[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasamiwieczorem zabierał ją do teatru albo na zarzuelę lub do kina,ale nie przesadzał z galanterią.Chociaż Jaume absolutnie niepociągał jej fizycznie, zaczęła myśleć, że życie z nim mogłoby płynąć spokojnie, jak rzeka bez wirów.Była niezdolna dofizycznych uniesień i jedyne, co mogła mu dać, to przyjazń,więc - licząc, że on się tym zadowoli - powiedziała:  tak".Benjamin Urdaneta i Soledad Mallarino, kiedy się o tymdowiedzieli, nie posiadali się z radości.Zapominając o ograniczeniach, zaczęli planować ślub ze wszystkimi szykanami.Wykorzystali swoje najbardziej wpływowe kontakty, aby udzie-370 lał go sam kardynał z orszakiem zaprzyjaznionych z rodzinąksięży.Benjamin odzyskał na tę okazję utraconą energię.Znowuwróci do socjety i zafunduje im największą fetę, jaką w życiuwidzieli, gdyż nie będzie oszczędzał na niczym.Związek małżeński zostanie zawarty w prymasowskiej katedrze Bogoty, jak to sobie wymarzył.Zrobi, co tylko w jegomocy, żeby ta ceremonia stała się prawdziwym wydarzeniemtowarzyskim; zaprosi całą śmietankę stolicy.nawet prezydentarepubliki.Wynajmie najświetniejszy chór i najznakomitszą orkiestrę, tak by na ten wieczór kościół zmienił się w raj z niebiańskimi pieniami.Zetnie kwiaty z całego płaskowyżu i usypiez nich dywan tak, by córka nie dotknęła bezpośrednio nogą ziemi.Ci, którzy po jego nieszczęściu odwracali od niego głowę,znowu będą traktować go z podziwem i szacunkiem.Tak spektakularny ślub odbije się głośnych echem w kronikach towarzyskich wszystkich pism; nawet  Cromos" opublikuje specjalnyreportaż z tego wydarzenia ze zdjęciami na całą stronę.Wykwintny bankiet weselny zostanie wydany w salonachhotelu Granada, a do tańca będzie przygrywać nie jedna, aletrzy najmodniejsze orkiestry.W tym czasie, kiedy Soledad urządzała niekończące się herbatki na pożegnanie panieńskiego stanu i przygotowywała siędo zamążpójścia, przymierzając suknię ślubną, Joan Dolgut jużbył żonaty.Jak tylko dowiedział się, że Soledad szukała go w Barcelonie,przez parę miesięcy pisał do niej listy, dając upust swoim najbardziej namiętnym uczuciom, i wysyłał je na adres, który znałna pamięć.Chociaż wątpił, czy do niej dotrą, gdyż teraz jużmiał pewność, że były przejmowane przez ojca, chciał zostawićświadectwo, jak bardzo ją kochał.Znowu przeżywał katusze i żeby nie umrzeć z miłości, postanowił pozwolić się kochać przez Trini.Wzięli ślub w zakrystii kościoła San Cucufate na ulicy Prince-sa, z dwoma milczącymi świadkami i bez podróży poślubnej.Pensja im na to nie pozwalała.371 Z ciężkim sercem musiał zrezygnować z pracy pianisty, gdyżz tych pieniędzy nie utrzymałby rodziny.Nie chciał, żeby jegożona nadal myła cudze podłogi, i potrzebował mieszkania, abymieć dach nad głową.W końcu dostał pracę w stolarni na ulicy Pallars, wprawdzieprzy pianinach, ale tylko robił do nich drewniane obudowy.Jego życie stało się bezbarwne i rutynowe.Tylko wesołośćTrini sprawiała, że nagle przypominał sobie, iż jeszcze żyje.Zamienił się w milczka i w dzielnicy dziwiono się, że tak ponętnadziewczyna jak Trini może żyć z takim ponurakiem.Wciąż chodził na falochron, nieustannie wracając do tego,co mu się ulotniło z życia.Czasami żałował, że nie rzucił się domorza tamtego wieczoru, kiedy był bliski takiego kroku.W niczym nie widział sensu.Po stracie matki, ojca i Soledad terazmusiał pożegnać się z fortepianem.Nic gorszego nie mogło gospotkać.Czuł, że zdradzał miłość Trini, bo nie potrafił jej kochać tak,jak na to zasługiwała, z całym impetem swojej młodości.A najgorsze, że ona to wyczuwała.Ciągle pytała, czy nie jest dla niego atrakcyjna, czy dlatego nie chce się z nią kochać, że nie chcemieć dzieci, a czy to, a czy tamto.Wobec tylu pytań wolałuciekać z domu.W dalszym ciągu komponował sonaty, wszystkie bardzo melancholijne, i chociaż je pisał, nigdy ich nie grał.Sądził, że jeśliby wrócił do fortepianu, tym bardziej nie mógłby zapomniećSoledad.Ta miłość wciąż była jego tajemnicą i nie miał zamiaruzdradzać jej nigdy swojej żonie, głównie dlatego, że nie chciałjej ranić.Czuł do niej ogromną wdzięczność, gdyż widział, jakbardzo stara się dać mu szczęście.Rozpieszczała go, gotując mujego ulubione dania, nastawiała mu muzykę, czesała go, czasemopiekowała się nim jak dzieckiem.Wszystko po to, żebywskrzesić mu duszę; na próżno.Popołudnie 7 maja 1950 roku Joan Dolgut zapamięta nazawsze.Stał przed falochronem ze swoim zeszytem nutowym,kiedy huraganowy wiatr uderzył go w twarz i przewrócił na ziemię.Morze było wzburzone jak nigdy i wydzielało różaną woń.372 Od lat już nie czuł tego zapachu.Takich zmian w powietrzu doświadczał tylko przy Soledad.Ale tym razem bryza niosła z głębiny również inny zapach, który mieszał się z tamtym: wstrętnyodór śmierci [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed