[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Franciszek Kulacz: "2 grudnia 1944 r.zostałem aresztowany przez NKWD we wsi Groble.Listę \ołnierzy AK dla NKWD sporządzili konfidenci, członkowie PPR-u: trzej bracia -Jan,Antoni i Franciszek Drelich.Z listy tej zatrzymano tylko mnie, inni zdą\yli zbiec.Uwięzionomnie u Gwozdzia w Je\owym, gdzie przesiedziałem dwa dni, potem przewieziono dowięzienia w Tarnobrzegu, a następnej nocy do obozu w Byszówce.Siedziałem w drugiejziemiance od parkanu, od strony mieszkania Skrzypczaka.Ziemianek tych było kilkanaście,nasza była dość wysoka na l ,0 -1,20 m, siedzieliśmy z podkurczonymi nogami.Miałapowierzchnię około 3,0 na 3,0 m, znajdowało się tu 20 osób.Oprócz Polakówprzetrzymywano tak\e tu Niemców i Ukraińców.Niemców przesłuchiwano w dzień, nas wnocy.Na przesłuchaniach bito mnie i ciągle wypytywano o Sochę.Nie znałem go i niewiedziałem o kogo chodzi.Zawsze rano i wieczorem odmawialiśmy ró\aniec.Dostawaliśmymena\kę podłej zupy na 5 więzniów.Przesłuchujący więzniów kapitan NKWD, bił więzniów i stosował ró\ne tortury, wbijanieszpilek za paznokcie, zgniatanie palców drzwiami.Dzisiaj nie mam paznokci po tychprzesłuchaniach.Gdy w czasie przesłuchania zemdlałem, wyprowadzano mnie na podwórze ipolewano wodą z wiadra, po czym wszystko zaczynało się od nowa.Bez przerwywypytywano o Sochę i AK w Rudniku, a tak\e o "Słomianego" z Aętowni, który byłkomendantem placówki AK w Aętowni.W nocy z 7 na 8 grudnia 1944 r.została zlikwidowana nasza ziemianka.Wyciągnęli z niejwszystkich oficerów AK, około 18, związali im ręce drutem kolczastym i gdzieśpoprowadzili, strzałów nie słyszałem.Byli to oficerowie z Rzeszowa, Jarosławia i Przemyśla.Zostałem w ziemiance tylko ja i profesor gimnazjum z Tarnobrzega.Gdy wyprowadzano nasz profesorem, do zabudowań Skrzypczaka, na podwórzu widziałem du\o krwi.Wprowadzono nas do przedsionka domu, cała podłoga zalana była krwią, na zamach pod ścianą le\ał wielkinó\ zalany krwią.Wszystko to dobrze pamiętam, bo takie rzeczy trudno zapomnieć.Napodwórzu równie\ była krew, j ak gdyby podrzynano tam gardła, a krwawiące zwłokiciągnięto dalej.Mnie i profesora przewieziono do Ryłowic (lub miej scowości o podobnej nazwie).Były tamdwie ziemianki i siedzieli w nich partyzanci z AK, których pojmano, gdy szli na pomocwalczącej Warszawie.W nocy ich wyprowadzono i słyszeliśmy pózniej strzały z karabinumaszynowego.Siedziałem przy drzwiach ziemianki i słyszałem słabe jęczenie, jakby wycie.Ci ludzie musieli być gdzieś blisko zakopani.Myślę, \e pod budynkami gospodarczymi lubpowrzucani z powrotem do ziemianek i zasypani w bunkrze nr 2.Samochody cię\arowe stałyna dole, bo cię\ko było im40podjechać na wzgórze, a przenoszenie zwłok kilkadziesiąt metrów było widocznie zbytucią\liwe.Więzniów tych przywieziono z Rzeszowa, tam trzymano ich w celi napełnionejwodą.Byli oficerami rezerwy, często z zawodu nauczyciele.Myślę, \e spodziewali sięśmierci, bo między sobą mówili, \e z pewnością przywieziono ich tu na "rozwałkę".Jestemświadom tego co mówię, bo takich rzeczy się nigdy nie zapomina.Zostaliśmy tam do świątBo\ego Narodzenia, a w Sylwestra zlikwidowano obóz.Profesora uwolnili, a mnie przewiezliz powrotem do Byszówki.Teraz siedziałem w ziemiance o długości 30 m i tylko z tejziemianki wszystkich wyprowadzono po rozpoczęciu ofensywy, nikt z tych więzniów nie byłsądzony.12 stycznia, gdy zaczęła się kanonada, wszystkich wypędzono z ziemianek, około 100 osób ipędzono pieszo za frontem.Sąd nade mną odbył się w Wołowie w woj.wrocławskim.SądziłTrybunał Wojenny.Na rozprawie otrzymałem 5 lat łagru.Wielu z więzniów po rozprawachrozstrzelano.Przewa\nie wydawano wyroki: rozstrzelanie, 25 lub 15 lat.Uwa\am, \e miałemszczęście, bo do niczego się nie przyznałem i dostałem wyjątkowo 5 lat.Za frontem szła nas setka, często boso lub w bieliznie.Było wśród nas dwóch Niemców isześciu Ukraińców Nie chcieli wstąpić do Armii Czerwonej i sami ranili się, przewa\nie wrękę.Po drodze NKWD zastrzeliło obu Niemców i jednego Ukraińca o nazwisku Nadas,który był tak chory po przebytych torturach, \e nie mógł iść.W czasie kilkudniowego marszudo Wołowa, w chwilach postoju szukałem znajomych, a tak\e pytałem o ludzi z Rudnika.Niestety nikogo z nich nie było.Szedł tylko młynarz z okolic Klimontowa i Franciszek Ciba zGrębowa.Człowiek, który prowadził nas na przesłuchania - Kałmuk, miał przecięte ucho i szramę nanim.Pomagał często katować więzniów i wyjątkowo się nad nami znęcał.To samo czynił wczasie marszu do Wołowa, bił nas bez przerwy zmuszając do szybkiego marszu.Wracając zSyberii spotkałem go w więzieniu przejściowym, w Omsku.Było nas w celi 20 Polaków irosyjscy więzniowie.Im to powiedziałem, \e Kałmuk słu\ył w NKWD, wtedy sowieccykryminaliści zamordowali go.Gdy wpadli stra\nicy, Kałmuk ju\ nie \ył." Z opowiadaniaFranciszka Kułacza wynika, \e akowcy z Komendy Obwodu Nisko-Stalowa Wola, zostalizamordowani l O lub 11 stycznia 1945 r.Eugeniusz Sztaba "Rudy": "31 grudnia 1944 r.załadowano nas, ostatnich więzniów bunkrówz Rudnika na cię\arówkę z plandeką.Ośmiu skazanych pojedynczo prowadzono do stojącegoza drutami samochodu.Ka\dy z więzniów musiał się poło\yć twarzą na podłodze samochodu.Na ka\dym usiadł okrakiem jeden NKWD - ysta.Gdy załadowano ju\ wszystkich opuszczonoplandekę.Tak rozpoczęła się podró\ w nieznane.Jazda, przerywana postojami, droga była wyboista.W pewnej chwili samochód zwolnił,wjechał na most i jechał dość długo, musiała to być Wisła.Po przejechaniu Wisły jechaliśmyjeszcze około godziny.Samochód zatrzymał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed