[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Oto nasz wysłannik ze swoim raportem - dobrotliwierzekł Bóg.- Przynosi nam wieści od żywych.Wieczność jest długa: wszystko w niej trwa na wiekiwieków.Ale też toczy się bardzo szybko: początek odrazu jest końcem.Ledwie Gabriel przystąpił do lekturyzwoju, na którym zapisane były nasze rozmowy - już jąskończył.Historia wszechświata w najdrobniejszychszczegółach - cóż to za nauczka dla pisarzy, guzd-rających się i tracących czas na błahostki! - była li tylkoznikomym punkcikiem w oczach Boga.Ja zaś byłemnajbardziej niedostrzegalną cząstką tego maleńkiegoogromu.336 Kiedy archanioł Gabriel skończył swój raport, kiedy jasam, wykończony, rzucony zostałem drżący i nagi do stópwieczności, zapadła głęboka cisza.Bóg westchnął.Bóg odchodziBóg przemówił:- Kochałem ludzi.I oni mnie kochali.Otaczałem ichopieką, kiedy byli słabi i nieliczni.Zaprowadziłem ich zarękę aż po sam próg historii.I oto stoją przede mnąnieprzebrane rzesze umarłych.I ludzie są potężni.Milionyich i miliony milionów panują na Ziemi i spoglądają pozajej granice.Ludzka miłość do mnie niejedno miała imię.Ludziekochali mnie w sposób najwymyślniej skomplikowanyi w prostocie serca i umysłu.W wielości oblicz i atrybutówi w najwyższej jedności.Budowali mi świątynie i zanosilido mnie modły.Opiewali moją mądrość, moją bezlitosnąsprawiedliwość i niesprawiedliwą litość, moją dobroć, mojąwszechmoc, moje bezzasadne kaprysy i moją wieczność.Kochali mnie bezgranicznie, dopóki świat pozostawał dlanich tajemniczy i magiczny.Tak jak przewidywałem, ich miłość znacznie osłabła,odkąd wkroczyli w mroczny blask drzewa poznania i kiedyzaczęło im się wydawać, że z każdym dniem odkrywającoraz więcej tajemnic wszechświata.Oddalili się ode mnie,który byłem im ojcem, i zaczęli żyć na własny rachunek.W czarnej niewdzięczności i zapominając o Wiekuistym.Wiedza i potęga uderzyły im do głowy.Zaślepiła ichpycha.Wyrzucili mnie ze swojego życia.Przez długi czas337 nocami pod gwiazdzistym niebem lub w chwilach zwąt-pienia ludzie zadawali sobie pytanie, co robią na tej ziemi,na którą zostali rzuceni.Obecnie to raczej ja zadaję sobiepytanie, co robię na tym świecie, który stworzyłem i którywymknął mi się spod kontroli.Czuję się zbędny.Niemiłasytuacja dla pierwszego lepszego, nieznośna i okrutna dlaWszechmogącego.Co ma począć Bóg, w którego ludzieprzestali wierzyć?Postanowiłem skończyć z czasem, ze wszechświatemi z ludzmi.Gabriel, mój archanioł, którego nieraz wysy-łałem z misją do moich stworzeń, błagał mnie, bymokazał im litość.Pozwoliłem więc, by po raz szósty udałsię do świata żywych.Szósty raz.Ostatni.Siódmegorazu już nie będzie.Anioł Gabriel nie zawita więcej naZiemię.Wylądował na chybił trafił - obawiam się, że nienajszczęśliwiej - w historii takiej, jaka jest.I nic z tego, comi opowiedział, nie zachęca mnie do kontynuowaniaeksperymentu, który od chwili, kiedy ludzie zaczęli myśleć,sprawia mi nieustannie zawód.Raport Gabriela nie jestczymś, co mogłoby mnie skłonić do zmiany stanowiska.Na te słowa Wszechmogącego przez zgromadzonychprzeszła fala poruszenia.Umarli z niepokojem zadawalisobie pytanie, co stanie się z ich życiem.Jeśli świat niebędzie zmierzał do pisanego mu od niepamiętnych czasówkońca - to w jakim kierunku potoczy się historia? Czasui tak pozostało jej już niewiele.Gwałtowna katastrofazamieniłaby ją w chaos.Michał zastygł nieruchomo jakkamienny posąg.Anioły płakały.Gabriel łkał bezgłośnie.Wstrzymałem oddech.Ta resztka krwi, jaką jeszcze w sobiemiałem, zastygła mi w żyłach.Przez wieczność poniósł sięgłuchy pomruk.Najwyższy wyciągnął rękę.338 - Możliwe, że ludzie - jako że uczyniłem ich wolnymi- już mnie nie kochają.Niemożliwe jednak, bym ja ichprzestał kochać.Bóg też miewa swoje słabostki.Bógczęsto płacze nad światem.Bogu wolno zapłakać nawetnad sobą samym.Ludzie zmagają się ze złem i ze światem.A ja? Czyżby wszystkim wydawało się, że moje życieusłane jest różami? Jak świat światem, czyli w gruncierzeczy od niedawna, cierpię istne katusze.Ludzie, żyjącyw czasie, udręczeni są przez zło, a ja, żyjący w wieczności,która dała początek światu, udręczony jestem na równiz nimi.Niosę na barkach swoją część ludzkiej niedoli i szaleńst-wa.Chciałem, żeby ludzie byli wolni, tymczasem ichwolność obraca się przeciwko mnie.Próbowałem temuprzeciwdziałać.Ostrzegałem ich przed nimi samymi.Przypominałem im o ich obowiązkach.Zsyłałem na nichrozliczne cuda i znaki ostrzegawcze.Wyśmiali mnie tylkoi zlekceważyli.Dla mnie i przypuszczam, że również dlawas wszystkich, stało się jasne, że ja i ludzie dłużej już niemożemy żyć razem, tak jak przez tyle czasu żyliśmy:w poszanowaniu i miłości.Nie chcę, żebyśmy żyli wewzajemnej nieufności i wrogości.W czasie kiedy Gabriel odbywał swoją ostatnią misję,która po raz pierwszy miała mi sprawić taki zawód, naokrągło roztrząsałem problem zła - tak jak w ciągu całejhistorii roztrząsały go tysiące uczonych i artystów.Ażnagle, znienacka zaświtało mi rozwiązanie.Pomysł, na który wpadłem w mojej niezmierzonejMądrości, nie jest jednym z tych genialnych pomysłów,jakie zdarzają się - nawet Wszechmogącemu - tylko razczy dwa razy na całą wieczność, jak na przykład wynale-zienie czasu czy pojawienie się w życiu myśli.Ale w ni-czym nie ustępuje potopowi, unieruchomieniu ręki Ab-339 rahama zamachującej się na gardło własnego syna czynumerowi ze wstrzymaniem biegu Słońca celem oddaniaprzysługi Jozuemu.Moja decyzja jest tak prosta, że sam się dziwię,iż dopiero teraz ją podejmuję.Dwojakie są jej zródła.Po pierwsze: byłoby dla mnie rozwiązaniem zbyt łatwymi dość nieeleganckiem, gdybym zniszczył - tylko dla-tego, że przestała mi się podobać - historię, za którąponoszę nie tyle może wyłączną, ile główną odpo-wiedzialność.Po drugie: jak przystało, darzę własnedzieci miłością tak wielką, że moim najżywszym ma-rzeniem jest oddać za nie życie.Konkluzja nasuwasię sama: zamiast kłaść kres ich panowaniu, skończęze swoim.W królestwie zmarłych zapadła cisza tak wielka, żesłychać było nawet lot aniołów.Bóg, niczym Achilles,wycofał się do swojego namiotu.Przekazywał swojąwładzę ludziom, którzy tak natarczywie się jej domagali.Opuszczał świat, który sam stworzył.Przenosił sięna wieś.Stłumione echo tej niezwykłej ceremonii musiało do-trzeć do ludzi, gdyż na różne tony zaczęli opiewaćśmierć Boga.Ludzie niesłusznie tak się przechwalają;nikt z żyjących w czasie nie jest na tyle potężny, bypozbyć się Boga.To Bóg sam zdecydował o swoimpoświęceniu.Ludzie odeszli od Boga; Bóg odchodził odludzi.W obliczu ich pychy usuwał się.Pozostawiał imteatr czasu.- No to jesteśmy już tylko starymi kościołami - szepnąłRafael do Michała głosem, w którym smutek mieszał sięz ironią.- A ty - rzekł Gabriel do Jerzego - jesteś już tylkolegendą walczącą z potworem napastującym księżniczkę.340 - To prawda - odparł Jerzy - przechodzimy na emery-turę poruczników nieobecności.I wszyscy czterej się roześmiali.Dławiły mnie łzy.Gabriel obrócił się do mnie.Byłnaprawdę przemiły.- Nie płacz - szepnął.- On wróci.- Tylko kiedy? - łkałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed