[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Barnes sprawdziła nadawcę.To rzeczywiściejej dawna znajoma i jej dane adresowe są na stronie Cezanne, ale przysięga, że odtygodni nie wysyłała do niej żadnego listu.- Czyli ktoś podrabia list, tak żeby wyglądał na pochodzący od starej znajomej izwabia tę Beck na lunch za biblioteką - rzekł Dugan.- Tak.Trywialnie proste - dodałem.Molloy potwierdził.- Ta przyjaciółka nazywa się Leslie Sullivan.Ma adres LSullivan@cymail.com, aten ktoś ustawił sobie adres LESullivan@cymail.com i Cezanne nie zauważyładodatkowego E.Nie miała żadnych powodów, żeby zwrócić na to uwagę.- Zmierć przez dodatkowe E - mruknął Dugan i uśmiechnął się słabo.- Pachnie toAgatą Christie.- Bardziej Sue Grafton - zaprotestowałem.- To kto był tą podstawioną Sullivan?- Myślisz, że Claudia, wiem - powiedział Dugan.- Ale to by nie wyjaśniało, ktozabił ją.- Nie sądzę, żeby była tu tylko niewinną ofiarą - obstawałem przy swoim. - Uparciuch jesteś - skomentował Dugan.- Lepiej znasz jej przeszłość niż ja - odparłem.Nie było już najmniejszego sensuukrywanie czegokolwiek przed Molloyem.- Uważasz, że ot tak sobie spacerowała poForty-second Street w piękny, wrześniowy poranek?- Nie.Wcale tak nie uważam - zaprzeczył Dugan.- To dobrze.Powiem ci, co ja myślę: Claudia razem ze swoim wspólnikiemzarzucili tę przynętę do Bryant Park, żeby zabić Cezanne.A potem w którymśmomencie ten wspólnik uznał, że lepiej będzie pozbyć się Claudii.Może to byłareakcja na coś w ostatniej chwili; może planował to już od dawna.Zadzwonił telefon Dugana.Otworzyły się drzwi gabinetu.Do środka wpadł RonGraeve, partner Claudii.- Ty przeklęty sukinsynu, zadowolony jesteś?! - wrzasnął i rzucił się na mnie.Molloy w jednej chwili znalazł się na jego drodze.- Nie wierzyłeś jej! - Graeve wciąż krzyczał do mnie nad ramieniem Molloya, choćwłaściwie pozwalał się powstrzymać.- Mówiła, że jesteś nędznym fiutem i miała rację!Chciałeś ją dorwać! Teraz ja oskarżę ciebie!Zwrócił się do Dugana.- Wsadz go! - pokazał na mnie.- Pierwszy będę świadczył przeciwko niemu!Prześladował moją partnerkę! Nie chciał zostawić jej w spokoju.To nie w porządku.Dugan odłożył słuchawkę i chłodno zmierzył Graeve ego wzrokiem.- To była Sheila, moja sekretarka, zawiadomiła mnie o pańskim przybyciu izapytała czy może się pan ze mną zobaczyć.W porządku, może pan.Prawda jakłatwo? Nie ma powodów do krzyku, panie oficerze.Graeve zaczął odpowiadać głośno i w tym momencie odezwała się moja komórka.- Przepraszam - odezwałem się i odebrałem.- Aha.Okay.Dobrze.Dobra robota,to może się bardzo przydać.Wspaniale.Dzięki.Odwróciłem się do Dugana i przerwałem wypowiedz Graeve ego.- Dzwonił Ed Monti.Uważa, że ktokolwiek zabił Claudię, udusił też Berman iJosephson.Na wszystkich trzech znalazł ten sam, nie występujący w tym stanie pyłek.- Jaki pyłek? - zapytał Dugan.- Dietes bicolor - powiedziałem.- Rodzaj kosaćca, pochodzi z Południowej Afrykiale jest uprawiany u nas.Jest nieodporny nawet na słabiutkie przymrozki, więchoduje się go głównie w południowych stanach, gdzie jest ciepło przez cały rok.- Rozumiem - mruknął Dugan i zastanowił się.- Nie jest to niezbity dowód, alebardzo sugestywny.Popatrzył na Graeve ego.- Czy ostatnio był pan na Florydzie?- Ja.- zaczął Graeve.- Ma pan tam rodzinę, prawda?- I co z tego?- Proszę usiąść, zjemy sobie lunch.Graeve zaczął protestować, ale Molloy położył mu ciężką rękę na ramieniu.- Pizza może być? - zapytał Dugan.- Jasne - zgodziłem się.- Zwietnie - dołączył się Molloy.Greave popatrzył na nas wilkiem.Dugan zadzwonił po pizzę i colę, potem wykonał jeszcze kilka telefonów -odwrócony tyłem do nas, ściszonym głosem, więc nikt nie wiedział, z kim i o czymrozmawia.Podejrzewałem, że jeden z nich spowodował usadowienie się policjantówpod drzwiami jego gabinetu, na wypadek gdyby Graeve zrezygnował z naszej gościnności i postanowił wyjść.Drugi na pewno zlecił dokładne sprawdzenie jegopoczynań dzisiejszego ranka.- Właściwie to wolę ginger, ale - powiedziałem, kiedy zakończyły się te mruczanerozmowy.- Ja też - wtrącił się Molloy.Dugan skrzywił się i ujął słuchawkę.- Coś innego dla pana? - zapytał Graeve.- Mam gdzieś, co pan zamówi - warknął buntowniczo zagadnięty z fotela w rogu,który sobie wybrał.Molloy wciąż stał nad nim.- W porządku - uznał Dugan i jeszcze raz zadzwonił do pizzerii skorygowaćzamówienie.- Czy mam wezwać pańskiego przedstawiciela PBA albo adwokata? -zwrócił się do Graeve ego.- Nie potrzebuję ich - parsknął zapytany.- Nie mam nic do ukrycia.- To dobrze - oznajmił Dugan.- W takim razie proszę nam opowiedzieć o pańskiejpodróży na Florydę.- Jeżdżę tam sześć, siedem razy w roku.Moja siostra tam mieszka.Ma dużąrodzinę.Dzieciaki mnie uwielbiają.Ja też je kocham.Jestem ich ulubionym wujkiem.- Czy wokół jej domu rośnie dużo kwiatów? - spytałem.- Irysy?Graeve wzruszył ramionami.- Jasne, mnóstwo kwiatów.Wszyscy je tam mają.Nic nie wiem 0 irysach, jakwyglądają?- Są bardzo piękne - odparł Dugan poważnie.- Jak te martwe dziewczyny.- Zwariowaliście wszyscy.Graeve był wyraznie poruszony.Zaczął wstawać.Molloy zmusił go do powrotu nafotel.- No to proszę zaspokoić naszą ciekawość - poprosił Dugan - i opowiedzieć opańskich stosunkach z posterunkową Gonzales.- A bardziej konkretnie, proszę powiedzieć, co wiesz na temat Claudii i EileenSheflin - wtrąciłem się.- Rozumiesz, dla zawężenia tematu.Popatrzyłem na szefa.Uściślanie pytania przełożonego, nawet Dugana, toarogancja, ale zależało mi na szybkim dotarciu do sedna.Powoli skinął przyzwalającogłową.Zwróciłem wzrok na Graeve ego.Sprawiał wrażenie zakłopotanego.- Obawia się pan o zachowanie prywatności posterunkowej Gonzales, wiem -odezwał się Dugan - i jest to godne pochwały.- Jednak mamy tu dość paskudnąsytuację, która może zniszczyć panu karierę, panie Graeve.Może nawet gorzej.Proszęwięc wziąć sobie do serca moją radę i pomyśleć o przyszłości.Rozmowa z nami jestteraz dla pana o wiele ważniejsza niż jakakolwiek lojalność wobec Gonzales.Jej już wniczym nie może pan pomóc, musi pan pomóc sobie.Graeve przeniósł wzrok z Dugana na mnie, potem na dłuższą chwilę na Molloya.Potem zwrócił się do Dugana.- Wiecie, co jej się przydarzyło w szkole średniej? - spytał schrypniętym głosem.-Policjantce Gonzales, mojej partnerce?- Może nam pan o tym opowie - zachęcił Dugan.- Jakiś zagraniczny dzieciak, palant z Australii, zrobił jej dziecko - powiedziałGraeve.- Claudia - posterunkową Gonzales - nie była taka, pochodzi z rodziny obardzo surowych zasadach.Prawdopodobnie spił ją i wykorzystał.Dugan starał się przybrać współczującą minę.- Jak to się łączy z Eileen Sheflin? - spytał.Graeve przełknął z trudem, potrząsnął głową. - Sypiała z tym samym Australijczykiem, na imię miał Mark.Claudia przespałasię z nim tylko raz, jednej nocy.Nie chciała go więcej widzieć.Ale Eileen Sheflin byłao wiele bardziej przyjacielska, więc, oczywiście, Mark rzucił Claudię.Aborcję załatwiłasama.Głos miał pełen emocji.- Troszczył się pan o nią - skomentował Dugan.- Rozumiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed