[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powinien był zorientować się w mgnieniuoka! Jak mógł stracić nad sobą kontrolę? Prawie zabił niewinnądziewczynę! Madison próbowała odpełznąć jak najdalej, za bardzo się bała, żebywstać czy odwrócić się plecami do swojego niedawnego napastnika.Mocno zaciskała oczy, ewidentnie w szoku, nie była nawet w staniewołać o pomoc.Winter, wciąż zapłakana, objęła Rhysa ramionami.Nie była pewna,czy winić go za to, co się stało, czy pocieszać.- Win, uciekaj! - krzyknęła Madison zduszonym głosem.Wpatrywałasię w Winter, która powoli podnosiła się z ziemi,przenosząc nerwowo wzrok z chłopaka na przyjaciółkę.Wyciągnęłaprzed siebie ręce uspokajającym gestem, jakby chciała zapewnić ją, że niema złych zamiarów.Podeszła do przyjaciółki chwiejnym krokiem.Nagle dotarło do niej, że Winter wiedziała.Na jej twarz wypłynęłoprzerażenie.Siły do niej powróciły, zerwała się na nogi.- Kto to jest? Czym to jest? - zapytała łamiącym się głosem.Wiedziaładoskonale, co się stało, ale jej umysł nie chciał tegozaakceptować.Czuła, że jeśli dopuści do siebie tę myśl, zwariuje.Broniła się, nie chciała wiedzieć, czym była bestia, która właśnie jązaatakowała.-Nie wierzę.Winter zbliżyła się do niej o kolejny krok.- Madison, pozwól mi wyjaśnić - prosiła - on nie chciał cięskrzywdzić.- Win, czym on jest?Winter wyciągnęła rękę w kierunku przyjaciółki, ale tają odtrąciła.- Odpowiedz! Winter drżała.- Jest wampirem.Zmiech, którym wybuchła Madison, nie zabrzmiał wcale naturalnie.Zaczynały puszczać jej nerwy.- %7łartujesz?Winter patrzyła jej prosto w oczy.- Nie chciał cię skrzywdzić - powtórzyła, potrząsając głową. Spróbowała kolejny raz jej dotknąć, ale Madison odwróciła się iwybiegła.Winter prawdopodobnie pobiegłaby za nią, ale właśnie nadeszływampiry z Zakonu. 71Przemyslowy budynek wyglądał tak niepozornie, że z całąpewnością żaden przechodzień nie zaszczyciłby go powtórnymspojrzeniem.Kiedy przed bramę wjazdową podjechała czarna limuzyna,wszystkie kamery natychmiast skierowały na nią swoje czujne oczy.Samochód wyglądał na drogi i trochę nie na miejscu w takiej okolicy.Szofer opuścił szybę i zapowiedział swojego pasażera, podając jegonazwisko ukrytym przy wjezdzie mikrofonom.Brama rozsunęła się zcichym szumem, ukazując ascetyczny, betonowy dziedziniec.Auto zatrzymało się pod głównym wejściem, z którego wyszło dwóchmężczyzn postawnej budowy, ubranych w identyczne ciemne garnitury.Pasażer limuzyny wysiadł i skierował się w stronę budynku.Ochroniarzeszli krok za nim.Był wysokim mężczyzną w średnim wieku, o surowychrysach twarzy i twardym spojrzeniu.Chodził sztywnym, niemalwojskowym krokiem.Gdy tylko przekroczył próg, natychmiast podeszła do niego eleganckoubrana kobieta.Miała na sobie dopasowaną garsonkę i stylowe buty naniskim obcasie.- Witam pana, panie Fennah - powiedziała Susan Bray.Aeron Fennah, Pater Familii, odpowiedział jej przelotnym skinieniemgłowy. ***Drzwi oczywiście były zamknięte.Winter miała ochotę krzyczeć ze złości.Zamknęli ją w tym pokoju bezsłowa wyjaśnienia, samą.Siedziała tu już od wielu godzin.Przewożąc ją wampiry zawiązały jej oczy, nie wiedziała, czy jestwciąż w Londynie, czy może gdzieś dalej ją wywiezli.Przypuszczała, żeRhysa trzymają w tym samym budynku, że oboje wyczekują tu swojegoprzeznaczenia.Miała jedynie nadzieję, że Madison jest bezpieczna, że jej niezauważyli.***Iago Rhoser wszedł do budynku przez nikogo niezatrzymywany.Egzekutorowi Rady nie zastępuje się drogi.Wiedział, że Aeron Fennah już tam był, wiedział, że ryzyko byłoogromne.Jednak gdyby udało mu się zrealizować swój plan, gra byłabywarta świeczki.Budynek, położony na dalekich peryferiach Londynu, nazywaliWięzieniem.Egzekutor spędzał tam dużo czasu, właściwie mógł śmiałonazwać to miejsce swoim drugim domem.Przemierzając pewnymkrokiem dobrze znane mu korytarze, skierował się do skrzydłamieszczącego stare magazyny.Nie miał wątpliwości, że znajdzie tamWinter Starr.Zatrzymał się przed pierwszymi drzwiami po prawej i rozejrzał,upewniając się, że w pobliżu nie ma nikogo obcego.Wyjął z kieszeniduplikat klucza.Winter podskoczyła ze strachu, słysząc zgrzyt otwieranego zamka.Przez chwilę rozważała, czy ma szansę się schować, niestety jedynymwyposażeniem tymczasowej celi był materac rzucony na podłogę.Drzwiotworzyły się i jej oczom ukazał się mężczyzna z blizną na twarzy. Egzekutor.Pomimo strachu, który odczuwała, jej oczy zalśniły nienawiścią.Stałanaprzeciwko niego, opierając się plecami o ścianę i mierzyła gorozpalonym wzrokiem.Po chwili milczenia Iago Rhoser ruszył w jej kierunku.W rękutrzymał sznur.Winter chciała mu umknąć, odsunąć się, ale nogiodmawiały jej posłuszeństwa.- Obróć się - warknął mężczyzna - mamy mało czasu.Podniósłpowróz, żeby związać jej ręce.Dziewczyna rozglądałasię, desperacko szukając jakiejkolwiek szansy ucieczki.- Obróć się! - powtórzył.Nie mogła się ruszyć.Egzekutor brutalnie chwycił jej dłoń i wtedy cośwyzwoliło w niej energię.Rzuciła się w bok, jednocześnie odpychającmężczyznę z całych sił.Prawie jej się udało, zachwiał się na nogach.Gdyby tylko mogła krzyknąć.gardło miała ściśnięte, brakowało jejtchu.Uścisk wokół jej nadgarstka nie zelżał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed