[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SpojrzaÅ‚ na niÄ… szczerze, a ona siÄ™ zaczerwieniÅ‚a. Nie jest taka jak ty.ZtobÄ… można naprawdÄ™ porozmawiać.Eva odwróciÅ‚a wzrok.ByÅ‚ tak blisko.WdychaÅ‚a to samo powietrze,które przed chwilÄ… wypeÅ‚niaÅ‚o jego ciaÅ‚o. MuszÄ™ coÅ› ci powiedzieć.WstrzymaÅ‚a oddech. Wyjeżdżam. Co takiego?Andrés pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….Eva zmięła w rÄ™ce brzeg sukienki. MuszÄ™ opuÅ›cić Urugwaj. PatrzyÅ‚ na drzewa obojÄ™tne nawszystko. Mój ojciec chce wycofać siÄ™ z interesu, wiÄ™c jeżeli tuzostanÄ™, bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ przejąć sklep.Czy ktoÅ› kiedyÅ› widziaÅ‚ poetęśmierdzÄ…cego woÅ‚owinÄ…? Wojna siÄ™ skoÅ„czyÅ‚a.To jest znak.Czas, żebymto zrobiÅ‚.155 DokÄ…d pojedziesz?Do Buenos Aires.IÅ‚uenos Aires zawsze kojarzyÅ‚o siÄ™ Evie z tancerkÄ… owyzywajÄ…cych ruchach, otoczonÄ… aurÄ… skandalu.Jej mniejsza i o wielemniej efektowna siostra  Montevideo  nigdy nie odważyÅ‚aby siÄ™ taktaÅ„czyć.Do Buenos Aires  powtórzyÅ‚a.Tam byÅ‚a rewolucja spoÅ‚eczna i dziejÄ… siÄ™ dobre rzeczy. SplótÅ‚, anastÄ™pnie rozplótÅ‚ rÄ™ce. I sÄ… jeszcze inne powody.Jakie na przykÅ‚ad?  zapytaÅ‚a Eva, a że Andres zaczÄ…Å‚ uważnie siÄ™ jejprzyglÄ…dać, zerknęła w prawo, skÄ…d gdzieÅ› zza drzew dochodziÅ‚ pÅ‚aczdziecka.Cóż, dla pisarza to najlepsze miejsce po Paryżu, nie sÄ…dzisz? PoParyżu sprzed bombardowaÅ„.Nic nie powiedziaÅ‚a.Buenos Aires to niewÄ…tpliwie najlepsze miejscepo Paryżu.Jak chcesz tam siÄ™ dostać?Mam akurat tyle pieniÄ™dzy, ile potrzeba na prom i na przeżycie mniejwiÄ™cej tygodnia.ZnajdÄ™ sobie pracÄ™.Na poczÄ…tek jestem gotów przyjąćdowolnÄ… pracÄ™.Kiedy wyjeżdżasz?Jutro rano.- Nie. Eva chwyciÅ‚a go za nadgarstek.MiaÅ‚ tak delikatnÄ… skórÄ™, żegotowa narobić mu siniaków. Nie możesz tego zrobić.RozluzniÅ‚ rÄ™kÄ™, która nagle spoczęła miÄ™kko w jej rÄ™ce.BÄ™dzie miciebie brakować.A mnie ciebie.JesteÅ› mojÄ… najbliższÄ… przyjaciółkÄ…. SpuÅ›ciÅ‚ wzrok ipatrzyÅ‚ na kafelki i ich fantastyczne wzory.- Kocham ciÄ™, chiquilina.Niemartw siÄ™, bÄ™dÄ™ pisać.PrzyÅ›lÄ™ ci swój adres.Tego wieczoru Eva w milczeniu panierowaÅ‚a u boku matki milanesas.Starannie rozÅ‚ożyÅ‚a na stole talerze i widelce, a każdy jej ruch byÅ‚maleÅ„kim aktem rozszerzania przestrzeni swojej156 wolnoÅ›ci.Przy kolacji przeżuwaÅ‚a powoli każdy kÄ™s, nie zwracajÄ…cuwagi na braci rozprawiajÄ…cych o kapitulacji Niemiec ani na wtrÄ…ceniaich żon, ani na ojca stale siÄ™gajÄ…cego po dolewkÄ™ wina.Kiedy już leżaÅ‚a włóżku, na zmianÄ™ rozmyÅ›laÅ‚a i poddawaÅ‚a siÄ™ uczuciom, poddawaÅ‚a siÄ™uczuciom i rozmyÅ›laÅ‚a, wyobrażaÅ‚a sobie, jak wyglÄ…da Buenos Aires i jakbÄ™dzie wyglÄ…daÅ‚o Montevideo bez Andresa, a także powtarzaÅ‚a sobie jegosÅ‚owa   Kocham ciÄ™, chiguilina".Nie zmrużyÅ‚a oka.Zanim Å›witrozbieliÅ‚ ciemnoÅ›ci jej pokoju, siÄ™gnęła pod materac po swojeoszczÄ™dnoÅ›ci.WÅ‚ożyÅ‚a je do tekstylnej torby razem z ubraniami, swojÄ…taniÄ… biżuteriÄ…, notesami i książkami.UbraÅ‚a siÄ™.SkreÅ›liÅ‚a kilka słów domatki.DochodziÅ‚a piÄ…ta.WeszÅ‚a cichutko do kuchni i zostawiÅ‚a kartkÄ™ przy zlewie, tam gdzieMamá od razu jÄ… zobaczy.Kuchnia, peÅ‚na doniczek z zioÅ‚ami, którychprzeznaczenia Eva nigdy siÄ™ nie nauczyÅ‚a, emanowaÅ‚a obecnoÅ›ciÄ… matki,nawet kiedy fizycznie jej tu nie byÅ‚o.Minie wiele lat, zanim Eva znowu tusiÄ™ zjawi, i minie ich jeszcze wiÄ™cej, zanim bÄ™dzie z desperacjÄ…wyskrobywaÅ‚a z garnka spalony sos pomidorowy, nie czujÄ…c ani tegogarnka w rÄ™kach, ani zapachu spalenizny, niezdolna do jakiejkolwiekmyÅ›li poza:  nie, Salomé, nie, nie".W tym momencie jednak,przygotowujÄ…c siÄ™ do przeprawy przez rzekÄ™, myÅ›laÅ‚a tylko o matce.Może gdyby wzięła bardzo gÅ‚Ä™boki oddech, jej pÅ‚uca wypeÅ‚niÅ‚yby siÄ™esencjÄ… matczynej obecnoÅ›ci, którÄ… zabraÅ‚aby z sobÄ….SpróbowaÅ‚a, leczmiaÅ‚a Å›ciÅ›niÄ™tÄ… klatkÄ™ piersiowÄ… i nic to nie daÅ‚o.WyszÅ‚a na dwór.ByÅ‚o nadal ciemno.Mur wiÄ™zienia rzucaÅ‚ na ulicÄ™ szeroki cieÅ„.Ledwie mogÅ‚a rozróżnić jego ozdobne zwieÅ„czenie upodabniajÄ…cebudowlÄ™ do zamku z bajki, które tak zachwycaÅ‚o jÄ… w dzieciÅ„stwie.PrzeszÅ‚a po kocich Å‚bach, minęła wiÄ™zienie i znalazÅ‚a siÄ™ przy stopniachkoÅ›cioÅ‚a.CzuÅ‚a Å‚ydkami ich chłód i gÅ‚adkość, kiedy na nich usiadÅ‚a,twarzÄ… do sklepu rodziny Descalzo.Zaczęło siÄ™ czekanie.Na ulicy panowaÅ‚ absolutny spokój.Jej oddech wprowadzaÅ‚ jedynyelement ruchu.Niebo przejaÅ›niÅ‚o siÄ™ nad domami na157 wschodnim kraÅ„cu ulicy.Zaraz powinien wyj ść.Z każdÄ… minutÄ…ciemnozielony prostokÄ…t drzwi do sklepu Descalzów odznaczaÅ‚ siÄ™ corazwyrazniej na tle muru.Niemożliwe, aby przegapiÅ‚a icgo wyjÅ›cie  chybaże wstaÅ‚ wczeÅ›niej niż ona.SzarpaÅ‚ niÄ… niepokój  wiedziaÅ‚aprzynajmniej, że nie uÅ›nie.Oby tylko matka nie wstaÅ‚a do toalety.JasnośćogarniaÅ‚a coraz wiÄ™ksze poÅ‚acie nieba.Domy Punta Carretas staÅ‚yprzyciÅ›niÄ™te jedne do drugich jak rzÄ…d pudeÅ‚ek.ByÅ‚o tak pózno, żerodzice mogli zbudzić siÄ™ lada chwila i odkryć jej ucieczkÄ™.WyobraziÅ‚asobie, że wybiegajÄ… na ulicÄ™ w piżamach.Przesunęła siÄ™ o jeden stopieÅ„ wdół.Drzwi Descalzów otworzyÅ‚y siÄ™ i wysunęła siÄ™ zza nich wysokapostać.Eva pobiegÅ‚a na jej spotkanie.Ciiii, Andrés.ZesztywniaÅ‚ zwrażenia.Eva, co ty tu robisz?- JadÄ™ z tobÄ….Musisz mnie wziąć. MiaÅ‚a nadziejÄ™, że zabrzmiaÅ‚o towystarczajÄ…co nieustÄ™pliwie i przekonujÄ…co.Nie mogÄ™.Dlaczego nie? ChcÄ™ po prostu wyrwać siÄ™ stÄ…d tak jak ty.KrÄ™ciÅ‚gÅ‚owÄ…, ale jej sÅ‚uchaÅ‚.- Mam swoje pieniÄ…dze.PomogÄ™ ci.ChcÄ™ jechać do Buenos Aires,chcÄ™ być poetkÄ… i chcÄ™ być z tobÄ….Przecież mnie kochasz? Chyba topowiedziaÅ‚eÅ›?ZapadÅ‚a ciężka cisza.Eva postanowiÅ‚a spróbować innego sposobu.SÅ‚uchaj.Tak czy inaczej, mam tak samo obciążone konto jak ty.To znaczy?  zapytaÅ‚, przygryzajÄ…c wargi.Z powodu piractwa.Z jego ust wydobyÅ‚ siÄ™ chichot, który zabrzmiaÅ‚prawie jak szczekniÄ™cie.Zaraz znowu spoważniaÅ‚.Ich oczy siÄ™ spotkaÅ‚y.O mój Boże. ZwróciÅ‚ gÅ‚owÄ™ w kierunku wiÄ™zienia. JesteÅ›spakowana?Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy.158  Na pewno? Tak.PopatrzyÅ‚ na niÄ… tak, jakby byÅ‚a listem, który wreszcie zrozumiaÅ‚ powielokrotnym przeczytaniu. Prom wkrótce odpÅ‚ywa, lepiej siÄ™ pospieszmy.Zanim skrÄ™cili zaróg, Eva rzuciÅ‚a ostatnie spojrzenie naulicÄ™ swojego dzieciÅ„stwa: na Å‚uk przy wejÅ›ciu do koÅ›cioÅ‚a, na dÅ‚ugimur wiÄ™zienia, na kocie Å‚by, na dÄ™by wyrastajÄ…ce z chodnika i na dom wkolorze piasku, w którym spaÅ‚a jej rodzina.Zbyt wiele byÅ‚o tychszczegółów, aby jej zmÄ™czony umysÅ‚ mógÅ‚ je wszystkie zarejestrować.OdwróciÅ‚a siÄ™ i ruszyÅ‚a w stronÄ™ rzeki.159 CUATROSztuka zaczynania od nowaTo miasto.Buenos Aires.Zwietlny olbrzym.HaÅ‚aÅ›liwe, rozlegÅ‚e,strzelajÄ…ce w górÄ™ skalnymi Å›cianami.Eva staÅ‚a u wylotu Avenida Nuevede Julio i patrzyÅ‚a.WÅ‚aÅ›cicielka jej pokoju zapewniaÅ‚a jÄ…, że to najszerszaulica na Å›wiecie.ZadarÅ‚a swój spiczasty podbródek i dokÅ‚adnie takpowiedziaÅ‚a.Eva nie miaÅ‚a powodu sÄ…dzić, że istnieje aleja szersza od teji że gdziekolwiek zmieÅ›ci siÄ™ wiÄ™cej haÅ‚aÅ›liwych samochodów i ludzkichstóp [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed