem. To pewnie Francis Dereham, sekretarz królowej Katarzyny.Młody głupiec. Wartownik przy bramie, sierżant Leacon.Oprócz nich kolega Wrenne i jego kuchenny.Zawahałem się, albowiem panna Marlin nasunęła mi myśl o Tamasin. Kto jeszcze?  zapytał ostro Maleverer. Mów!Spojrzałem na Baraka, a następnie wziąłem głęboki oddech. Dziś rano odkryliśmy coś osobliwego,panie. Rzuciłem szybkie spojrzenie Barakowi i kontynuowałem. Myślę, że powinniśmy wam o tym powiedzieć.Chodzi o służkę królowej, pannę Reedbourne. Barak zacisnął wargi, słysząc, jakopowiadam Malevererowi o upozorowanej próbie rabunku. Wyjaśnijmy to od razu  zdecydował Maleverer.Otworzył drzwi i zamienił słowo zestrażnikiem.Barak rzucił mi oskar-życielskie spojrzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed