[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Natalia! Ja ci wybaczyłem! Co chcesz, żebym jeszcze zrobił?! Dałanons do prasy?! Wydał raut i na nim, przy lampce szampana, oświadczył: Panie i panowie! Moja żona i ja - wróciliśmy do siebie!.- Ale ja czuję cały czas, że ty.- Nie umiem ci tego okazać.Nie mam pojęcia, jak należy zachowaćsię, gdy wiarołomna małżonka postanawia wrócić, ale wydaje mi się, że.- Stale się mijamy, unikamy.- Czego ty chcesz?- %7łebyś wyrzucił z siebie cały żal, jaki do mnie żywisz.Tę urazę, ura-żoną dumę.- Nie mam doświadczenia w wyrzucaniu z siebie garściami emocji.Je-stem z natury introwertykiem.- Pracujesz na zawał.- To ty masz kłopoty z sercem.- Bo nie chcesz mi pomóc!- Trudno.Będę musiał się nauczyć żyć ze świadomością, że ciękrzywdzę! Wiesz, co? Jestem zmęczony.Nie skokami spadochronowymiczy uwielbieniem tłumu, tylko prozaiczną, żmudną, pracą.Dlatego79 wolałbym się wyspać! Jeśli chcesz, sama baw się w psychoanalizę.A jabędę obok ciebie chrapał!***- Dajcie mi jeszcze piwa! - Wiliam rozpiera się na kanapie w otocze-niu rozchichotanych dziewcząt z chórku swojego zespołu.Są też inne,wśród nich trzy, które przyszły tego wieczora, by wykonać taniec brzuchaspecjalnie dla żegnającego stan kawalerski artysty.Sypią swoimi kruczo-czarnymi lokami na wszystkie strony.- Nie jesteś beduinką? - interesuje się Steve.- Urodziłam się w Ballymour, to taka górnicza osada w Irlandii.- Coś podobnego! Dzisiaj można się złapać na wszystko!- Specjalnie dla ciebie! - Steve podaje Wiliamowi kolejną butelkęcarlsberga.- Masz prymitywne gardło, Will - odzywa się Saron, przyjaciel ze stu-diów.- Spróbowałbyś powtórzyć to Duńczykom!Saron przyjechał z koncertów w Australii.Pozostał wierny muzyce ka-meralnej.- Powinieneś trochę wysubtelnieć.Co powiesz na dobrego szampana?- Nie dzisiaj.To nie to samo, co Black Velvet.- Pamiętasz jeszcze?- Jasne! Cały świat należał do nas, po kilku kolejkach Black Velvet!- Co ty teraz będziesz robił w takiej zacnej rodzinie?- Przewietrzał ją! Sinclair jest zwykłym prymitywem.Ktoś to raczejjego żona, z którą nie żyje.- Jutro musisz być trzezwy.- Jutro się żenię! Pierdolić resztę!W powszechnym aplauzie, Wiliam, mający już mocno w czubie, stajepośrodku gromady i wygłasza mowę:80 Piwo z rana:Lepsze niż śmietana!Piwo w południe:Rozluzni cudnie!Piwo po obiedzie:Nigdy nie zawiedzie!O wieczornej porze:Martwemu pomoże!Piwo po nocy:Bastion do pomocy!Piwo na co dzień:Jesteś tego godzien!Piwo w każdy czas:Uraduje nas!Piwo tuż nad grobem:%7łebyś nie był snobem!Piwo miast dziewczyny:To nie byle szczyny!Piwo nie zawiedzie:W bogactwie i w biedzie!Piwo moi mili,Obyśmy wciąż pili!- A gdzie muzyka? Brakuje muzyki - zauważa jedna z dziewcząt.- Dzisiaj będzie tylko a capella.Nasi sąsiedzi zdążyli się do nas uprze-dzić - tłumaczy skwapliwie Bill, sięgając jednak po gitarę.- Ostatnio byłotu tak głośno.- Dziś też.Chyba się wściekną!- Jutro się stąd wynosimy.Mówiłem kiedyś Wiliamowi, że będzie tę-sknił za tą budą, ale nie myślałem, że ja również.- Wiliam! Nie żeń się! - piszczy błagalnie Susie, niedoszła adeptkarzezbiarstwa, którą usunęli ze wszystkich szkół artystycznych w Londynie iokolicy za nazbyt wesoły tryb życia.- Ja się zabiję!81 - Hej, mała, jeszcze nie raz się zabawimy!- A młoda Sinclairówna?- Niech spada na drzewo albo się przyłączy.Walenie do drzwi i uporczywy, ciągły dzwonek przerywają tę idyllę.Nakrótką chwilę wszystko ucicha.- Wiliam.? - Słyszy głos swej matki.Otwiera gwałtownie.Pani Barlow, we własnej osobie i kapeluszu z wo-alką.- Myślałam, że.może jesteś sam w ten wieczór.- Wejdz.- Zakłopotany Wiliam ogląda się za siebie na wesołe, choćnieco skonfundowane towarzystwo.Przesuwa nogą jakieś sprzęty, słychaćcharakterystyczny odgłos przesuwających się po podłodze pustych butelek.Pani Barlow wycofuje się z godnością, ale bez urazy.- Właściwie, mogłam się domyślić.To nietakt z mojej strony.- Chyba przesadzasz.- Odprowadz mnie do taksówki, o ile.będziesz w stanie zejść po tylustopniach, a potem tu wrócić.Wiliam kiwa na swych gości, a potem wychodzi wraz z matką.- Winda się stale psuje.- tłumaczy.- Chciałam zobaczyć, jak mieszkasz.- Przecież pokazywałem ci dom na Docklands.Tutaj jest burdel, tojest.Jutro się stąd wynoszę.Właściwie możecie razem z ojcem nocowaćw moim domu.- W hotelu wygodniej.Mark też się tam zatrzymał.Jest teraz z ojcem.- Jak on się czuje?- Myśli, że przyjechał na manewry.- Czy jesteś pewna, że powinien uczestniczyć w jutrzejszej hecy?- Hecy? - Pani Barlow na moment traci panowanie, ale tylko na mo-ment.- To twój ojciec.I twój ślub.- Niestety.- wyrywa się Wiliamowi.82 Oboje patrzą na siebie, nie wiedząc co dalej.Pani Barlow spogląda nasyna w rozchełstanej koszuli i dżinsach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed