[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem reporterem, nazywam się DavidPascal i pracuję w  Warchester Times.Ona też tam pracuje.Nazywa się Jenny Stamper.Niech pan zadzwoni na policję! Onipotwierdzą!- Tak, pamiętam cię - powiedział szynkarz wolno.- Dlamnie to jednak żadna różnica, gdzie pracujesz.Faktem jest, żechciałeś ukraść samochód.- Cholera!  wybuchnął Pascal - Pieprzę twój zasrany sa-mochód! To sprawa życia i śmierci! Właśnie wracamy z PenwardHall.Całe mnóstwo niebezpiecznych zwierząt wydostało się nawolność i co najmniej jedno z nich poluje poza posiadłościąPenwarda! Musimy ostrzec ludzi! I dlatego musimy dostać sięna policję!- Zwierzęta? Jakie zwierzęta? - zapytał właściciel pubu zpodejrzliwością.I dlaczego o tej porze byliście na cudzym tere-nie?- Nie mamy teraz czasu na tłumaczenia! - krzyknęła Jenny -Po prostu proszę nam uwierzyć! Proszę zawiadomić policję!Szynkarz pocierał brodę nieskończenie długą i denerwującąchwilę.- Myślę, że trzeba zadzwonić do dworu - powiedziałwreszcie do swych pracowników.- Tych dwoje mogło tam coś177 nabroić i sir Penward powinien się o tym dowiedzieć.Zostańcietu z nimi.Jak będą próbowali się ruszyć, możecie im sprawićlanie.- Niech pan nie dzwoni do sir Penwarda, tylko od razu napolicję! - błagała Jenny, gdy skierował się do pubu.Pascal usi-łował za nim pobiec, ale gdy tylko się ruszył, jeden z barmanówwymierzył mu cios w prawe ramię.Pascal zachwiał się, krzyk-nąwszy z bólu.Mężczyzna uniósł pałkę do drugiego uderzenia,ale nagle odezwał się okrzyk grubasa.- Jasna cholera, a co to jest, u Boga Ojca?To był tarbozaur.Szedł szybkim krokiem wzdłuż drogi, sa-piąc z wysiłku po długim biegu.Po okrzyku szynkarza, zatrzymałsię i spojrzał na parking.Po chwili mierzące 16 stóp wysokościzwierzę ruszyło ku nim, otwierając pysk.Trzech mężczyzn z pubu zamarło z wrażenia, Pascal i Jennyzaś nie tracili czasu.Oswojeni już z widokiem dinozaurów, bezzbędnych słów, wskoczyli do Jaguara.Pascal, za kierownicę.Usłyszeli strzał, to szynkarz na tyle oprzytomniał, że użyłbroni.Tarbozaur jednak nawet nie zwolnił kroku.Kiedy samo-chód ruszał, Pascal widział, jak grubas znika pod jedną z gigan-tycznych tylnych łap.Dinozaur blokował wyjazd z parkingu.Dawid musiał go ob-jechać dookoła; gdy to czynił, zwierzę odwróciło się z niesamo-witą szybkością i wyciągnęło tę samą łapę, która przed sekundązmiażdżyła knajpiarza.Rozległ się trzask pękającego szkłaprzedniej szyby, po stronie Jenny.Na szczęście Pascal nie straciłpanowania nad samochodem i wiedzieli już na pewno, że wydo-stali się na drogę.- Nic ci nie jest? - zapytał Pascal, gdy jechali już w stronęcentrum miasta.- Myślę, że nic - odparła Jenny roztrzęsiona.Zerknął w lusterko, ale dinozaura nie było widać.Może byłzajęty pogonią za tamtymi dwoma.Ku swojemu zdumieniu,178 Pascal odkrył, że jakoś nie robi to na nim wrażenia.- Jeszcze kawałek i inni wezmą to w swoje ręce - powiedział.- A my wreszcie będziemy mogli odpocząć.- Założymy się? - zapytała Jenny ponuro.Dickie Radforda doskonale zdawał sobie sprawę z tego, żenie był atrakcyjną osobą. Bezbarwny - tak mógł się określić.Był bezbarwny tak zewnętrznie, jak i psychicznie.W ramachwięc rekompensaty za niesprawiedliwość natury, wydawał pie-niądze.To znaczy - pieniądze swojego ojca.Urządzał huczneprzyjęcia i wkrótce stał się z ich powodu sławny na uniwersyte-cie.Autoreklama podziałała i wkrótce otoczony był szerokimgronem przyjaciół.Wiedział doskonale, że to tylko kupieni przy-jaciele, ale uspokajał się myślą, że jego pieniądze są ekwiwalen-tem urody czy błyskotliwej inteligencji kogoś innego.Ludzieposiadający atrakcyjność także kupowali sobie przyjaciół, uży-wali jedynie innej waluty.W ciągu, jednak, ostatniej półtorej godziny, jego z trudempozyskane grono przyjaciół skurczyło się drastycznie.Spośród25 osób, jakie początkowo przebywały na łodzi, pozostało jedy-nie 16.Resztę zaś porwał jakiś dziwaczny stwór [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed