[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RLT Zrobiło mi się.głupio.Ja objezdziłam już pół świata, a jego brat nie był na-wet nad morzem.Teraz jeszcze bardziej szanowałam Piotrka.I nie zdziwiłam się, kiedy po przeczytaniu w gazecie, że prezydent udał się naurlop, powiedział: Dobrze jest nic nie robić i jeszcze potem odpocząć.- Flora, muszę z tobą koniecznie porozmawiać - powiedziała przez telefonSabina.- Ja też.Bo Zeniu nie wie, czy wszystkie pokoje malować na biało, czy bę-dzie kolor.Właśnie miałam do ciebie dzwonić w tej sprawie.Ja uważam, żemożna dać kolor.Zeniu też tak myśli.No, ale to ty decydujesz.- Musimy się spotkać.- Dobrze.To przyjadę do was.Zeniu będzie jechał za godzinę, to mnie pod-wiezie.- Nie, nie.Ja do ciebie przyjadę.Zobaczę, jaki jest postęp robót.Poza tymchciałabym porozmawiać bez świadków.A u nas.Sama wiesz.Albo spotkajmysię gdzieś na mieście.- Może być tutaj.Pracownia Maksa już prawie gotowa, bo Zeniu zaczął odgóry, to możemy tam pogadać.Zaraz poproszę, żeby nam ktoś wniósł fotele istolik.Mój dawny pokój już jest w remoncie, więc przeniosłam się na razie nagórę.Bardzo fajny wyszedł ten strych, mówię ci.Sama zobaczysz.- Dobrze.To jadę.Kupić coś? Jakieś ciastka może?- Nie.Zeniu kogoś wyśle do cukierni, to kupi.A co byś chciała? Może byćszarlotka?- Może.Kiedy Sabina przyjechała, prawie nie poznała otoczenia.Trawę wokół domupokrywała folia, a dom odarty z tynku wyglądał jak ruina.Flora wybiegła na-przeciw.RLT - Zobacz, jak oni to profesjonalnie robią! - powiedziała.- Teraz będą kłaśćświeży tynk.- Jezu! Flora! Opamiętaj się! Ja nie mam pieniędzy na taki remont! Z czegoja to zapłacę??!!- Nic się nie martw.Zeniu kupi od Maksa obrazy i jakoś to załatwimy.- Załatwimy?! To znaczy kto?- No, ja i Zeniu.- Boże! Robotnicy jeszcze są?- Nie.Już po fajrancie.Oni pracują od siódmej rano do siódmej wieczorem.Z przerwą na obiad.Jak wejdziesz do środka, to oczy ci wyjdą na wierzch.Zoba-czysz.Za dwa tygodnie powinien być koniec.Weszły po zakurzonych schodach na strych i Sabina rzeczywiście osłupiała zwrażenia.Podłogę pokrywała brązowa terakota, ściany były wyłożone drewnem,ukosy zlikwidowane, a w suficie zamontowano okna.Wzdłuż ścian, przy podło-dze widać było zamykane schowki.- Aż szkoda tego strychu na pracownię  powiedziała zaskoczona.- Widzisz? Zeniu to ma głowę.- Posłuchaj - powiedziała Sabina, kiedy usiadły - właśnie o tym chciałam ztobą porozmawiać.- To znaczy o czym?- Wybacz, ale czy ty się przypadkiem nie zakochałaś w tym wytatuowanymosiłku?- Tak - przyznała Flora bez mrugnięcia okiem.- Zakochałam się.- Flora! Bój się Boga! Czyś ty zwariowała?? Zakochujesz się co pięć minut,coraz to w kim innym.Najpierw w panu mecenasie.Teraz w panu Zenku.Czy tymasz piętnaście lat? A jeszcze w dodatku jesteś od nich starsza.- No, to co? Czy starszym ludziom to już się nic nie należy? Uważasz, żestarsze osoby powinno się usypiać u weterynarza? Jak stare psy?RLT - Przecież między wami jest chyba z dziesięć lat różnicy!- Piętnaście.- O, Boże!- No i co z tego?Sabina westchnęła.- No, dobrze.Ale o czym ty z nim rozmawiasz?- O wszystkim.- To znaczy?- No, o wszystkim.Zeniu ma bardzo chłonny umysł.- Mhm.Zresztą, to nieważne.Remont się skończy, to się i wasz romansskończy.- To nie jest żaden romans.Wychodzę za Zenia za mąż.Właśnie chciałam cito powiedzieć.- Zwariowałaś??!!- A niby dlaczego tak uważasz?- Przecież ty masz doktorat, a on? Może ma zasadniczą szkołę zawodową, amoże i nie ma.- Ma.- Co ma?- Zasadniczą szkołę.A czy to jego wina, że nie mógł się uczyć, tylko musiałiść do pracy?- Przecież to mezalians!- Jaki mezalians? Kto dzisiaj używa takich określeń? Nie bądz staroświecka.- No, ale ty, osoba z doktoratem.RLT - Wiesz co? Mój doktorat to można o kant dupy potłuc.Wiesz, z czego robi-łam doktorat? Z endemicznej roślinności w miejscowości Dzikie Bagno na Lu-belszczyznie, Opisywałam jakieś trawki, jakieś odmiany łąkowych storczykówczy dzwonków.Siedziałam na tym bagnie dwa lata.I wiesz, co tam dzisiaj jest?Stoją betonowe bloki i mieszkają w nich górnicy z pobliskiej kopalni i gówno ichobchodzi mój doktorat.Tyle jest wart ten mój tytuł.A Zeniu pokazywał mi do-my, które budował.Przepiękne wille, które przetrwają lata.I jak to można po-równać z moim doktoratem?- Ale.- Co ale? Wezmiemy ślub, wyprowadzę się do Zenia do Pruszkowa, mapiękny dom, właśnie go kończy, wy przeprowadzicie się tutaj i będziemy się od-wiedzać.- Do Pruszkowa?! Przecież.Przecież tam jest mafia!- No i co z tego? Sądzisz, że cały Pruszków jest w mafii? A poza tym Zeniusię nie boi, bo budował willę szefowi mafii i jest pod ochroną.Sabinie zjeżyły się włosy na głowie.- Jest zaprzyjazniony z szefem mafii??!!- Zaraz tam zaprzyjazniony! Po prostu jest w dobrych stosunkach, bo madom po sąsiedzku.Więc jak to z sąsiadem.Trzeba dobrze żyć, nie?To było za dużo na Sabiny nerwy.- Flora.Ja już nie chcę tego remontu.Ja już mam tego wszystkiego dość.Unieważnijmy tę transakcję.Ja wiem, co to znaczy prokuratura i ja nie chcę iśćdo więzienia.- Ale za co miałabyś iść do więzienia? Nie rozumiem cię.- Za kontakty z mafią.- Nie wygłupiaj się.Jakie kontakty? Zeniu prowadzi legalną firmę budowla-ną, płaci podatki, finansów pilnuje mu dyplomowany księgowy, ma swojego ad-wokata, wszystko jest w porządku i jakby nawet ktoś chciał się przyczepić, to niema do czego.Myślę, że wezmiemy ślub w sierpniu.Będziesz moim świadkiem.RLT To nawet nie było pytanie, tylko stwierdzenie, tak jakby to była oczywistość.- A dzieci pewnie mają ci nieść welon? - powiedziała z sarkazmem Sabina.- Dobrze by było, ale nie wiem, czy wypada w tym wieku w welonie.- W tym wieku to już w ogóle nic nie wypada - powiedziała Sabina i podnio-sła się.- Tak.Wiem.Już się na ten temat wypowiedziałaś.Zawiozłabyś mnie douśpienia.Zobaczymy, czy będziesz tak samo myśleć, jak będziesz mieć tyle latco ja.- Wiesz co? Ja już chyba pójdę.To za dużo na moje nerwy.Muszę się trochęuspokoić.- A co z tymi kolorami?- Z jakimi kolorami?- No, przecież w ogóle tego nie omówiłyśmy.A Zeniu jutro chce malować.Chodz, pokażę ci łazienki.Zeniu powymieniał kafelki, bo powiedział, że nie mo-że patrzeć na te starocie.- Ale ja nie mam pieniędzy! - jęknęła Sabina.- To cię nic nie będzie kosztować.To z resztek, które zostały po budowiedomu Zenia.Marmur.Widzisz? No, trochę tam trzeba było dokupić, ale napraw-dę niedużo.To będzie prezent od nas.Chodz, zobaczysz, jak to teraz wygląda.Nie do poznania.Mówię ci.Flora po kolei pokazywała Sabinie innowacje wprowadzone przez pana Ze-nka.Rzeczywiście, wszystko było nie do poznania.Nowe armatury, nowe kafel-ki, a nawet nowe drzwi.- Nie wierzę własnym oczom! Flora, przecież nikt nikomu nie robi takichprezentów! Niby z jakiej racji?? Jak wystawi mi rachunek za ten prezent, to siępewnie nie pozbieram ze śmiechu.- Nic się nie martw.Zeniu to robi dla mnie.Powiedziałam, że jest mi wstyd,że wam sprzedałam taką ruinę, ale nie zdawałam sobie sprawy ze stanu technicz-nego tego domu, bo się na tym zupełnie nie znam.Wtedy Zeniu powiedział, żeRLT on naprawi ten mój błąd.To co z tymi kolorami? Myślę, że można dać jakieś ja-sne, pastelowe.- Można.Ale bardzo jasne.A salon niech zostanie biały [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed