[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zagadka linii sideł miała bezwzględnie rozumowy podkład.Dlaczegoż wilki nie mordują skunksów, wydr czy gronostajów? Dlaczegozwalczają tylko rysie?Weyman był silnie podniecony.Kochał dzikie zwierzęta i z tej przyczynynigdy nie nosił ze sobą fuzji.Gdy spostrzegł, jak Henryk zakłada trutki,doznał przykrego uczucia; a gdy stwierdził, że śmiertelna przynętapozostaje nie naruszona, uradował się w głębi duszy.Miał wyraznąsympatię dla odważnej pary.Pewnego wieczora nagle zwrócił się doHenryka. Czy cię to nigdy nie trapi, że mordujesz taką ilość zwierząt?  spytał.Loti wytrzeszczył zdumione oczy, a potem przecząco poruszył głową. Zabiłem tego już parę tysięcy  rzekł niedbale. I zabiję z czasemdrugie tyle! Weyman nie spuszczał wzroku z twarzy Metysa. Takich jak ty, Henryku, jest ze dwadzieścia tysięcy w tej połaci kraju!Mordujecie wszyscy, i to od wieków, a jednak nie udało się wam dotądwytępić dzikich stworzeń.Można by to nazwać wojną ludzi ze zwierzętami.Lecz ja mam pewność, żei za pięćset lat zwierzęta nie wyginą.Niemal cały świat się zmienia, alejakże tu przeobrazić owe tysiące mil kwadratowych trudno dostępnychskał, borów i oparzelisk.Tu kolej nie przyjdzie i składam za to Stwórcyserdeczne dzięki.Ach, ta kolej! Wez choćby owe wielkie prerie nazachodzie.Szlaki bawole cięły je ongiś we wszystkich kierunkach.Ateraz.Czyś kiedy słyszał o północnym Battlefort? Czy to w kierunku Montrealu albo opodal Quebecu? Weymanuśmiechnął się i jednocześnie wyjął z kieszeni fotografię.Był to portretmłodej dziewczyny. Nie, to daleko na zachód, w krainie Saskatchewanu! Przed siedmiu latyzaglądałem tam często, żeby polować na dzikie ptactwo, kujoty i elki.Miasto jeszcze wtedy nie istniało i jak okiem sięgnąć leżały dziewiczeprerie.Tylko nad Saskatchewanem, w miejscu gdzie teraz jest Battlefort,tkwiła samotna chata, w której okazywano mi gościnność.W chaciemieszkała dwunastoletnia dziewuszka.Chodziliśmy razem na łowy, gdyż wowych czasach byłem zapalonym myśliwym.Dziewczynka płakała nieraz,kiedy zabijałem jakie zwierzę, a ja szydziłem z jej przeczulonych nerwów!Potem zbudowano linię kolejową jedną i drugą.Przecięły się w pobliżuchaty i raptem jak grzyb po deszczu wyrosło miasto.Przed siedmiu latystał tylko jeden dom.Przed dwoma było już tysiąc osiemset ludzi.W tym roku, gdy wstąpiłemtam po drodze, ludność liczyła pięć tysięcy głów, a jeszcze za dwa latapodwoi się niechybnie!W miejscu, w którym stała chata, wznoszą się trzy banki o kapitalezakładowym czterdziestu milionów dolarów; nocą o dwadzieścia mil w krąg widać światła elektryczne.Miasto posiada szkołę powszechną iwyższą uczelnię, szpital i straż ogniową, dwa kluby i izbę handlową, a wnajbliższym czasie otrzyma tramwaj elektryczny.Pomyśl tylko, przedniewielu laty wyły tam wilki!I dziewczynka z chaty wyrosła na młodą pannę, a jej rodzice są bogaci! Niedbam o to zresztą! Najważniejsze, że wiosną będzie nasz ślub! Wychodziza mnie, bo gdy miała lat szesnaście, przestałem na jej prośby mordowaćdzikie zwierzęta.Ostatnią moją krwawą zdobycz stanowiła wilczyca zmałem.Eila przygarnęła wilcze szczenię.Teraz biega za nią jak pies.Toteż ponad wszystkie dzikie istoty przekładam wilki i mam nadzieję, że tedwa nie postradają życia na twej linii sideł! Henryk patrzał na swegogościa pełen zdumienia.Weyman podał mu fotografię.Był to portretmłodej dziewczyny o łagodnej twarzyczce.Kąty ust Metysa drgnęłynerwowo. Moja lowaka zmarła przed trzema laty!  rzekł. Ona również kochaładzikie zwierzęta! Ale te wilki.Ech, do czarta! Toż one mnie stąd wygryzą,jeśli ja ich nie zgnębię!Dorzucił paliwa do ognia i bez słowa już począł sobie przygotowywaćposłanie.Któregoś dnia trapera olśnił genialny pomysł.Weyman szedł obok niego,gdy ujrzeli świeże ślady rysia.Tuż znajdował się wielki stos zwalonychdrzew, który miał cztery do pięciu metrów wysokości; w jednym miejscupnie i konary utworzyły coś w rodzaju jaskini szczelnie zamkniętej z trzechstron.Na śniegu leżała gęsta sieć tropów osnuta sierścią króliczą.Henrykuradował się bardzo. Dostaniemy je, to fakt!  rzekł dziarsko.Zbudował schron, ustawił potrzask i rozejrzał się w krąg krytycznym okiem.Potem wyłuszczył gościowi swój plan: Jeśli ryś wpadnie w żelaza , a wilkiprzyjdą go zabić, walka odbędzie się właśnie w tej jaskini zrobionej z pni ikonarów.By dosięgnąć swej zdobyczy, czworonożni zbóje będą musieliprzeciąć otwartą przestrzeń.Więc Henryk ustawił pięć mniejszych sideł maskując je zręcznie liśćmi, mchem i śniegiem.Były o tyle oddalone odgłównego potrzasku, że ryś miotając się na końcu łańcucha nie mógł w niewpaść [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed