[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Masz swoją Srebrną Gwiazdę, pospołu z czteremaPurpurowymi Sercami przyznanymi pewnemu dzielnemu sierżantowi.Czujesz to Ethan?Cztery Purpurowe Serca.Dostajesz pierwsze, jesteś szczęściarzem, przy drugim masz wielkieszanse na wykitowanie.Trzecie zazwyczaj dostaje się pośmiertnie.A tobie dali od razucztery.Następnym razem, gdy zaczną do ciebie strzelać, padnij chociaż na ziemię.- Vicwyszła, pozwalając, by zasłona wisząca obok łóżka Starka opadła z wolna; pofałdowanamateria niechętnie poddawała się słabemu księżycowemu ciążeniu.Ethan leżał w kompletnejciszy, przyglądając się niebu wymalowanemu na chropawym suficie.Nieco pózniej wpadł do niego Sanchez.Skinął głową na powitanie, a kąciki jego ustzadrgały nerwowo w parodii uśmiechu, gdy pytał:- Wszystko w porządku?- Zgodnie z oczekiwaniami.Skwitował słowa Starka kolejnym skinieniem głowy.- Twoja drużyna też jest cała i bezpieczna.Gomez trzyma ją twardą ręką.Dorobiłeśsię dobrego kaprala.- Wiem.- Ethan próbował wyciągnąć rękę, ale musiał z tego zrezygnować, czującprotest obolałego ciała.- Dzięki, że zająłeś się nimi, Sanchez. - Tyle przynajmniej mogłem dla ciebie zrobić.- Sanchez odwrócił się, by wyjść, alezatrzymał się w pół kroku.- Dzięki za ocalenie chłopaków.- Nie ma sprawy.Stark nie był pewien, czy jego kolega opuszcza izolatkę, uśmiechając się jak przywejściu.Niewiele osób odwiedzało go przez kolejne dni, a potem tygodnie rekonwalescencji.Nawet przy wsparciu najnowocześniejszej techniki ludzkie ciało wymagało czasu, byzaleczyć rany będące efektem stosowania najdoskonalszych rodzajów broni.Stark zdawałsobie sprawę, że na oddział szpitalny mieli wstęp wyłącznie oficerowie i niektórzy znajstarszych stopniem podoficerów, a Sanchez i Vic musieli poświęcać sporo czasu własnymoddziałom, ponieważ wojna trwała i zdawała się nie mieć końca.Któregoś dnia jednakzobaczył przy swoim łóżku gości, których pojawienie się wywołało jego spore zakłopotanie, anawet lekki niepokój.Pierwszy do sali wkroczył człowiek z szerokimi epoletami, na których pyszniły sięorły pułkownika.Obrzucił Starka spojrzeniem pełnym dezaprobaty, potem podniósł kołdrę,by przyjrzeć się opatrunkom.- Nie możecie leżeć prościej? - zapytał.- Nie, sir.Pułkownikowi było chyba obojętne, jaka padnie odpowiedz.Postukał w gips w kilkumiejscach i rzucił jeszcze:- Postarajcie się, na litość boską, wyglądać jak prawdziwy wojskowy.Stark nie skrzywił się, nie otworzył też ust, aczkolwiek wymagało to od niego sporotrudu.Nadal zastanawiał się nad wystarczająco ciętą odpowiedzią, gdy zasłona znówpowędrowała w górę i obok łóżka pojawił się kolejny pułkownik w asyście gromadkicywilów obojga płci.No nie.Cywilbandę mi tu ściągnęli.O co im, u licha, biega?- To jest Stark - przedstawił go pierwszy z pułkowników, nie kryjąc rezerwy w głosie.- To jest sierżant Stark, sir - poprawił go równie ciepłym tonem Ethan.- Sierżant Stark - wychrypiał oficer, rzucając leżącemu spojrzenie sugerujące, żekrnąbrny żołnierz poniesie konsekwencje.Ethan nie spuścił jednak wzroku i to pułkownikpoddał się w tej rundzie pierwszy.Po tym krótkim wprowadzeniu zapanowała niezręczna cisza.Stark wciąż zachodził wgłowę, czego ci ludzie mogą chcieć.- Został pan ranny podczas bitwy? - zapytał w końcu jeden z cywilów.Ethan przeniósł wzrok na drugiego trepa, a ten skin głową na znak, że można odpowiedzieć, aczkolwiek w jego oczach dało się wyczytać, że nie znosi rannego jeszczebardziej niż jego kolega.- Zgadza się.Kobieta w spódnicy i żakiecie podeszła bliżej, pochyliła się nawet nad łóżkiem.Starknie miał nic przeciw temu, jako że babka była całkiem do rzeczy, a on także mógł się jej terazlepiej przyjrzeć.- Musiał pan bardzo cierpieć - stwierdziła w końcu.- Owszem.- Ethan nie miał w zwyczaju rozmawiać z obcymi o swoichdolegliwościach, a przy cywilbandzie zrobił się bardziej małomówny niż zazwyczaj.Kobieta przeniosła strapiony wzrok na tabliczkę w nogach łóżka, na której byłwyświetlany stan pacjenta.- Ale wydobrzeje pan? Wszystkie rany się zagoją?- Tak mi mówiono.Kobieta przygryzła wargę, potem spojrzała niepewnie na pozostałych cywilów.Jedenz nich, mężczyzna w wieku Starka, zapytał:- Czy może nam pan opowiedzieć, jak do tego doszło?Drugi z pułkowników odezwał się szorstkim tonem, spoglądając gdzieś w bok, jakbychciał podkreślić, że nie ma zamiaru brać udziału w tej rozmowie.- Sierżant Stark prowadził akcję opózniającą ruchy wroga, podczas gdy jego plutonzmierzał w kierunku amerykańskich linii obrony po zakończonej sukcesem misji zniszczeniaobiektu przemysłowego należącego do wroga.Cywilbanda spoglądała po sobie, jakby pułkownik przemówił w obcym im języku, aEthan zwalczył kolejną pokusę, by dogryzć swojemu przełożonemu.Zmierzał w kierunku.? Dlaczego boicie się powiedzieć: Wycofywał? Nagle przedoczami znów miał obraz pocisków roztrzaskujących się o skały wokół stanowiska, na którymstarał się zatrzymać wroga.I dlaczego ten dupek dekujący się na tyłach mówi o naszejoperacji w taki sposób, jakby chciał umniejszyć jej znaczenie? Stark wzruszyłby ramionami,gdyby nie gips pokrywający większość jego ciała.- Robiłem, co mi kazano.Przecież widzieliście to podczas transmisji.Cywilbanda wyglądała na mocno zaskoczoną.- Nie oglądamy wojskowych kanałów - wyjaśniła kobieta, która zagadnęła Ethanapierwsza.- Tutaj ich nie transmitują.- Nie? - Zaskoczony Stark spojrzał na obu pułkowników, szukając u nichpotwierdzenia tej informacji. - Ze względów bezpieczeństwa - rzucił jeden z nich.- Nie chcemy ryzykowaćprzejęcia sygnału przez jednostki wroga, gdyż to zagrażałoby relacjonowanym operacjom [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed