[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Clive Worthington, dyrektor naczelny brytyjskiego oddziałuBeecham's, krótko poinformował zebranych, że przeprowadziłrozmowy z kierownictwem wszystkich działów po kolei, byrozwiązać problem katastrofalnego spadku przychodów z aukcjiw ostatnim czasie.- Wasz dział nie jest w najgorszej sytuacji - przyznał, patrzącna Klausa znad swych okularów do czytania - ale sprawa jestnajwyższej wagi.Użyjcie wszelkich sposobów, by zrealizowaćsprzedaż w wysokości, jaką prognozujecie.Cóż to jest tanajnowsza pozycja? Starbrough? Pierwsze słyszę.- Jude wyjaśni - oznajmił Klaus i Jude, mając usta suche zezdenerwowania, opisała kolekcję książek i przyrządów, którąoglądała podczas weekendu.- Czy to jest pewniak? - warknął Clive.- Ta kolekcja idzie donas?Nim Jude zdążyła otworzyć usta, wtrącił się Klaus.- Jude obiecała tego dopilnować - powiedział cicho.- Uważamy, że kwoty są warte zachodu.A więc zrzucasz to na mnie, draniu, pomyślała.- Mogłeś mnie uprzedzić o tym, co tam napisałeś -zaatakowała go po spotkaniu.- Nawet nie mamy jeszcze decyzjio sprzedaży.Poza tym wspomniałam Wickhamowi tylko o stutysiącach.- Nie widzę powodu, by nie można było uzyskać więcej, jeśliobiekty są takie, jak to przedstawiłaś - powiedział Klaus swoimnajbardziej aksamitnym głosem.- Trzeba być przebojowym.- Na tym rynku? Nikt jeszcze nie obejrzał globusów i resztyinstrumentów. - Jest duże zainteresowanie na tym polu.Tak czy owak,pomoże to Clive'owi poprawić nasz wizerunek w Nowym Jorku.To polityka, Jude.Nowy Jork domaga się od nas redukcjizatrudnienia.- Jego oczy zajaśniały złowróżbnym blaskiem.-Zaufaj mi.Westchnęła.Był jak zwykle nie do zniesienia.Jeśli się uda,cała chwała przypadnie jemu, jeśli coś pójdzie nie tak, winaspadnie na nią.Zaufać mu, dobre sobie!- Jeśli dasz radę dobić targu jeszcze dziś rano, zastanowimysię, jak to wszystko poprowadzić.%7łeby kolekcja Starbroughdobrze się sprzedała, reklama musi być trafiona w dziesiątkę.-Pomaszerował z powrotem do swego gabinetu.Jude siedziała za biurkiem, patrząc niewidzącymi oczami należące przed nią dzienniki obserwacji nieba.Oby opowiedzianaw nich historia okazała się dość ważna, by odwrócić złą passę.Zwiadoma, że Klaus prawdopodobnie będzie się przysłuchiwałod swego biurka - zostawił otwarte drzwi - sięgnęła po telefon iwybrała numer Starbrough Hall.- Dzień dobry, mam nadzieję, że nie dzwonię zbyt wcześnie -zaczęła, gdy Robert odebrał telefon.- Zastanawiałam się, czy jużpodjął pan decyzję.Nasz zespół jest bardzo podekscytowanyperspektywą sprzedaży państwa kolekcji.- Firmowa gadka.Nieznosiła tego.- Z radością ją zatem państwu powierzymy - usłyszałaodpowiedz Roberta.Poczuła nagłą ulgę i omal nie podskoczyła na fotelu.Uśmiechnęła się szeroko do Klausa, który stał w drzwiach,nasłuchując.Pokiwał głową w odpowiedzi, a jego wargiwypowiedziały bezgłośne:  Dobra robota". Ale zamiast radować się z sukcesu, Jude niespodziewanieujrzała w wyobrazni rozpaczliwie smutną Chantal stojącą wpięknej, opróżnionej do połowy bibliotece.Resztę przedpołudnia poświęciła głównie na przygotowaniepisemnej umowy.Na koniec przesłała Robertowi e-mailemszczegóły dokumentu do akceptacji.Odpisał wczesnympopołudniem, zgadzając się na warunki.Pod wiadomością dodałpostscriptum:  Proszę przyjechać i zatrzymać się u nas, jeślizechce pani popracować nad kolekcją".Aadny gest z jego strony.Klaus natychmiast wezwał Jude oraz Bridget z DziałuPromocji do swego gabinetu, by sporządzić harmonogramsprzedaży i anonsów.Bridget była w siódmym miesiącu ciąży iśpieszyła się, by pozałatwiać wszystkie pilne sprawy.- Jeśli to ma być w listopadzie, będziemy potrzebowali dużegoartykułu do jesiennej edycji naszego pisma.Musi być gotowy napoczątku sierpnia.Jakieś trzy tysiące słów.Zrobisz to, Jude? -Kwartalnik  The Beecham's Collector" rozsyłany byłnieodpłatnie do potencjalnych klientów z listy mailingowej, domediów i pod inne przydatne adresy.- Użyjemy artykułu jakopunktu wyjścia, by wywołać ogólne zainteresowanie w mediach -mówiła dalej Bridget.Tym razem dotrzemy do szerszego gronapotencjalnych nabywców niż zwykle.- Jude, czy z tą kolekcją wiąże się jakaś ciekawa historia? -zapytał Klaus, gryzmoląc w swoim notatniku.- To niewykluczone, ale jeszcze tego nie wiem na pewno.-Jude opowiedziała im o dziennikach obserwacji i o mapach.-Zamierzam pokazać dzienniki koleżance, która jest ekspertem wtej dziedzinie.- Otrzymała już e-mail od Cecelii zpotwierdzeniem spotkania dziś wieczór. - Byłoby cudownie - kontynuowała pośpiesznie Bridget -zaprezentować jakieś odkrycie, którego dokonał ten człowiek.Czy wiadomo nam coś o nim jako astronomie?- Obawiam się, że nie jest znaną postacią - odparła Jude.-Wiem, że wolałabyś usłyszeć co innego.Bardzo chciałabym móckontynuować poszukiwanie informacji na jego temat.- Popieram - rzucił Klaus, niecierpliwy jak zawsze.- Potemdostarczysz tu wszystko razem z fotografiami.- Warto zrobić zdjęcia domu i biblioteki, jeśli właścicielwyrazi zgodę - dodała Bridget.- Zwietny pomysł.Może uda ci się to załatwić, Jude.I jeszczeta historia.Jeśli jest jakaś, poznaj ją.- W jego głosie zabrzmiałanuta twarda jak stal.- Tak jest - powiedziała Jude pod nosem.Wychodząc zgabinetu Klausa, była aż nazbyt świadoma obecności Inigazgarbionego przy swoim biurku z ponurym wyrazem na twarzy.Wyszła z biura o piątej i idąc bocznymi uliczkami przezMayfair, dotarła do stacji metra przy Bond Street.Ale na stacjikolejowej w Greenwich, zamiast skręcić prawo w stronę swegodomu, ruszyła w kierunku parku i wspięła się na wzgórze, naktórym stało Królewskie Obserwatorium Astronomiczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed