[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Och, dolo moja, ciężka dolo!Zanim Kaleb zdobył się na odpowiedz, przeciągnął dłonią po oczach. Ale pomyśl, córeczko, jaka szczęśliwa i jaka wesoła byłaś dotąd.Jak gorąco, jak ser-decznie kochana przez wszystkich. Bo też to mnie, drogi ojczulku, najbardziej boli! To, że zawsze taki jesteś o mnie dbały.Taki dla mnie dobry.Kaleb żadną miarą nie mógł jej zrozumieć. Zlepota.ślepota, drogie moje biedactwo  rzekł niepewnie  strasznym jest nieszczę-ściem, ale. Nigdy jej nie odczuwałam!  zawołała niewidoma dziewczyna. Nigdy nie rozumiałam,czym naprawdę jest ślepota! Nigdy! Niekiedy pragnęłam móc zobaczyć ciebie albo móc zo-baczyć jego  choć raz, ojczulku, choć na krótką chwilkę, abym wiedzieć mogła, czym są teskarby bezcenne  przy tych słowach położyła dłoń na piersi  które tu przechowuję.Abymzyskać mogła pewność, że słuszne jest moje o nich wyobrażenie.A czasem, kiedy byłamdzieckiem, podczas modlitwy wieczornej płakałam na myśl, że może twoje wizerunki, któreślę prosto z serca do nieba, nie są wcale do ciebie podobne.Ale uczucia takie nie nawiedzałymnie na długo.Mijały, a ja z powrotem byłam pogodna i spokojna. I tym razem miną, córeczko  rzekł Kaleb. Och, ojczulku! Mój dobry, cierpliwy ojczulku! Jeśli myśli moje są grzeszne, okaż mi wy-rozumienie.To nie ślepota stała się przyczyną mej boleści.Kaleb nie mógł dłużej powstrzymać łez, które obficie jęły spływać mu po twarzy  taki żari taki patos biły ze słów dziewczyny.Lecz nadal jej nie rozumiał.82  Przyprowadz ją do mnie  powiedziała Berta. Nie mogę skrywać tego dłużej w sercu.Przyprowadz ją do mnie.Czując, że się waha, dodała:  May, ojczulku.Przyprowadz do mnie May.May usłyszała swe imię, podeszła więc cicho do Berty i dotknęła jej ramienia.Niewidomadziewczyna natychmiast się obróciła i ujęła obie dłonie przyjaciółki. Spójrz na mnie, miła May, droga May  rzekła. Zwróć piękne swe oczy na moją twarz i powiedz, czy wypisana jest na niej szczerość. Ależ tak, kochana Berto  odparła zapytana.Wtedy niewidoma dziewczyna, wzniósłszy ku górze biedną swą twarzyczkę, odezwała sięw te słowa: W sercu moim nie ma jednej myśli, jednego pragnienia, które tobie, śliczna May, niebyłoby przychylne.Nie ma w mym sercu wspomnień silniejszych nad niezatartą pamięć tychlicznych, licznych chwil, kiedy choć piękna i nie upośledzona ślepotą, okazywałaś życzliwośćniewidomej Bercie  nawet wtedy, gdy obie byłyśmy jeszcze dziećmi albo gdy kalectwoBerty czyniło ją podobną bezradnemu dziecięciu! Niech wszelka pomyślność ci sprzyja!Niech szczęście opromieni drogę twego życia! Tym bardziej ci tego życzę, droga May  i tuBerta bliżej się do niej przysunęła, mocniej przygarniając jej dłonie  tym bardziej że kiedymsię dziś dowiedziała, że masz zostać jego żoną, serce o mało nie pękło mi z żalu.Ojcze, May,Mary! Przebaczcie mi  przebaczcie przez wzgląd na to, co on dla mnie uczynił, aby rozpro-szyć smutek mego kalectwa.Przebacz mi, May, przez ufność w prawdę moich słów, kiedyniebem się świadczę, że nie mogłabym pragnąć dla niego żony, która godniejsza byłaby jegokochania nizli ty.Wypowiadając te słowa Berta puściła dłonie May i uczepiła się jej sukien gestem błagal-nym i zarazem pełnym miłości.A schylając się coraz niżej i niżej, gdy z ust jej płynęło owozdumiewające wyznanie, Berta osunęła się w końcu na ziemię, do stóp przyjaciółki i ukryłaswą biedną twarzyczkę w fałdach jej spódnic. Mój Boże!  jęknął Kaleb, którego owa nagle objawiona prawda raziła niczym grom znieba. Czym po to tylko zwodził ją od kołyski, by w końcu złamać jej serce?Szczęście to dla nich prawdziwe, że Kropka, ta promienna, zawsze pomocna, zapobiegliwaKropka  gdyż taka w istocie była, jakkolwiek liczne mogła mieć wady i jakkolwiek serdecz-nie będziecie ją może kiedyś nienawidzić  szczęście więc to dla nich, powiadam, prawdziwe,że Kropka znajdowała się tuż.Inaczej nie wiem, czym by się to wszystko skończyło.LeczKropka, ochłonąwszy prędko ze zdumienia, wzięła się do dzieła, zanim May zdążyła odpo-wiedzieć lub Kaleb  wyrzec jedno więcej słowo. Wstań, wstań, Berto.Odprowadzę cię, moja droga.Podaj jej ramię, May.Spójrzcie tyl-ko, jaka znów jest spokojna.I jak to ładnie z jej strony, że nas tak zaraz posłuchała  rzekłamała, dzielna kobietka całując niewidomą dziewczynę w czoło. Chodzmy, chodzmy, drogaBerto.I naturalnie kochany ojczulek też z nami pójdzie.Prawda, Kaleb? Naturalnie!Ach, w sprawach tego rodzaju była Kropka niedościgłą mistrzynią i tylko jakaś szczególniezatwardziała natura oparłaby się jej dobremu wpływowi.Wyprowadziwszy z izby biednego Ka-leba i jego Bertę, aby mogli pocieszyć się wzajem i dodać sobie otuchy (wiedziała, że nikt innypomóc jej nie zdoła), wróciła zaraz świeża, jak się to mówi, niczym poranek; świeższa, moimzdaniem.Wróciła więc i zaciągnęła straż nad naburmuszonym uosobieniem godności w czepku irękawiczkach, aby zacna staruszka nie dowiedziała się o tym, o czym wiedzieć nie powinna. Tilly, przynieś mi teraz najsłodsze maleństwo  rzekła przysuwając krzesło do komina to potrzymam je na kolanach, a tymczasem pani Fielding powie mi wszystko o wychowaniuniemowląt i pouczy mnie, jak winnam postępować w dwudziestu co najmniej wypadkach, wktórych z pewnością robię same głupstwa.Czy kochana pani zechce to uczynić?Nawet olbrzym walijski, który  jak powiadają  tak był tępy, iż dokonał na sobie zgubnejoperacji, usiłując dorównać sztuczce kuglarskiej dokazanej podczas śniadania przez jego ar-83 cywroga  nawet on nie dał się tak łatwo wciągnąć w zastawioną nań pułapkę, jak stara damadała się złowić w podstępne sidła.Już to samo, że Tackleton wyszedł, a co więcej, że kilkaosób rozmawiało na osobności przez dwie minuty, pozostawiając ją własnemu losowi  już tosamo wystarczyło, aby jątrzyła w sobie poczucie obrazy i opłakiwała tajemniczą katastrofę whandlu indygo przez godzin dwadzieścia cztery [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed