[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest nadzieja, gdyżta umowa oznacza, że zrzuci łańcuchy i będzie mógł postępować jak wódzklanu, choćby tylko w sekrecie.Jednak ten słaby głos szybko umilkł, gdyDuncana zaczął trapić kolejny koszmar, w którym widział dwóch ludzi naszubienicy.Jednym był mężczyzna w tartanowej opasce na oczach, ze skórązdartą batem wielebnego Arnolda.Drugim jego nieżyjący ojciec, przeklina-jący go za cierpienia, jakich Duncan przysporzył Kompanii.Anglicy ocze-kiwali, że dostarczy im winnego do przykładnego ukarania.Teraz, kiedyDuncan ich przekonał, że profesor został zamordowany, oczekiwali, że daim Szkota, jakiegokolwiek, żeby mogli go powiesić za tę zbrodnię.A Szkoci,których przysięgał chronić, pragnęli jego śmierci. Rozdział 4Gonił jagnię na podwórzu, a matka obserwowała to z granitowego pro-gu, śmiejąc się, gdy wraz z jagnięciem runął na rabatę.Nagle wesołe be-czenie zmieniło się w powarkiwanie.Jagnięciu wyrosły długie, ostre kły izaczęło drapać go pazurami.Duncan gwałtownie się ocknął, kaszląc i szukając po omacku czegoś,czym mógłby cisnąć w szczury.Nagle osłona na latarni znajdującej się wodległości wyciągniętej ręki podniosła się o cal.To nie szczury, tylko silne itwarde palce trzymały go za nogę i budziły, potrząsając.- Twój czerwony kubrak zwiał - oznajmił chrapliwy głos.- Jakby goniłago brygada Francuzów.Duncan potarł oczy, wytężając wzrok, by dostrzec w mroku sylwetkę Li-stera, i odruchowo podniósł dłoń do szyi.Miał w ustach dziwny posmak iczuł pieczenie w przełyku.Zerknął na blaszany kubek, który podano mu wnocy przez okienko w drzwiach, pełen słodkiej i gorącej herbaty.- Woolford uciekł? Jak?- Dogonił nas szkuner rybacki - odparł Lister, przykucnąwszy obokDuncana, podając mu kawał szarego mięsa owinięty w zwiędły liść kapusty.- Mniejszy i szybszy niż ta stara balia.Gdy tylko marynarz na oku zamel-dował, że widzi szkuner, Woolford skoczył pod pokład, a kiedy tamci pod-płynęli bliżej, zawołał do nich i zaproponował im nagrodę za fatygę.Onimogą żeglować bardziej na wiatr i zawinąć do portu za kilka godzin.Mybędziemy pózniej o cały dzień lub więcej.- Popłynął sam?Lister wyciągnął zza pleców poplamiony i postrzępiony żeglarski worek,w którym Duncan trzymał swój skromny dobytek.- Woolford, dwaj marynarze i jakiś człowiek w płaszczu podpłynęli85 szalupą do tamtego statku.Z dwoma kuframi.Potem wrócili tylko ci dwajmarynarze, bez kufrów.- Kim był ten drugi człowiek?- Byłem pod pokładem, dopóki tamten statek nie odpłynął.Jednakbrakuje Frasiera.Duncan poszedł w kąt celi, wziął stojący tam kubek z wodą i napił się.Mimo to wciąż czuł w ustach kwaskowaty smak.- Ta herbata, którą mi przyniosłeś - powiedział.- Co w niej było?- Nie przynosiłem ci żadnej herbaty.Został odurzony.Ktoś go uśpił, dosypując coś do słodkiej herbaty, którąDuncan tak łapczywie wypił.Tylko dlaczego ktoś chciał go odurzyć w jegoceli? Z niepokojem dotknął ukrytego w kieszeni kamienia, medalionu naszyi, a nawet płóciennego zawiniątka z guzikiem.Niczego mu nie zabrano.- Słyszałem, co dla mnie zrobiłeś, Lister - rzekł.- Skłamałeś.Otrzy-małeś chłostę za mnie.Lister uśmiechnął się z przymusem.- Byłeś w kiepskim stanie, chłopcze.A dla mnie to nie pierwszyzna.Jakjuż masz twarde blizny na grzbiecie, nie jest tak zle.Jakby podrapali tam,gdzie swędzi.- Najpierw na maszcie przywróciłeś mi chęć życia, a teraz przyjąłeś zamnie karę.Jeszcze nigdy nikomu tyle nie zawdzięczałem.- Powiedz mi coś, Klanie McCallum - odparł Lister.- Czy wiesz, czymjest Nowy Zwiat?To pytanie wydawało się dziwne i z wyraznym trudem przeszło przezgardło staremu żeglarzowi.To też więzienie, tylko nieco inne - miał ochotę odpowiedzieć Duncan.- Na razie zdaje się mieć wiele wspólnego z umieraniem.- Ja już tam byłem.W Nowym Jorku, Bostonie, Filadelfii.Wiem, żetam można oddychać pełną piersią.Rzecz w tym, że tam nie jest ważne,gdzie ani kim się urodziłeś.Terazniejszość nie jest kompromisem z prze-szłością - mówił z błyskiem w oczach stary.- Zamierzam zbiec po trapie,zatańczyć giga i dać kwiatek pierwszej napotkanej dziewczynie.Po długich godzinach, jakie spędził w ciemności, Duncanowi z NowymZwiatem kojarzyło się tylko dziwne i przerażające wrażenie, że czai się tamcoś, co bacznie obserwuje jego i Kompanię, oraz spojrzenie Arnolda, gdy86 Duncan był odziany w liberię Ramseya, którą miał nosić w Ameryce.- Wygląda mi na to, że Nowy Zwiat oznacza  tak, proszę pana i  nie,proszę pana oraz wycieranie błota z butów paniczyka.Lister nie zwrócił uwagi na ten żart.- Powiem ci, jak możesz mi się odwdzięczyć, Klanie McCallum.Mnie iduszom twoich zacnych rodziców.Duncan zmrużył oczy.- Idz z wielebnym i zajmij miejsce Everinga.Ramsey będzie wymagają-cym panem, ale chce twego dobra.Spełnij swój obowiązek wobec KompaniiRamseya i swojego klanu.Daj szansę Nowemu Zwiatu.Dbaj o siebie.To, cozrobiłeś dla tej dziewczyny w czasie sztormu, było godne wodza klanu.Jeślizabójca chce przerzedzić nasze szeregi, może ty go powstrzymasz.Zaskoczony siłą uczuć malujących się na twarzy Listera, Duncan za-wahał się, a potem splunął na dłoń i po raz drugi w tym tygodniu uścisnąłszorstką, spracowaną rękę Listera.Kiedy napotkał jego spojrzenie, wydałomu się, że spogląda w oczy swego ojca i dziada, jakby składał przysięgę nietylko Listerowi, ale im wszystkim, starym Szkotom.W głębi korytarza usłyszał skrobanie szczurzych łap.Był środek nocy.- Zabierz mnie do kajuty Everinga - rzekł nagle.- Kiedy kapitan jest gotów zrobić z ciebie gulasz? Nie ma mowy.- Wiesz, że Arnold domaga się wyjaśnienia morderstwa Everinga -powiedział Duncan.- Nie skłamię, żeby go zadowolić.A wiesz, co zrobi,jeśli nie odkryję prawdy.Słysząc te słowa, Lister przestał się opierać.Westchnął i wstał, z po-wrotem opuszczając osłonę latarni.- Daj mi coś, co można by uznać za broń.Twoją pałkę.Jeśli nas za-uważą, dam do zrozumienia, że cię do tego zmusiłem.- Pochyl głowę i pospiesz się - szepnął dozorca, wręczając Duncanowikrótką, grubą pałkę.Lister przeprowadził Duncana przez labirynt magazynków na towa-rowym pokładzie, a potem po drabince wiodącej do kajut na dziobie, przy-stając co chwilę, by nasłuchiwać kroków nocnej wachty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed