[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brunetti, wenecjanin z urodze-nia, nawet nie pomyślał, żeby skorzystać z windy, i wszedł poschodach na trzecie piętro.Gdy otworzył drzwi gabinetu, zo-baczył pustą poczekalnię i biurko, za którym siedziała kobietaw białym fartuchu. Dottore zaraz pana przyjmie  powiedziała, nawet nie282 pytając, kim jest.Czyżby to było widoczne gołym okiem? pomyślał nie po raz pierwszy.Doktor Treponti był niski i schludny; miał krótką czarnąbrodę i piwne oczy, które za grubymi szkłami okularów wy-glądały na lekko powiększone, a do tego okrągłe, naprężonepoliczki jak wiewiórka ziemna i mały brzuszek jak torbacz.Widząc Brunettiego, nie uśmiechnął się, ale podał mu rękę.Wskazał stojące przed biurkiem krzesło, poczekał, aż gośćusiądzie, i dopiero wtedy zajął swoje miejsce. Co chciałby pan wiedzieć?  zapytał.Brunetti wyjął z kieszeni małe, oficjalne zdjęcie dyrygentai pokazał je lekarzowi. Czy to ten mężczyzna przyszedł do pana z wizytą i podałsię za Austriaka?Doktor wziął do ręki fotografię, przez chwilę się jej przy-glądał i oddał ją komisarzowi. Tak, ten. Dlaczego chciał się z panem widzieć, dottore? Skoro zajęła się nim policja, a on nie nazywa się HilmarDoerr, może wreszcie powie mi pan, kto to jest.Brunetti był zdumiony, że ktoś, kto mieszka we Włoszech,mógł nie słyszeć o śmierci Wellauera. Powiem panu, gdy dowiem się, co pan o nim wie stwierdził krótko.Zanim lekarz zdążył zaoponować, dodał: Nie chcę, by ta wiadomość rzutowała na to, co pan mi powie. To nie jest sprawa polityczna?  upewnił się lekarz.Wjego głosie dało się wyczuć głęboką podejrzliwość, którą tylkoWłosi mogą wyrazić w takim pytaniu. Nie, to nie ma nic wspólnego z polityką.Ma pan mojesłowo.283 Nawet jeśli wartość tego towaru wydała się lekarzowi wąt-pliwa, przyjął to zapewnienie i otworzył brązowy skoroszytleżący na biurku. Recepcjonistka zrobi panu kopię  powiedział. Bardzo dziękuję, dottore. Jak już wspomniałem, przedstawił się jako Hilmar Doerri powiedział, że jest Austriakiem i mieszka w Wenecji.Ponie-waż nie posiadał włoskiego ubezpieczenia zdrowotnego, zgło-sił się do mnie jako prywatny pacjent.Nie miałem powodu munie wierzyć. Jednocześnie przeglądał leżące przed nim no-tatki, sporządzone na papierze w linię i staranne, co Brunettimógł stwierdzić, choć patrzył na nie z odwrotnej strony. Powiedział mi, że miesiąc wcześniej zaczął mieć kłopotyze słuchem, i prosił, żebym go zbadał.To było. Doktorwrócił do pierwszej strony i spojrzał na datę. Trzeciego li-stopada.Wykonałem rutynowe badania i stwierdziłem znacznąutratę słuchu, tak jak przypuszczał pacjent. Uprzedził pyta-nie Brunettiego i dodał:  Oceniłem, że wynosi ona jakieśtrzydzieści do czterdziestu procent.Nie mogłem zrozumiećtylko jednego  pacjent twierdził, że kłopoty ze słuchem po-jawiły się nagle, miesiąc wcześniej, i że przedtem ich nie miał. Czy tego rodzaju zaburzenia często występują u ludzkiw jego wieku? Powiedział mi, że ma sześćdziesiąt dwa lata.Czy i tojest nieprawdą? Jeśli pan mi powie, ile naprawdę miał lat,będę mógł udzielić rzetelnej odpowiedzi. Siedemdziesiąt cztery.Doktor Treponti znowu wrócił do pierwszej strony, prze-kreślił stare dane i wpisał nowe. Sądzę, że w zasadzie niczego to nie zmienia.Uszkodzenie284 pojawiło się nagle, a ponieważ nastąpiło w tkance nerwowej,było nieodwracalne. Jest pan tego pewien, dottore?Lekarz zignorował to pytanie i mówił dalej: Zważywszy na charakter zaburzenia, powiedziałem mu,żeby przyszedł za dwa tygodnie.Powtórzyłem wówczas bada-nia i stwierdziłem, że uszkodzenie słuchu powiększyło się,także w sposób nieodwracalny. Jak bardzo się powiększyło? Powiedziałbym. zaczął i spojrzał na wykres z wyni-kami badań  że o kolejne dziesięć procent.Może trochę wię-cej. Czy mógł pan jakoś mu pomóc? Poradziłem mu, żeby zaczął nosić któryś z tych now-szych aparatów słuchowych.Miałem nadzieję.w zasadziebardzo nikłą.że to mu pomoże. I pomogło? Nie wiem. Jak to? Więcej do mnie nie przyszedł.Brunetti zaczął liczyć w myślach: druga wizyta miała miej-sce, gdy próby opery były już zaawansowane. Czy mógłby pan powiedzieć mi coś więcej o tym apara-cie słuchowym? Jest bardzo mały.Mocuje się go na oprawie zwykłychokularów, które mają normalne szkła albo optyczne.Działa wten sposób. Przerwał. Nie rozumiem, jakie znaczeniemają te wyjaśnienia.Brunetti nie wyjawił powodów swego zainteresowania,tylko ponownie spytał:285  Czy ten aparat mógł mu pomóc? Trudno powiedzieć.Duża część dzwięków dociera donas bynajmniej nie uchem. Widząc zdziwioną minę komisa-rza, wyjaśnił:  Wiele czytamy z ruchu warg albo dopowia-damy sobie brakujące słowa na podstawie kontekstu, w jakimwystępują te, które usłyszeliśmy.Ludzie, którzy noszą aparatsłuchowy, pogodzili się z myślą, że mają wadę słuchu.A topowoduje, że wszystkie pozostałe zmysły pracują dużo inten-sywniej, aby uzupełnić brakujące informacje i sygnały.Po-nieważ zaczęli nosić aparat, uważają, że dzięki niemu słysząlepiej, choć tak naprawdę to pozostałe zmysły funkcjonują namaksimum swoich możliwości, aby zastąpić słuch, który niejest już taki dobry. Czy właśnie tak było w jego przypadku? Już panu mówiłem, że nie jestem pewny.W czasie dru-giej wizyty dałem mu aparat i twierdził, że słyszy lepiej.Pre-cyzyjniej odpowiadał na moje pytania, ale tak reagują wszyscypacjenci, bez względu na to, czy nastąpiła poprawa w sensiefizycznym.Stoję przed nimi, kieruję pytania bezpośrednio donich, patrzę na nich, a oni mnie widzą.W czasie badań, gdydzwięki docierają do pacjenta poprzez słuchawki, a sygnaływzrokowe nie są odbierane, rzadko kiedy występuje poprawasłuchu  na pewno nie w takim przypadku, z jakim mamy tudo czynienia.Brunetti zastanawiał się przez chwilę, a potem spytał: Powiedział pan, że podczas drugiej wizyty stwierdziłpan dalszą utratę słuchu.Co, pana zdaniem, mogło spowodo-wać tak nagłe pogorszenie?Lekarz uśmiechnął się, dając do zrozumienia, że oczekiwałtego pytania.Splótł przed sobą dłonie, upodabniając się do286 pana doktora z seriali telewizyjnych. Mogło być spowodowane wiekiem, ale to tak naprawdęnie tłumaczy nagłej utraty słuchu.Mógł mieć infekcję ucha,ale wówczas odczuwałby zapewne ból, a na to się nieuskarżał.Mógł mieć zaburzenia równowagi, ale twierdził, żeniczego takiego nie zauważył.Powodem mogło być długo-trwałe zażywanie środków moczopędnych, ale powiedział, żeich nie zażywał. Rozmawiał pan z nim na te tematy? Naturalnie.Nigdy wcześniej nie widziałem tak zaniepo-kojonego pacjenta.Każdy mój pacjent ma prawo uzyskać peł-ną informację. Tak, to oczywiste.Udobruchany tym stwierdzeniem, mówił dalej: Wspomniałem mu, że taki skutek może przynieść zaży-wanie antybiotyków.Ta ewentualność zainteresowała go, więcdodałem, że musiałyby to być bardzo duże dawki. Tak działają antybiotyki?  zdziwił się Brunetti. Jednym z ubocznym skutków, rzadko występującym,choć możliwym, jest uszkodzenie nerwu słuchowego.Ale, jakwspomniałem, dawka musiałaby być potężna.Zapytałem go,czy zażywał antybiotyki, ale zaprzeczył [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed