[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez wywarte na ścieżaj wrota jedna zadrugą wjeżdżały w nawy ciężarówki z piaskiem, kamieniem, cementem.W ogromnymwnętrzu echo powtarzało rozmowy robotników.Kierownik odbudowy, inżynier Marcin Bukowski, kazał przynieść drabinę i zeszliśmy wziejący wilgocią głęboki wykop, zajmujący przestrzeń całego niemal prezbiterium.Wszystkotu było wymiecione do gładka, ziemne krawędzie wyciągnięte pod kant.Po tym jednym bezobjaśnień łatwo było poznać, że kopali archeologowie spod znaku  millenium.W części dołu bliższej wielkiemu ołtarzowi widniały resztki muru.A po przeciwnej stronie166 wdzięczna podstawa kamiennej kolumny.Tak wyglądał skromny spadek po katedrzeromańskiej.Pozostałe jej kamienie posłużyły na fundamenty pózniejszej świątyni gotyckiej.W czerwcu 1951 roku w obecności przedstawiciela rządu nastąpiło uroczyste otwarciekatedry.Trochę wcześniej przyjechał z Krakowa główny witraż, a z muzeum - zawczasuprzygotowany - gotycki ołtarz z Lubinia Zląskiego.Katedra we Wrocławiu musiała być wcześnie odbudowana, jako dokument i symbol.I tonie tylko z tego względu, że chodzi o stolicę biskupstwa, które w roku 1000 założył BolesławChrobry, a więc o świadectwo polskiej historii miasta.Kamienne resztki w prostokątnej jamiepod prezbiterium są znacznie młodsze.Najstarszej świątyni Chrobrego nikt już chyba nigdynie odnajdzie.Może spłonęła, uległa celowemu zniszczeniu w czasie buntu pogańskiego.Amoże prościej.była drewniana, Fragmenty muru i podstawa kolumny to wiek XII.Dziełoówczesnego biskupa wrocławskiego Waltera, Belga z Malonne.Nie sami tylko Polacy utwierdzali i zdobili mury, zniszczone przez brunatną dzicz, z takimtrudem i kosztem obecnie odnowione.Chyba tylko notoryczny fałszerz historii zdoła tuprzeoczyć ogromną pracę ludzi naszej krwi.Ale jak każde niemal przez stulecia całetworzone dzieło sztuki, kościół ten nosi szlachetne piętno współpracy przedstawicieli różnychnarodów.Na liście jego dobroczyńców widnieją nazwiska Polaków, Niemców, Belgów,nawet Holendrów.W XII wieku zaczął Belg, Walter.Nawę i zakrystię wykańczał biskupNankier herbu Oksza, nieustraszony bojownik o polskość Zląska.Szczerby i rany zadaneprzez Szwedów leczył biskup Sebastian Rostock.Ambonę rzezbił Jan Jerzy Urbański, a tamnieco dalej jest płyta brązowa, twór słynnego Holendra, Adriaena de Vries.Zaraz po wojnie rzuciliśmy się na zabytki Ziem Odzyskanych z pasją, przypominającą potrosze gorliwość neofitów.Widzieliśmy przede wszystkim to, co świadczyło o ich polskości.Skrzętnie rachowaliśmy każdy kamień, który pamiętał dobę Piastów.Słuszna tendencja iwcale nie warto oponować przeciwko niej samej.Byle tylko strzec się przesady.Należy pilnie badać wszystko, co we Wrocławiu i gdzie indziej osiągnęli Polacy.Ale niepo to, aby na każdym tutejszym dziele sztuki położyć zachłanne łapy i warknąć: to nasze,tylko nasze, a wam wara.Punkt honoru był w tym, by dowieść, że wielkie europejskie dzieło kultury, zrujnowaneprzez wandalów, co umieścili w nim skład amunicji, w polskim ręku nie zniszczało, leczpodzwignęło się, pozbyło szpecących dodatków i odzyskało pełną wspaniałość.To właśniezostało dowiedzione.167 Kopano pod posadzką prezbiterium - wykryto fragmenty cenne wprawdzie, alestosunkowo pózne i wykonane ongi z polecenia nie Polaka, lecz Belga.Cały rozmach pracbadawczych i ogromne osiągnięcia wzbogacają wiedzę, ale zarazem i poczucie własnejwartości.Dowiadujemy się, od jak dawna i jak wydatnie plemię nasze, wespół z innymi,przyczynia się do pomnażania ogólnoludzkiej cywilizacji.W kilka miesięcy po zwiedzeniu wrocławskich, poznańskich i innych wykopalisk - a ściślew maju 1952 roku - przyszło mi wycofać cały maszynopis Zwitu.Zawczasu cośprzeczuwałem, powiedziałem raz Witoldowi Stanisławowi Balickiemu, który był wtedydyrektorem PIW:- Zobaczy pan, że nie zdążymy.Zanim się książka ukaże, oni znowu zaczną kopać i bardzomożliwe, że trumnę króla Popiela wykopią.Chłody i potworne przeciągi zimowe nie wypłoszyły ekipy poznańskiej z katedry.Kopanodalej.U końca nawy, całkiem już niedaleko od wrót kościoła, wyjrzał spod ziemi dziwny mur.Był niski, od wierzchu gładki, dobrze wyrównany i nosił na grzbiecie ślad po grubejkolumnie.Zciana ta nie była zatem ruiną.Od razu tak ją wybudowano.Mur, w stosunku do nawy poprzeczny, wychodził dość daleko na boki i tam załamywał siępod kątem prostym.Czyżby zatem oba jego prostopadłe ramiona biegły dalej po obu stronachdzisiejszej nawy w kierunku obecnego ołtarza? Sposób budowy wskazywał na wyraznepokrewieństwo z resztkami katedry Mieszka I, odkrytymi w 1946 roku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed