[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie masz tu nic do gadania.Wasze konie są całe i zdrowe,możecie tedy je sobie wziąć. Jesteś w wielkim niebezpieczeństwie  dodał Hogni tak cicho,jak się dało. Jesteście mymi wasalami? Tak, panie. To zachowujcie się, jak na nich przystało  przynieście mimiodu i zamilknijcie. Panie, musimy z tobą porozmawiać.Hogni złapał go za ramię.Wali posłał mu gniewne spojrzenie. Ważysz się tknąć swego księcia? Trzeba ci opuścić to miejsce, panie.I to prędko. A to czemu? Jest przeklęte.Na tych ludzi niebawem spadnie nieszczęście. Niby jakie? Słyszeliśmy jeno, co ludzie szepcą.Niektórzy prawią, że tobędzie mór, inni, że nadchodzą Danowie.Tak czy owak twa matkachce, żeby cię tu nie było jeszcze przed pełnią. To już jutro. Wali się uśmiechnął. Cóż, matka możepoczekać.Macie wybór: zostaniecie i podzielicie los, który mniespotka, albo wrócicie do mego ojca i zapląsacie na szubienicy hołubcamartwego pana, o ile opanuje on gniew na tyle długo, by zdążyć wasobwiesić.Osobiście uważam, że tu macie większe szanse na przeżycie.Hogni i Orri dumnie stanęli na baczność. Myśmy woje i śmierć nam niestraszna. No to dajcie dobry przykład.Zostańcie do pełni, a potem z radością potowarzyszę wam w drodze powrotnej na dwór mego ojca.Możecie się rozejść.Obaj wasale odeszli, zmitygowani tyleż odmową, ilemetamorfozą Waliego.Nie był już tym, kim wcześniej się zdawał hulajduszą, co się miecza wystrzegał jak trędowatego  terazzachowywał się z godnością właściwą synowi Authuna Białego Wilka.Wali patrzył, jak odchodzą.Rygirowie zaczynali świętować.Wepchnęli mu do ręki róg z miodem pitnym.Wypił duszkiem.Cośbyło na rzeczy, jednak nie wiedział, co.Tak czy owak, jego matka niekierowałaby się byle pogłoską.Co było najbardziej prawdopodobne?Mór? Temu nie mógł zapobiec.Yrsa pewnie mogłaby to zobaczyć wwizji zesłanej przez czarownice, atoli żywiła powszechnie znanąniechęć do magii.Co jeszcze? Upomniał się, by myśleć logicznie.Whali słychać było dzwięk fujarki; Jokull Skald śpiewał właśnie pieśń nacześć Waliego.Jedyną ewentualnością, wobec której mógł cośporadzić, był najazd.Jeśli właśnie to ich czekało, tym bardziej powinienzostać, by bronić ludzi, wśród których się wychował.Wali spojrzał na mały port położony w dole.Pusty, nie liczącgarstki łodzi rybackich.Widłobrody zabrał ze sobą trzy drakkary, awszystkie knary wypłynęły na wyprawy handlowe.Wygląda na to, żewybrałem sobie najmniej odpowiedni czas na chwałę, pomyślał zprzekąsem.Zciągnął wilkoluda z konia i przywiązał go do brzozy opodalhali Widłobrodego.Donośnym głosem obwołał tego człowieka swychwięzniem, ostrzegając, że nie może mu się stać żadna krzywda, pókiWidłobrody go nie zobaczy.Zaproponowano mu więcej miodu.Nieoponował.Wtem pojawiła się Adisla, zbiegając ze wzgórza z jegoimieniem na ustach.Zmiała się, niemal skakała z radości.Wali mógłjeno wziąć się pod boki, wybuchając dzikim śmiechem, jak ktoś, ktopochylił się, by zawiązać but, i poczuł, że właśnie w tej chwili nadgłową śmignął mu kamień.Padła mu w objęcia, przytuliła, a gdy do niego przywarła, on jąpocałował. Muszę przyznać  odezwała się  iż nie robiłam sobiewielkich nadziei, że powrócisz. A widzisz, ja też nie.Pokrewne z nas dusze, ani chybi.Znów się zaśmiała, jednak gdy na nią spojrzał, zauważył, że po policzkach ciekną jej łzy. Jak ci się to udało? A żebym to ja wiedział! Zobaczymy, co wymyślą skaldowie.Zamiaruję twierdzić, że wyzwałem go do rywalizacji w trzechkonkurencjach, w jedzeniu, w piciu i w walce, i upiłem go takskutecznie, że zdołałem go skrępować.Dobre, nie sądzisz? I tak powiedzą, żeś z nim walczył. Cóż, niechaj i tak będzie.Kto wie, może naprawdę tak było?Dla ciebie zmierzyłbym się nawet z dwudziestką wilków. Jeno dwudziestką?  droczyła się Adisla. Musi być jakaś granica  rzeki Wali  a moją jest właśniedwudziestka.Jeden więcej, a miałabyś mnie z głowy.%7łarty i przekomarzanie nie były dla nich pierwszyzną, atoliteraz było w nich coś więcej, jakiś głębszy podtekst.Wali czuł, że tylkoz Adislą zdoła wieść dalsze życie, jeno z nią wiązał swą przyszłość.Musiał powiedzieć jej, co ich łączy od chwili, gdy się zobaczyli, aczego żadne nie zdołało dotąd wyrazić słowami. Kocham cię  rzekł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed