[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ontylko.- Nienawidzi mnie? Tak jak i twoja matka? - Przełknęła łzy,które wzbierały jej wgardle.-Wiesz co, Sydney? Mamjuż dośćciągłego udowadniania, że mam swoją wartość, tak twoimprzyjaciołom, jak twojej matce.i tobie.Teraz twoja kolej,%7łebyś udowodnił mi, że jesteś kimś.Jeśli chcesz mnie poślubić,musisz mi się oświadczyć.Dopóki tego nie zrobisz, będę uwa-żała, że niczego między nami nie ma.Rozumiesz? Niczego.- Nie mówisz tego poważnie - powiedział zachrypniętymgłosem.- Owszem, mówię poważnie.- Nie mogła już dłużej znieśćtej tortury.Azy napłynęły jej do oczu, ale nie chciała, żebySydney je widział.- Do widzenia, Sydneyu - powiedziałai ruszyła szybkodowyjścia.- Kit, zaczekaj.- zawołał za nią Sydney.- Pozwól jej odejść - wtrącił się zirytowany Napier.- Niemożesz dać jej tego, czegoona chce.Mógłbyjej todać, gdybywszyscyinni zostawili gowspoko-ju, pomyślała sobie Katherine, wychodząc z pomieszczenia.Czyzawszemusiał być jakiś świadekjej poniżenia?Najpierw Alec, a teraz ten potworny przyjaciel Sydneya.Minęła Napiera, modląc się, żeby przynajmniej nie rozpłakaćsię na jegooczach.- Lepiej ci będzie bez niego, wiesz o tym, panno Merivale- powiedział do niej zniżonymgłosemNapier.Zatrzymała się i odwróciła, chcąc spojrzeć prosto wtwarztriumfującegoNapiera.- Amożechciał panpowiedzieć, żejemubędzie lepiej bezemnie, lordzie Napier?Ale lordNapier wcale nie spoglądał na nią triumfująco.Wjegooczachdostrzegła współczucie.- Nie.Możepani i mniebyłobylepiej bezSydneya, alepanima innywybór.Ja nie mam.Tostwierdzenie byłotakdziwne, że nie potrafiła na niejanes+ifff78usolad-nacs 122odpowiedzieć.Zbierając resztki godności, odwróciła się i szyb-kimkrokiemruszyła korytarzem.Co za niedorzeczny człowiek! Oczywiście, że mógł sobiewybrać innegoprzyjaciela.Akogo niby miał na myśli, mówiąc,że Katherine ma inny wybór?Oczywiście Aleca.Ale Napier musiał chyba być szalony,żeby sądzić, że Alec może być jakimkolwiek wyborem.Sydneymoże nie był dla niej odpowiedni, ale Alec też nie.Chybaże chciała skończyć zrujnowana i samotna.Mógł sobie dosiadaćkonia jak zdobywca i z łatwością ją rozśmieszać, ale to niepowód, żeby od razu rzucać mu się wramiona.Papa wswoimczasie też był takimzawadiaką i proszę, dokąd zaprowadziłotomamę?Poza tym, Alec nie był nią zainteresowany tak, żeby byćskłonny ją poślubić.On pragnął jedynie  pogoni".Poczuła bolesną pustkę wewnątrz.Alec chciał tylkojąadoro-wać, a Sydney chciał od niej uciec.%7ładen z nich nie byłpoważnie zainteresowany małżeństwem, bez względu na to,jakie brednie wygadywał Alec, zalecając się do niej.Niech ich obu piekło pochłonie! Zatrzymała się przeddrzwiami, żeby wytrzeć łzy i poprawić czepek.Wystarczy, żeSydney najwyrazniej zamierzał odkładać ich ślub wnieskoń-czoność.Nie chciała, żeby Alec się o tymdowiedział.DziękiBogu, nadal miała wsobie resztkę godności.Wyszła na zewnątrz, gdzie Alec stał, trzymając konie.Wy-glądał na zdenerwowanego.I bardzo dobrze.Ona także byłazirytowana.Będą stanowili dla siebie wyśmienite towarzystwowdrodze powrotnej dodomu.- Długo tambyłaś - powiedział, pomagając jej wsiąść nakonia.- Musiała wywiązać się jakaś dyskusja.- Owszem.- Jeśli myślał, że będzie z nimo tymrozmawiała,tosię grubomyli.Spojrzał na nią spode łba.- Więc co zrobił twój drogi Sydney? Zganił cię za twójnieobyczajne zachowanie? Amoże uraczył cię kolejnymi bajeczkami na temat mojego rozpustnego prowadzenia się wszkole.janes+ifff78usolad-nacs 123Katherine rozzłościła się.- Jeśli naprawdę musisz wiedzieć, to pocałował mnie.- Gdyspojrzenie Aleca pociemniało, dodała: - Najwyrazniej twójplan zadziałał bez zarzutu.Dziękuję ci, mój lordzie.Jestemciniezmiernie wdzięczna.janes+ifff78usolad-nacs 124Rozdział 11Większość kobiet jest bardzo płocha i łatwo daje się zwieść.Ate, któretakieniesą, pozwalają się zdobywać, byniezauważe-nie zakuć cię wkajdany małżeństwa.Lepiej takich unikać.Anonim,  Sekrety sztuki uwodzenia".lecwpatrywał się wKatherine.Czytenidiota, Lovelace,Arzeczywiściejąpocałował? Aona muna topozwoliła?PotymjakAlec całował ją i pieścił jakkochanek?Ogarnęła gozłość.Gdybyprzeszłomuprzezmyśl, żeLove-lacesię na tozdobędzie, nigdyniezostawiłbyKatherinez nimsamej.Sama myśl otym, żeusta Lovelace'a dotknęłyjej warg,doprowadzała godoszaleństwa.Oznajmiwszymu tę zaskakującą informację, Katherine spię-ła konia do kłusu.Alec zaklął pod nosemi szybko wsiadł naswoją klacz.Parę chwil pózniej dogonił ją i przyjrzał się jejtwarzy, szukając na niej jakichś emocji.Jej ponura mina niecogouspokoiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed