[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dom, mimo że dość obszerny, miał tylko jedną małą sypialnię isalon.Siadywałem w nim kiedyś przy oknie, za którym rosły śliwy, iodwrócony tyłem do toczącego się bujnie życia towarzyskiego pisałem.Dziwnym zbiegiem okoliczności wszystkie pozycje, które tam powstały,odniosły sukces, toteż okno pod śliwą uważałem za moje magiczne miejsce.Następnego dnia po południu jechaliśmy w milczeniu po zatłoczonejdrodze w stronę leśnego domu.Ewa prowadziła samochód, była skupiona i- jak mi się wydawało - lekko przygnębiona.Pomyślałem, że wybierającmiejsce, gdzie mógłbym wrócić do formy, nie brała w ogóle pod uwagęwłasnej wygody, bo jak sięgam pamięcią, nie kwapiła się nigdy dodłuższych tam pobytów.- A właściwie dlaczego ty nie lubisz tego domu? - zapytałem znienacka.- Nie wiem, o czym mówisz?- O domu, do którego właśnie zmierzamy.- To stara historia.Mam przykre skojarzenia.Teraz to nie ma jużznaczenia, kiedy nie ma ojca ani matki.- Twoi rodzice nie byli tu ze sobą szczęśliwi?- Zauważyłeś?.Czemu akurat w tej chwili przyszło ci to do głowy?- Nie wiem, może dlatego, że właśnie tam jedziemy.Wtedy nic niezauważyłem, oprócz tego, że jezdziłaś tam niechętnie.Zawszezastanawiałem się, co się za tym kryje.- Widzisz, mój ojciec w ostatnich latach swego życia bywał nieznośny.Nigdy nie miał łatwego charakteru, a z wiekiem jego dziwactwa, aszczególnie despotyzm bardzo się nasiliły.To miejsce miało być wyspąszczęścia.Pamiętam, jak cieszyliśmy się, gdy rodzicom udało się kupić zabezcen ziemię i zabudowania, które dla gospodarza po odebraniu mu póluprawnych pod zalew stały się bezużyteczne.Bardzo szybko jednak wyspaszczęścia okazała się dla matki miejscem udręki.Kiedy z zapałem zabrałasię do urządzania domu i ogrodu, trafiała nieustannie na ostry sprzeciwojca.Ona kupowała i ustawiała meble, on je usuwał, sadziła krzewy, a on jeprzesadzał w inne miejsca.Nie wiem, co go pchało do tego, żebykwestionować wszelkie jej starania, bo przecież działała w dobrej wierze,chciała ten wymarzony dom jak najszybciej i najlepiej wymościć i upiększyć.Nie prosiła ani o pieniądze na zakup sprzętów do tego domu, aninawet o pomoc przy ich ustawianiu czy montowaniu.Starała się wszystkozałatwić sama, byleby nie był zmęczony i zdenerwowany w trakcie tychprac.Mimo to nic z tego, co kupiła, nie uzyskiwało jego aprobaty.Dopierogdy nasi goście lub ktokolwiek z boku docenił to i owo, przekonywał się, anawet chwalił się tym potem.Może nie byłoby napięć, gdyby matkapotrafiła napady jego furii znosić obojętnie, ale ją ta jego napastliwazłośliwość raniła, więc się buntowała biedaczka przeciw ciągłej krytyce iopozycji ojca, gryzła się tym i denerwowała.Nie mogłam na to patrzeć.Nieznosiłam panującej między nimi atmosfery, toteż miejsce to w końcuzamiast mnie cieszyć, obrzydło mi zupełnie.Jak tylko dorosłam do tego,żeby spędzać wakacje z rówieśnikami, z dala od rodziców, korzystałam ztego przywileju nawet ponad miarę.- Twoi rodzice umieli jednak ukrywać przed światem swoje emocje.Japrzynajmniej nie zauważyłem w ich wzajemnych stosunkach nicnienormalnego.- Och, bo ty niewiele wokół siebie dostrzegasz.%7łyjesz z głową wchmurach.Zresztą, kiedy rodzice jeszcze żyli, ty, gdy tu byłeś, zawszepisałeś.Mogły ci nad głową przechodzić burze, wiać wichry, a tobie to nieprzeszkadzało.- To prawda, umiałem wtedy pisząc odciąć się od wszystkiego.A tamszczególnie.Kiedy patrzyłem na śliwy, wena mnie nie opuszczała.- Może i teraz wróci do ciebie?- Nie wiem.Mam taką nadzieję.- Tym śliwom pod oknem musimy się dobrze przyjrzeć.Są stare, a kiedyśtak obficie owocowały! Trzeba by poobcinać suche gałęzie - może to cośda.- Może.Ale warto by też pozdejmować z nich te metalowe obejmy,którymi ozdobił je twój ojciec po owej strasznej wichurze wosiemdziesiątym szóstym.Pęknięcia dawno się zrosły, a pnie drzewzgrubiały, są mocno ściśnięte i soki nie przedostają się do gałęzi.- Chyba masz rację, trzeba będzie się za to wziąć, i to chyba od razu,jeszcze przed przyjazdem Ady.W zasadzie nie miałem nic przeciw Adzie.Znałem ją niemal tak długojak Ewę, przyjazniły się przecież od czasów licealnych, chociaż różniły sięod siebie jak ogień i woda.Ewa solidna, pedantka w każdym calu, wiernażona i matka.Ada zwariowana, wszędobylska, zmieniająca partnerów jak rękawiczki, bezdzietna i żyjąca tylko dla siebie.Przystojna mimo upływuczasu i wciąż kokietliwa.Nie darowała sobie nigdy prowokowania nawetmnie, męża swojej najlepszej przyjaciółki.Zbyt długo i czule ściska mniezawsze na powitanie czy pożegnanie, zbyt czule się do mnie zwraca wobecności Ewy.Kiedyś wprawiało mnie to nawet w zakłopotanie, potem,kiedy zorientowałem się, że to jest jej styl wobec wszystkich mężczyzn,przestałem na to zwracać uwagę.Jej bowiem chodzi jedynie o to, byniezmiennie ogrywać swoją atrakcyjność, aby wszyscy wokół pamiętali, żejest najpiękniejsza, najlepiej rozumiejąca mężczyzn i najbardziej seksowna.Jakby ludzie nie mieli nic innego do roboty, jak tylko porównywać ją doinnych kobiet.Na ogół mężczyzni łapią się na wysyłane sygnały dawaneprzez kobiety, a jeśli nawet nie ma to żadnych konsekwencji, łechce męskądumę i przebywanie w towarzystwie takiej pani dowartościowuje samców.Ja sam, chociaż znam tę jej słabostkę, dawałem się nieraz na to nabrać idoznawałem w jej towarzystwie miłego podniecenia.Teraz jednak niebyłem w formie fizycznej, a tym bardziej psychicznej, do tokowania, naniby czy dla żartu, zaś z Adą tego uniknąć nie sposób.Dlatego też dałemwyraz swemu niezadowoleniu, pytając:- Zaprosiłaś ją tutaj, po co?- Co miałam robić? Ona jest teraz na rozdrożu, upatrzyła sobie jakiegośpoczciwca na nowego męża, a on za nic nie chce się wiązać.- Jakaś nowa nutka pobrzękuje w twoich słowach, czyżby twojadozgonna przyjaciółka naraziła ci się jakoś?- Nieee.Ale opowiedziała mi w szczegółach wszystkie okolicznościśmierci Emila i nie mogę otrząsnąć się z wrażenia.- Jakie to były okoliczności?- Dla mnie niezrozumiałe.Jak wiesz, on zmarł na rozległy zawał serca.Bardzo ciężki.I tak prawdopodobnie by z tego nie wyszedł, ale.- Co masz na myśli?-.gdyby w porę udzielono mu pomocy.- Chcesz powiedzieć, że nie uczyniono tego? Jednak skoro to był takizawał, nic by to nie dało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed