[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Chwila" trwała dobrekilkanaście sekund, jakby ktoś długo zastanawiał się nad podjęciem decyzji, ale w końcu wsłuchawce rozległ się głos Lathama:- Cześć, Bobby.- Nie skontaktowałeś się ze mną, chocia\ cię o to prosiłem.- Wybacz, ale oprócz tego \ezostałem zastrzelony i przeniosłem się na tamten, znacznie lepszy, świat, ugrzęzłem po samąszyję w paru innych problemach, wcale nie mniej absorbujących.- Wyobra\am sobie.Mimo to wydaje mi się, \e powinniśmy pogadać.- Naprawdę? O czym?- Właśnie tego chciałbym się dowiedzieć.- Czy to ma być jakiś rebus, Bobby? Dobrze wiesz, \e nie jestem dobry w te klocki.- Wiem tylko tyle, \e muszę z tobą porozmawiać, i to nie przez telefon.Da się to załatwić?- Zaczekaj chwilę.Tym razem cisza w słuchawce była jeszcze bardziej denerwująca, choćtrwała krócej od poprzedniej.- W porządku - powiedział wreszcie Latham.- Właśnie dowiedziałem się o istnieniu windy,która zje\d\a a\ do ciebie, na sam dół.Będę w niej w towarzystwie trzech uzbrojonychmarines, a ty musisz zatroszczyć się o to, \eby nikt nie pętał się po korytarzu.Czekaj na nasza pięć minut.- A więc a\ do tego doszło? - zapytał cicho Durbane.Obawiasz się, \e z mojej strony grozi ciniebezpieczeństwo? - Wkrótce pogadamy, Bobby.Siedem minut i dwadzieścia osiem sekundpózniej Drew zasiadł w fotelu naprzeciwko biurka Durbane'a.Marines dokładnie przeszukalipokój, ale nie znalezli \adnej broni.- O co w tym wszystkim chodzi? - zapytał Durbane.- Co takiego zrobiłem, \e teraz czuję siętak, jakbym trafił na przesłuchanie do gestapo?- U\yłeś właściwego słowa, Bobby."Gestapo", jak w kieszonkowym słowniczku nazisty.- O czym ty mówisz, do wszystkich diabłów?!- Znasz Phyllis Cranston?- Oczywiście.Jest sekretarką tego, jak mu tam.No, trzeciego albo czwartego attachepodległego charge d'affaires.I co z tego? - Powiedziała ci, kim jest pułkownik Webster i wktórym hotelu się zatrzymał?- Owszem, choć w gruncie rzeczy nie musiała tego robić.- Co to znaczy?- A jak ci się wydaje, kto zapewniał łączność między ambasadą a wędrującym pułkownikiemWebsterem? Zmieniał hotel dwa albo nawet trzy razy.Biorąc pod uwagę, \e jednocześniepani de Vries tak\e nie siedziała w miejscu, nawet Witkowski nie połapałby się, gdzie w danejchwili przebywa które z was.- A więc wszystko było pod kocem?- Naturalnie.Chyba jeszcze nigdy wyświechtany zwrot "ściśle tajne" nie znalazł lepszegozastosowania.Jak sądzisz, czy w innym przypadku potraktowałbym tak ostro pannęCranston?- Nie miałem pojęcia, \e to zrobiłeś.- Za\ądałem, aby natychmiast powiedziała, skąd o tym wie.Zagroziłem nawet, \e doniosęprzeło\onym o jej upodobaniach, co z pewnością nie byłoby dla mnie łatwe, poniewa\ mojamatka te\ była alkoholiczką.To paskudna choroba.- I co?- Zupełnie się rozkleiła.Zaczęła płakać, zasypała mnie jakimś religijnym bełkotem.Poprzedniego wieczoru dała sobie niezle w szyję, więc była roztrzęsiona jak galareta.- Wygląda na to, \e dość dobrze ją znałeś.- Chcesz usłyszeć prawdę, Drew? 100- Po to tu przyszedłem, Bobby.- Podczas jednego z przyjęć, na które zabrałem \onę, Martha.to właśnie moja \ona,zauwa\yła Phyllis stojącą przy barze i obalającą kielonek za kielonkiem.Ja nie widziałem wtym nic dziwnego: jeśli ktoś wykonuje taką pracę, od czasu do czasu musi strzelić sobie cośmocniejszego, bo inaczej zwariuje.Martha jednak od razu domyśliła się, co jest grane.Kazałami jej pomóc, a ja spróbowałem, ale wszystko wskazuje na to, \e dałem ciała.- A więc nie powiedziałeś nikomu, kim jestem ani w którym hotelu wynająłem pokój?- Dobry Bo\e, skąd\e znowu! Nawet kiedy przylazł tu ten kutas, dla którego pracujeCranston, i zaczął węszyć, poinformowałem go, \e nie mam pojęcia, kto teraz wykonuje twojąrobotę.Ucieszyłem się tylko, \e w porę kazałem Phyllis trzymać język za zębami.- Czego chciał?- To, co mówił, nawet trzymało się kupy - przyznał Durbane.Do licha, wszyscy wiedzą, \eOperacje Konsularne nie zajmują się przygotowywaniem menu ambasadora.Powiedział mi,\e pewien francuski przedsiębiorca zasygnalizował mu okazję szybkiego zrobienia pieniędzyna handlu nieruchomościami, ale warunkiem jest to, \e najpierw trzeba zainwestować sporąsumkę.W związku z tym pomyślał sobie, \e twoi ludzie mogliby sprawdzić tego Francuza.Brzmiało to dość prawdopodobnie, tym bardziej \e według Phyllis chłopak więcej czasuspędza na prywatnych obiadach z francuskimi biznesmenami ni\ na oficjalnych rozmowachdotyczących naszych kontaktów handlowych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed