[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmagały się w niej żal, złość i miłość, ale starała się zachować obojętnywyraz twarzy.Jak ta intruzka śmiała przyjechać do ich miasta i próbować wkraść się na miejsceBrendy? Jak ta cała Amy śmie żyć, skoro Brenda nie żyje? Co to za bezczelność oczekiwać,że Marva pomoże jej zastawić sidła na Rileya.Bo na to przecież wychodzi, co do tego niemoże być żadnych wątpliwości.Brendo, Brendo, co ja mam zrobić?  zwróciła się w duchu do zmarłej córki.Miała ochotę  wyrzucić Amy i zapomnieć o jej istnieniu, ale przecież ta dziewczyna byłajedynym ogniwem łączącym ją z córką.Poza tym Brenda kochała ją jak siostrę.Wrozmowach telefonicznych, listach i mailach wciąż ją wspominała.Wyrzucenie jej terazbyłoby niczym policzek wymierzony Brendzie.Poza tym Marva zdawała sobie sprawę, że nie może oczekiwać, iż Riley pozostanie całe życie samotny i zdany jedynie na jej pomoc w opiece nad dziewczynkami.Po raz pierwszy odśmierci żony zainteresował się jakąś kobietą.Marva była jednak rozczarowana jego wyborem.Jeśli czasami brała pod uwagę taką ewentualność, zawsze miała nadzieję, że to będzie ktośstąd, ktoś, kogo ona zna.Nie przypominała sobie jednak żadnej dziewczyny czy kobiety w Tribute, która miałabysiłę charakteru Brendy i mogła ją zastąpić.Takiej, która byłaby w stanie jednocześniewzbudzić uczucie Rileya, pokochać dziewczynki i jeszcze stawić czoło byłej teściowej swegoprzyszłego męża.A teraz wtargnęła tu ta obca, ale ta obca znała Brendę lepiej niż ktokolwiek inny i znała jąod tej strony, która dla innych pozostawała niedostępna.Marva nie była jednak pewna, czy chciałaby wiedzieć coś więcej na temat tej stronyswojej córki.Tak czy inaczej, ta kobieta tu jest i potrzebuje jej rady.Skoro było to coś, czego niesposób zignorować, Marva doszła do wniosku, że nie ma innego wyjścia, jak jej pomóc.Będzie ją to tylko kosztowało trochę czasu, nic więcej.Jeśli się nie zgodzi, może się okazać,że w przyszłości jej kontakty z wnuczkami będą utrudnione.Powściągnęła emocje.Amy musiała przecież zdobyć się na nie lada odwagę, żeby tuprzyjść i zwrócić się do niej o pomoc.Ona podejmie to wyzwanie.Zlustrowała przyjaciółkę córki od stóp do głów. Ile mamy czasu?  spytała. %7ładnych falbanek ani kryz, żadnych koronek ani kokard  zastrzegła Amy, gdy Marvazaparkowała przed butikiem przy głównej ulicy miasteczka. Jeśli chcesz mojej pomocy, musisz stosować się do moich rad  ucięła Marva chłodnymtonem. Wiem, pani Green. Amy nagle spokorniała. Skoro już do tego doszło, że mam zrobić z ciebie elegancką kobietę, mów mi Marva zaproponowała pani Green.Amy poczuła, że potworny ucisk w gardle, jaki towarzyszył jej od chwili, gdyzaparkowała na podjezdzie Greenów, zaczyna się zmniejszać.Powoli się rozluzniała,opuszczało ją zdenerwowanie.Taka propozycja z ust Marvy była niczym kamień milowy wich stosunkach.Nie oznaczało to co prawda, że wszystko stanie się od razu proste i miłe  tostarsza pani musi zdecydować, czy ją polubi  ale pozwoli im przynajmniej spędzić spokojniegodzinę przeznaczoną na zakupy. I w ogóle żadnych typowo kobiecych szczegółów  dodała.Uśmiech przemknął po twarzy Marvy. Zobaczymy  stwierdziła, nie chcąc wdawać się w dyskusje.To niczego dobrego nie wróży, pomyślała Amy z zakłopotaniem.A nuż pani Greenzechce postawić na swoim i ubierze ją tak, że sama siebie nie pozna? Nie miała jednakwyjścia, mogła tylko czekać na rozwój wydarzeń, które w końcu sama sprowokowała.Marva dobrze znała właścicielkę butiku U Darnelle.Wdała się z nią w rozmowę, któradla Amy była całkowicie niezrozumiała.Nie znała nawet niektórych słów, które padały z ich ust. Sugerowałabym coś, co harmonizowały z jej ruchami  zwróciła się Marva do Darnelle. Co o tym myślisz?Oczy Darnelle rozbłysły. Mam coś takiego.Czarne spodnie z dżerseju, z szerokimi nogawkami, lekkorozkloszowane u dołu. O tak.Jaki nosisz rozmiar, szóstkę?  spytała Marva Amy. Hm. zawahała się Amy. Na litość boską  parsknęła z irytacją Marva. Ona nawet nie zna swojego rozmiaru. Daj sześć i osiem  poleciła właścicielce butiki. Chociaż.czy ja wiem?  zawahałasię. Ona jest taka drobna.Masz te spodnie w czwórce?Rozmiar sześć spotkał się z uznaniem Marvy, ale Amy czuła się w tych spodniach jaknaga.Choć podobało jej się, jak kołysały się przy każdym jej ruchu.I były takie miękkie.Marva dobrała do nich miękki cienki sweterek w czarnobiałe wzory, który leżał na niejniczym druga skóra. %7łartujesz?  zaprotestowała Amy. Wyglądam jakbym nic na sobie nie miała. Nie bądz śmieszna  ofuknęła ją Marva. Wyglądasz ślicznie  powiedziała Cindy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed