[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oznaczało to dla księcia Repninaoczywistą niełaskę.Wyjeżdżał, aby już nigdy nie powrócić,umarł bowiem w Czechach ze zmartwienia.To właśnieksiężniczka Gagarin, moja dama dworu, pierwsza mi to po-wiedziała, choć wszystkim zabroniono przekazywania namnajbłahszych wiadomości o tym.co dzieje się w mieście ina dworze.Widać z tego, co warte są takie zakazy, którychścisłego zachowania wymóc nie sposób, ponieważ zawszeznajdzie się aż nadto tych, co je złamią.Wszyscy, którzynas otaczali, nawet najbliżsi krewni Czogłokowów, staralisię osłabić rygor tego szczególnego politycznego więzienia,w którym usiłowano nas trzymać.Nie było nikogo,włączając rodzonego brata pani Czogłokow, hrabiego Hen-drikowa108, kto by mi stale nie dostarczał potrzebnych i uży-tecznych wiadomości; inni też przekazywali mi je za jegopośrednictwem, czynił to bowiem zawsze z prostotąodważnego i szlachetnego człowieka, wyśmiewając głupotęi pospolitość swej siostry i szwagra, i to w sposób taki, żepozyskiwał sobie powszechną przychylność i pełnezaufanie, nigdy bowiem nikogo nie zdradził ani siękomukolwiek sprzeniewierzył.Był to człowiek prawy, choćograniczony, mocnego, wyzbytego złośliwości charakteru,ale bez wychowania i żadnej wiedzy.107dla wsparcia Jej Cesarsko-Królewskiej Mości Marii Teresy  w czasieaustriackiej wojny sukcesyjnej (1740 1748), w 1748 r.108Hendrikow Iwan Simonowicz (1712 1784), hrabia, generał. W tym poście, pewnego dnia około południa, wyszłam dopokoju, gdzie siedzieli nasi kawalerowie i nasze damy.Czogłokowowie jeszcze się nie pojawili.Gawędząc z tym,to z owym podeszłam do drzwi, przy których stałszambelan Uszyn Zaczął on półgłosem rozmowę o nudzienaszego życia, dodając, że jesteśmy na domiar oczernianiprzed cesarzową.Kilka dni temu, mówił.Jej CesarskaMość powiedziała przy stole, że jestem straszliwiezadłużona, że wszystko, co robię, nosi na sobie znamięgłupoty, a choć mam się za bardzo mądrą, nikt prócz mnietak nie myśli, ze nie zwiodę nikogo, ponieważ mojaniezwykła głupota jest wszystkim znana i że z tejprzyczyny należy pilniej zważać na to, co czynię ja, niż coczym wielki książę; tu ze łzami w oczach dodał, że mówimi to na polecenie cesarzowej, prosił mnie jednak, abymnie dawała poznać po sobie, że wiem o takimrozporządzeniu.Odpowiedziałam mu, że co się tyczy mojejgłupoty, nie może mi to być poczytane za winę, gdyż każdyjest taki, jakim go dobry Pan Bóg stworzył, co zaś do mychdługów, to mc w tym dziwnego, ponieważ dostaję na utrzy-manie 30 tysięcy rubli, a tymczasem mateczka wyjeżdżająckazała mi zapłacić za siebie 6 tysięcy, ponadto hrabina Ru-miancew wciągała mnie w tysiące wydatków, któreuważała za konieczne, że sama pani Czogłokow kosztowałamnie tego roku 17 tysięcy rubli, które przegrywałam do niejgrając z nią całymi dniami w karty  sam zaś powinienwiedzieć, jak ostro oni grają, że może przekazać tęodpowiedz tym, co go wysłali, i ze wielce to dla mnieprzykre dowiadywać się.iż jestem oczerniana przed JejCesarską Mością.dla której zawsze żywiłam tylkoszacunek, posłuszeństwo i zaufanie, im zaś dłużej będęobserwowana, tym bardziej się to uwidoczni.Obiecałammu dotrzymać tajemnicy, o co prosił, i dotrzymałam jej.Nie wiem, czy przekazał, co mu poleciłam, sądzę jednak, żeuczynił to, choć nie było już o tym więcej mowy, mnie zaśbyło niezbyt zręcznie wracać do tej sprawy.W ostatnim tygodniu postu zachorowałam na odrę.NaWielkanoc jeszcze nie wyszłam, a komunię przyjęłam wsobotę w swoim pokoju.Podczas tej choroby pani Czogło- kow, choć była brzemienna i miała niedługo zlegnąć, nieopuszczała mnie prawie wcale i starała się mnie rozerwać.Miałam wtedy małą kałmucką dziewczynkę, którą bardzolubiłam.To dziecko zaraziło się ode mnie odrą.PoWielkiejnocy przenieśliśmy się do Pałacu Letniego, astamtąd w końcu maja na święto Wniebowstąpieniapojechaliśmy do hrabiego Razumowskiego do Gostilic.Cesarzowa na 25 tegoż miesiąca zaprosiła tam ambasadoradworu cesarskiego barona Breitlacka, udającego się doWiednia.Spędził on w Gostilicach wieczór i wieczerzał zcesarzową.Kolacja przeciągnęła się za pomoc i kiedypowróciliśmy do domku, w którym zostaliśmypomieszczeni, słońce już wzeszło.Ten drewniany domekpołożony był na niedużym wzniesieniu koło górkisankowej.Jego położenie spodobało się nam w zimie,kiedy byliśmy w Gostilicach na imieninach wielkiegołowczego, który teraz, chcąc sprawić nam przyjemność,tam nas właśnie pomieścił.Domek był piętrowy Górnepiętro składało się ze schodów, salonu i trzech pokojów,spaliśmy w jednym, drugi służył za gotowalnię wielkiemuksięciu, trzeci zaś zajęła pani Kruse.Na dole pomieścili sięCzogłokowie, moje damy dworu i moje pokojowe.Gdypowróciliśmy z kolacji, wszyscy ułożyli się do snu.Okołoszóstej rano przyjechał z Oranienbaumu pewien sierżantgwardii nazwiskiem Lewaszow, aby omówić zCzogłokowem sprawę budynków, które tam wznoszono.Zastawszy dom pogrążony we śnie usiadł koło wartownikai nagle posłyszał jakiś trzask, który wydał mu siępodejrzany.Wartownik powiedział mu, że odkąd objąłwartę, trzask ten powtarzał się już kilkakroć.Lewaszowwstał, aby obejrzeć dom z zewnątrz.Zobaczył, ze od dołubudynku odpadały duże kamienne bryły.Natychmiast po-szedł obudzić Czogłokowa, powiedział mu, że fundamentdomu osiada i ze trzeba zarządzić, aby opuścili gowszyscy, którzy tam śpią.Czogłokow włożył szlafrok ipobiegł na górę, gdzie szklane drzwi zamknięte były naklucz tak, że musiał wyłamać zamki.Dotarłszy do pokoju,gdzie spaliśmy, ściągnął zasłonę, obudził nas i powiedział,abyśmy jak najszybciej wychodzili, ponieważ pod domemnie ma fundamentu. Wielki książę wyskoczył z łóżka, chwycił szlafrok i uciekł.Powiedziałam Czogłokowowi, że wyjdę za nim, więcodszedł.Gdy ubierałam się w pośpiechu, przypomniałamsobie o pani Kruse, śpiącej w sąsiednim pokoju.Poszłam jąobudzić spała bardzo głęboko, ledwie się jej dobudziłam i ztrudem wytłumaczyłam, ze trzeba opuścić dom Pomogłamjej ubrać się.Kiedy była gotowa, przeszłyśmy za prógdrzwi i znalazłyśmy się w salonie.Ledwieśmy tam weszły,rozległ się straszliwy łoskot podobny temu.jaki powodujespuszczany na wodę statek Upadłyśmy obie na podłogę.Wtej samej chwili jednak w drzwiach wiodących na schody iznajdujących się naprzeciw nas pojawił się Lewaszow.Podniósł mnie i wyniósł z pokoju Przypadkiem rzuciłamokiem na górkę sankową przedtem sięgała pierwszegopiętra, teraz zaś była od niego wyżej co najmniej na arszyn.Lewaszow dotarł ze mną do schodów, po których wszedł,ale schodów już nie było, bo się zawaliły.Kilku ludziweszło na górę po deskach i belkach.Lewaszow podałmnie stojącym najbliżej, ci następnym i w ten sposób,podawana z rąk do rąk, znalazłam się w sieni, skądwyniesiono mnie na łąkę.Ujrzałam tam wielkiego księciaw szlafroku.Znalazłam się poza domem i zaczęłamprzyglądać się temu, co działo się dookoła Widziałam, jakz domu wydostawali się okrwawieni ludzie, a także, jakniektórych wynoszono [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed