[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I tak jesteś zbyt pewien siebie.Eve poczuła, że powoli się rozluznia.To dziwne  pomyślała sennie  nie powinnam była takszybko wrócić do naszych starych przyzwyczajeń.Joe, z drugiej strony, przechodził z jednegonastroju w drugi. Nie powinnam spać.Przyjechałam tu na wypadek, gdyby Don. Wiem.Jak tylko cię zobaczyłem, wiedziałem, że nic mi nie grozi. Zamknij się. Jak sobie życzysz. Jasne.Już nigdy więcej nie pospieszę ci na ratunek. Na pewno to zrobisz.Oczywiście.Wiedziała, że tak będzie za każdym razem.Ponieważ świadomość, iż Joemógłby być w niebezpieczeństwie, była nie do zniesienia.%7łycie bez Joego.Spiro pojawił się na polu kwadrans po dziesiątej rano. Witaj, Eve.Odkąd cię ostatnio widziałem, musiałaś ciężko pracować. Rzucił okiem naczerwoną chorągiewkę. To tu? Tak. Miejmy nadzieję, że ten pies ma dobrego nosa.Wyszedłbym na idiotę, gdybyśmy znalezlitu jakiegoś zwierzaka.  Ma dobrego nosa  potwierdziła Eve. Sarah mówi, że potrafi odróżnić martwegoczłowieka od zwierzęcia. Kto? Sarah Patrick, jego treserka. Ach, tak, Joe mówił mi o niej. Spiro odwrócił się do Joego:  A jeśli to nie jest DebbyJordan? To zaczniemy szukać na nowo. A ja mam udawać, że nie wiem, iż Eve i ta mała tu są? Dużo ode mnie wymagasz.Mógłbym stracić pracę.I ryzykować oskarżenie o pomaganie w przestępstwie. Przestań się krygować, Spiro.Gdybyś się nie godził na nasze warunki, nie byłoby cię tuteraz.Wysłałbyś po nas policję z Phoenix. Wciąż mogę to zrobić. Dzięki nam masz poważny ślad.Być może wpadniemy na następne.Spiro milczał przez chwilę. Ta mała.Oddajcie ją opiece społecznej i może będziemy. Nie  powiedziała głucho Eve. To nie podlega negocjacjom. Wszystko można negocjować  odparł Spiro. Nie oddam Jane. Urwała. Ale ułatwię ci pracę.Dam ci to, czego chcesz. Nie!  wykrzyknął Joe. Cicho bądz, Joe.Wiedziałam, że w końcu do tego dojdzie. Spojrzała prosto w oczyagentowi. Dam ci moje słowo, że pozwolę się wykorzystać, jak będziesz chciał.Ale jedyniewtedy, gdy nie będzie już innego wyjścia. A kto miałby o tym decydować? Ja. To mi się nie podoba. Ale się zgodzisz  powiedziała z uśmiechem. Jesteś człowiekiem opętanym, Spiro.Zależy ci na złapaniu Dona prawie tak samo jak mnie. Bardziej.Dlatego że wiem, czym jest i co może zrobić.Ty traktujesz go z osobistegopunktu widzenia. Masz rację, nikt nie jest w to bardziej osobiście zaangażowany niż ja.Umowa stoi?Spiro zawahał się przez moment. Stoi. Czy mogę coś powiedzieć?  spytał ponuro Joe. Znów załatwiacie wszystko za moimiplecami. Spiro jest nam potrzebny, Joe.Tylko w ten sposób mogłam wymusić jego zgodę. Powinnaś była pozwolić mi najpierw spróbować czegoś innego. Odwrócił się do Spiro i rzekł:  Przyłóż się do roboty i złap tego skurwysyna albo cała umowa zakończy się fiaskiem,i to w bardzo nieprzyjemny dla ciebie sposób.Spiro zachowywał się tak, jakby go nie słyszał.Znów wrócił wzrokiem do oznaczonegomiejsca na polu. Zadzwonię na policję w Phoenix i poproszę o pomoc w wykopaniu zwłok.To znaczy, żema was tu nie być.Powiem, że dostałem cynk od jednego z moich informatorów. Spojrzał naEve. Wyślę kogoś do twego domu, żeby założył podsłuch w telefonie.Spróbujemy sprawdzićskąd dzwoni Don.Nie robię sobie wielkich nadziei, ale musimy coś robić. Ruszył w stronęsamochodu. Dzwonię na policję.Jedzcie stąd. Kiedy się dowiemy, co znalazłeś?  spytała Eve. Zadzwonię dziś wieczorem  powiedział, rzucając jej przez ramię ironiczny uśmiech.%7łebyś była pewna, iż nie siedzę bezczynnie.Dobrze? Dobrze. Eve spojrzała na Joego. Zobaczymy się w domu, Joe. Tak prędko nie wrócę  odparł. Pojadę na policję, aby przejrzeć akta sprawy DebbyJordan i porozmawiać z Charliem Catherem.Jestem bardzo zdenerwowany.Muszę coś zrobić.Spiro zadzwonił za piętnaście dziewiąta wieczorem. To jest Debby Jordan. Na pewno?  dopytywała się Eve. Za wcześnie na wyniki DNA, ale zęby pasują. Nie wyrwał jej zębów? Sam byłem zdziwiony.A może i nie.Prawie pokrajał ją na kawałki.Musiał działaćw jakimś amoku. I dlatego zapomniał o zębach? Mówię ci, co wiemy. Coś jeszcze? Tak.W prawej ręce miała jasnoróżową świecę. Pokazała mi światło, a potem japokazałem jej światło. Możecie sprawdzić, gdzie kupiono świecę? Spróbujemy.Problem tylko w tym, że świece są dziś tak popularne, iż produkuje się jemasowo.To była prawda.Nawet matka Eve lubiła zapalać świece w łazience, kiedy się kąpała. Kiedy będziesz miał raport z sekcji? Najwcześniej jutro. Zadzwoń, jak się czegoś dowiesz, Spiro. Wyciągnęłaś ze mnie wszystko, a teraz każesz mi sobie iść, tak? Zadzwonię jutro powiedział i się wyłączył. Zwiece.Zwiatło. Pokazałem jej światło.Jakie to miało dla niego znaczenie?Amok.Trudno było wyobrazić sobie Dona w amoku.Był zbyt chłodny i przewidujący.A z drugiej strony powiedział, że Debby Jordan stanowiła dla niego punkt zwrotny. Eve?W drzwiach stała Jane. Cześć, jak się ma Monty? Nie wiem. Wzruszyła ramionami. Chyba dobrze.Jestem głodna.Mogę i tobie zrobićkanapkę, chcesz?Coś się stało.Jane zachowywała się ostentacyjnie obojętnie.Dlaczego odeszła odMonty ego? Jasne, chętnie. Nie musisz iść ze mną do kuchni.Przyniosę ci kanapkę tutaj  powiedziała i szybkoodeszła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed